Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ziemia Kaliska - Radiowozy stoją, bo ich naprawy trwają nawet miesiącami

Andrzej Kurzyński
Andrzej Kurzyński
Co siódmy kaliski radiowóz zamiast służyć policjantom do patrolowania miasta, stoi w warsztacie i czeka na naprawę lub przegląd techniczny w długiej kolejce

Uszkodzone radiowozy kaliskiej policji całymi tygodniami, a nawet miesiącami czekają na naprawę. Zdaniem policjantów, to efekt oszczędności i decyzji o likwidacji warsztatów, które działały przy komendzie w Kaliszu. Policyjne samochody, które uległy awarii lub muszą przejść przegląd techniczny trafiają do... Konina, gdzie jednak mechanicy nie nadążają z usuwaniem usterek. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że z całej południowej Wielkopolski około 70 radiowozów czeka tam jedynie na przegląd, który muszą przejść pojazdy po przejechaniu 20 tysięcy kilometrów.

- W Koninie z naszymi radiowozami czasami dzieją się też cuda - zdradza nam jeden z kaliskich funkcjonariuszy. - Bywało, że auto trafiało na naprawę, ale po powrocie było na przykład na innym komplecie opon.

To jednak nic w porównaniu z naprawą jednego ze służbowych aut, która trwała aż dziewięć miesięcy!
- Pojazdy dostarczane do Konina są sukcesywnie naprawiane. Zdarzył się przypadek jednorazowy, że pojazd kaliskiej komendy był kilka miesięcy w warsztatach w Koninie. Wynikało to z konieczności uzyskania stanowiska co do naprawy pojazdu, czy też jego wycofania z eksploatacji. Leżało to w gestii Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu - wyjaśnia asp. Sebastian Taranek, oficer prasowy KMP w Kaliszu. - Obecnie w dyspozycji komendy w Kaliszu są 62 pojazdy służbowe, z czego 9 znajduje się w naprawie i na przeglądzie okresowym w Koninie. Taka sytuacja nie wpływa na prawidłową pracę kaliskich policjantów.
Oficjalnie funkcjonariusze nie utyskują na przedłużające się naprawy.

- Do mnie przynajmniej takie sygnały nie docierały - mówi Marek Witkowski, przewodniczący Zarządu Terenowego NSZZ Policjantów Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.

W nieoficjalnych rozmowach mundurowi nie kryją jednak irytacji całą tą sytuacją.
- Jakie mamy tutaj oszczędności, gdy po zepsute auto trzeba wysyłać z Konina lawetę? Później samochód trzeba jeszcze sprowadzić z powrotem do Kalisza - dodaje jeden z naszych rozmówców. - Kiedyś klocki hamulcowe, czy inne elementy, które w aucie się zużywają, można było wymienić na miejscu, ,,od ręki''. Teraz można wymienić co najwyżej przepaloną żarówkę, jeśli znajdą się na nią pieniądze...

A radiowozy, niestety, ulegają częstym awariom. Nie wszystkie psują się na skutek intensywnej eksploatacji. Zdarza się, że uszkodzenia powstają z winy samych policjantów. Tak było choćby we wrześniu ubiegłego roku, kiedy funkcjonariusz prowadzący służbową ,,kijankę'' (tak policjanci określają auta marki Kia - przyp. autor) spowodował kolizję na ulicy Łódzkiej. Auto ścięło sygnalizację świetlną i uderzyło w ogrodzenie posesji. Przód samochodu został rozbity, a mundurowy dostał 500 złotych mandatu.

Niestety, jak ustaliliśmy, w ubiegłym roku kaliska jednostka należała do czołowych pod względem radiowozów uszkodzonych z winy samych policjantów. Dlatego wśród mundurowych są coraz popularniejsze specjalne ubezpieczenia na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń.

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto