Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna relacja mężczyzny, który stracił żonę i dziecko w Grecji

Bogumił Stroch
Mężczyzna, którego żona i syn zginęli w Grecji jest załamany. Widział, jak wsiadają na łódkę i był pewien, że będą bezpieczni. Niestety - kobieta i dziecko zginęli.

Nasz dziennikarz dodzwonił się do Jarosława Korzeniowskiego z Wysokiej, którego żona Beata i 9-letni syn Kacperek zginęli w Grecji. Na wakacjach byli w hotelu Ramada w miejscowości Mati, niedaleko Aten.

Jest załamany. Myślał, że jak żona z synkiem wsiądą do łódki, to ocaleją. Niestety, obydwoje nie żyją.

- Proszę o pomoc władze Polski. Nie wiem, co mam dalej robić. Zostaliśmy tu sami. Grecy nie znają angielskiego, stąd problemy w komunikacji.

We wtorek zdążył do niego dojechać już brat Adrian, ale potrzebują pomocy przy formalnościach. Przebywa w innym hotelu z grupa ok. 30 Polaków, potrzebują też lekarza. Część z nich jest mocno podtruta.

O pożarze opowiada jak o piekle.

W poniedziałek już ok. 18.50 zauważył ogień, który był jeszcze daleko. Z innymi turystami (w hotelu opócz grupki Polaków byli głównie Duńczycy) zaczęli dopywywać się, co mają robić. Początkowo uspokajano ich. W końcu zauważyli, że część personelu zaczyna uciekać.

Pan Jarosław kazał żonie wiąć synka i biec na plażę. Sam pobiegł jeszcze do pokoju hotelowego po dokumenty.

Gdy dobiegł na plażę zobaczyć, że żona i syn siedzą w niewielkiej łódce razem z trzema Duńczykami. - Pomysłałem, że choć oni będą bezpieczni - mówi pan Jarosław. Byłe też druga, równie niewielka łódka, a turystów ok. 400.

Widział, jak odpływają.

- Żona zadzwoniła z łódki do mojego brata, że nie wie co ma robić. Powiedział jej, żeby zdała się na innych ludzi. że będą na łódce bezpieczni - opowiada załamany mężczyzna. Dopiero po kilku godzinach dowiedział się o tragedii.

Reszta turystów z tego hotelu rozbiegła się po zaroślach i po polach. Jak twierdzi pan Jarosław, część z nich nadal jest poszukiwana. Jemu udało się przeżyć, bo całą noc stał w morzu.

Turystom pomagał personel hotelu, który z nimi został do końca. Jak mówi mężczyzna, to byli ludzie z tego hotelu, którzy najmniej tam zarabiali - sprzątaczki, pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto