Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jego X Factor to rosyjska dusza

Mirosława Zybura
Podczas koncertów daje z siebie wszystko. Publiczność docenia jego talent i żywiołowy charakter
Podczas koncertów daje z siebie wszystko. Publiczność docenia jego talent i żywiołowy charakter Tomasz Jangas, archiwum Wowy z Charkowa
Zaskakuje nie tylko niskim, zmęczonym głosem, ale przede wszystkim artystyczną świadomością. Wowa z Charkowa zna swoje miejsce na scenie i nie jest to telewizyjne show

Rozmawiamy kilka tygodni po jego wypadzie na casting do programu "X Factor". Nie zobaczymy go jednak w show, bo rozmyślił się na chwilę przed wyjściem na scenę. Owszem, scena to jego żywioł, ale z dala od szerokiego, komercyjnego nurtu.

Wowa, a właściwie Waldemar Bajak obrał sobie specyficzną niszę muzyki, którą nazywa "russian underground", czyli z angielskiego "rosyjskie podziemie". Tym hasłem próbował zbyć pracowników show, którzy - po obejrzeniu jego nagrań w Internecie - zadzwonili do niego z propozycją wzięcia udziału w castingu. Za namową przyjaciół z zespołu pojechał jednak na przesłuchania do Wrocławia. Tam dano mu do podpisania umowę, z której jasno wynikało, że nie otrzyma żadnych honorariów z tytułu występu w programie. Przeczytawszy cały, kilkunastostronicowy dokument stwierdził, że udział w show nic mu nie da i wrócił do Kalisza.
- Obraża mnie taka propozycja - mówi. - Mam oddać im swoje piosenki, za które mi nie zapłacą. Dlaczego jedyną ceną ma być popularność? Dla mnie najlepszą zapłatą są koncerty, a nie to, że będę w telewizji.

Taka decyzja wymagała dużej odwagi, ale Wowa wie, jaki byłby bilans zysków i strat, gdyby teraz poszedł do "X Factor". Na swój sukces pracuje od dawna i chociaż ma dopiero niewiele ponad dwadzieścia lat, dobrze wie, czego chce od życia. Tworzy muzykę rozrywkową, o silnym, wschodnim rysie. To wypadkowa tego, skąd pochodzi i co gra w jego duszy. Przede wszystkim fascynuje go twórczość Włodzimierza Wysockiego, którego nazywa swoim idolem. Głos pieśniarza jest dla niego kwintesencją rosyjskości oraz swoistą szkołą wschodniej muzyki i tamtejszego charakteru. W swoim repertuarze ma te utwory rosyjskiego barda, które najbardziej do niego przemawiają. Nie czuje się zbyt młody na tę twórczość. Interpretuje więc piosenki Wysockiego w oryginale i w tłumaczeniach Wojciecha Młynarskiego, w którego autorskiej działalności ceni dowcip i celny komentarz.

Twórczość Wysockiego to nie jedyna fascynacja młodego muzyka. W swoim repertuarze, obok coraz większej ilości autorskich piosenek, ma także utwory Arkadego Sewiernego oraz bliższe współczesnemu słuchaczowi kawałki grupy Leningrad czy znanego z doskonałych występów w m.in. Kaliszu zespołu Samokhin Band. Nie obraża się na etykietkę cover bandu. Jak mówi, cudze utwory to magnes, który przyciąga publiczność spragnioną określonego rodzaju muzyki. Wtedy łatwiej jest przemycić własne kompozycje i przekonać do nich słuchacza.

Nietypowe zainteresowania muzyczne Wowy to zasługa jego ojca, z którym dzisiaj wspólnie występuje. To on śpiewał małemu Wowie piosenki Wysockiego. Nie byłby jednak Wową z Charkowa, a zapewne zwykłym Waldkiem z Kalisza, gdyby nie jego babcia. W żyłach Wowy płynie wschodnia krew. Babcia muzyka, Rosjanka, przyjechała do Polski właśnie z Charkowa. To ona pielęgnowała we wnuku wschodnie korzenie, nauczyła języka rosyjskiego, dzięki czemu teraz Wowa sam swobodnie tłumaczy teksty granych przez siebie utworów.

Odebrał solidne muzyczne wykształcenie. Jest wychowankiem Kaliskiego Towarzystwa Muzycznego, gdzie przez trzy lata zdobywał pierwsze szlify w grze na keyboardzie. Przez siedem kolejnych lat uczył się gry na instrumentach klawiszowych w "Music Store". W Technikum Budowy Fortepianów z kolei grał na fortepianie - bardziej z konieczności, niż rzeczywistej chęci - muzykę poważną. Jeszcze jako nastolatek grywał nad Bałtykiem, zabawiając tamtejszą publiczność typową dla dancingów muzyką. Tak doświadczony na początku tego roku wystąpił po raz pierwszy w rodzinnym Kaliszu i wreszcie w ulubionym repertuarze. Tak jak zawsze grał na keyboardzie; towarzyszył mu Paweł Samokhin, lider Samokhin Band, wokalista i trębacz. Uwaga słuchaczy skupiła się jednak wyłącznie na Pawle. Wowy, schowanego za klawiszami, nie było po prostu widać.
- Siedziałem za keyboardem, a Paweł, grając na trąbce, mógł biegać po całym klubie - wspomina. - Bardzo mu wtedy zazdrościłem, bo sam byłem jak uwiązany do instrumentu. Ta muzyka jest zbyt żywiołowa, żeby grać ją tak statycznie.

Szybko skompletował więc zespół, który w rekordowym czasie opanował setlistę złożoną z ponad dwudziestu numerów i w dziesięcioosobowym składzie daje pełen wyraz tym dźwiękom.
Koncertuje teraz pod szyldem "Wowa z Charkowa i jego banda". Jest liderem i siłą napędową grupy. Na scenie wygląda jak syn rosyjskiej mafii: w skórze, z łańcuchem na szyi. Nic w tym dziwnego - bliski jest mu klimat "Ojca chrzestnego" i kryminalnej Rosji. Z oddaniem w głosie śpiewa rosyjskie szansony o ciemnej stronie życia.
- To miało kiedyś taką atmosferę, o której mi się miło śpiewa i pisze teksty. Gdybym miał pisać o dzisiejszej mafii, musiałbym pewnie grać hip-hop - wyjaśnia. - Poza tym ludzie obecnie zapominają o takich pojęciach jak honor, szacunek, bliskich przecież bohaterom "Ojca chrzestnego". Nawet w mafii brakuje teraz kultury - dodaje ze śmiechem.

Na koncertach podbija serca kolejnych słuchaczy nie tylko stylowym wyglądem, ale i zniszczonym, a mimo to pełnym energii głosem o niskiej, zachrypniętej barwie. To nie maniera. Kiedy był jeszcze w szkole podstawowej, wykryto u niego wadę strun głosowych.
- Mój głos zawsze był nietypowy - tłumaczy. - Przeszedłem mutację mając sześć lat. Miałem guzki na strunach głosowych i laryngolodzy zabronili mi śpiewać. Dlatego tylko grałem.
Tak było do grudnia 2009, kiedy - pod wpływem alkoholu - nagrał, w swoim tłumaczeniu, utwór Wysockiego "Diałog u telewizora". Od tego czasu stara się szkolić głos i śpiewa cały czas.

Teraz Wowa wspólnie ze swoją bandą grają koncerty w całym kraju. Ich muzyka, będąca wypadkową wielu gatunków, m.in. ska i reggae, podszyta jest melodyjnym, słowiańskim folkiem, który zdaniem Wowy, nawet mimo barier językowych, przemawia do każdego , kto urodził się na wschód od Odry.
- Polakowi zawsze bliżej będzie do takich dźwięków, niż do muzyki amerykańskiej - przekonuje. - To zupełnie inny wymiar.
Zapytany, czym dla niego jest rosyjska dusza, której charakter jest wyraźnie słyszalny w jego muzyce, mówi: To nuta tęsknoty i odrobina alkoholu. Rosjanie z mniejszych miejscowości są niezwykle gościnni, rozmowni. Niezłomni, z charakterem - dodaje. Sam kilka lat temu był na Ukrainie, na wsi, u najbliższej rodziny.
- Bardzo dobrze to wspominam - podkreśla. - Żyją skromnie, ale są otwarci, gościnni. Było dużo rozmów, trochę samogonu.

Muzyczne podziemie zawsze było dla niego wartościowsze niż szeroki, komercyjny obieg. Stąd czerpie najwięcej inspiracji, a dźwięków granych przez niego i jego idoli próżno szukać w komercyjnych stacjach, chociaż jest to muzyka typowo rozrywkowa. Jak mówi, to poza głównym nurtem można spotkać prawdziwych muzyków, którym zależy na wartościowym przekazie, a nie wyłącznie na powierzchownej popularności. W piosence "Fil" deklaruje: "My komercji w twarz plujemy, więc zostaje underground".

- Nie będę świrować w kolorowym ubranku, nie przefarbuję sobie włosów na niebiesko - mówi. Jest przekonany, że decyzja o rezygnacji z "X Factor" to dobry krok, chociaż wie, że młodemu artyście ciężko jest się wybić. Mimo to postanowił nie iść na skróty.
- Na castingu we Wrocławiu nie widziałem żadnego muzyka. Było pełno kolorowo ubranych nastolatków, którzy przyszli do show. To nie jest program muzyczny - ocenia. - Prawdziwi muzycy jeżdżą po kraju i grają.

Sam nie myśli o niczym innym, bowiem tylko tak, jak twierdzi, można trafić do słuchaczy. To na razie się udaje, a sam Wowa chce powiększyć zespół o sekcję dętą i komponuje kolejne piosenki.

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto