U siebie tym razem zagra Nielba Wągrowiec i Jarota Jarocin. W ekipie Krzysztofa Knychały wciąż dużo się mówi o środowej porażce w Sosnowcu. Jednobramkowa porażka najbardziej boli napastników. – Skuteczność pozostaje naszym największym problemem. Jak snajperzy odpalą, to jesteśmy w siódmym niebie. Jak pudłują, to jest powód do zmartwień – zauważył kierownik Nielby Andrzej Reis.
Do sobotniego meczu przeciwko Lechii Zielona Góra wągrowczanie przystąpią w roli faworyta, ale Reis przestrzega przed hurraoptymizmem. – Nasz rywal przełamał się w Sosnowcu, a ostatnio wygrał ze Ślęzą. Kto myśli, że możemy już sobie dopisać trzy punkty, jest w błędzie. Liga jest szalenie wyrównana. Nie ma w niej pewniaków. Dlatego należy spodziewać się emocji do ostatniej kolejki, bo nie przypuszczam, by któraś z drużyn zdominowała rozgrywki – dodał kierownik Nielby.
Jest on zadowolony z dotychczasowej postawy swoich piłkarzy, martwi go natomiast frekwencja na trybunach. – Coś złego dzieje się w Wągrowcu, bo nawet na inauguracji ekstraklasy piłkarzy ręcznych były wolne miejsce. U nas na piłce też jest lekka tendencja spadkowa. Bilety nie zdrożały, były konkursy i różne akcje, a kibiców nie przybyło. Sam nie wiem, co robić. Chyba kiedyś się umówię z kimś z Wiary Lecha i poproszę o pomoc w tej życiowej dla klubu sprawie – zakończył Reis.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub [
www.prasa24.pl](http://www.prasa24.pl)
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?