- Jesteśmy ludźmi, pracujemy tyle lat za pieniądze, za które trudno przeżyć, mamy dość traktowania nas jak śmieci - grzmiały pielęgniarki tłumnie zebrane w czwartkowy poranek przed gabinetem dyrektora kaliskiego szpitala w oczekiwaniu na efekty negocjacji związków zawodowych z dyrekcją w sprawie podwyżek.
Iwona Buczkowska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu wyjaśniała, że powodem niezadowolenia pielęgniarek, których w kaliskim szpitalu pracuje 650, jest sposób w jaki dyrekcja chce zrealizować ustawę regulującą zasady ustalania najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych. Według ustawy wszyscy pracownicy medyczni mają otrzymać podwyżkę w wysokości 10 proc. kwoty będącej różnicą pomiędzy wynagrodzeniem zasadniczym a minimalnym. Podwyżkę zaplanowano od 1 lipca tego roku. Następnie wynagrodzenia mają być podwyższane corocznie o co najmniej 20 proc. tej różnicy, aż osiągną pułap określony w ustawie.
- Dyrektor szpitala próbuje wliczyć do naszych wynagrodzeń dodatek jaki otrzymałyśmy od byłego ministra zdrowia prof. Mariana Zembali, - 660 zł, tak abyśmy dostały jak najmniejszą podwyżkę. W takiej sytuacji pielęgniarki najmłodsze, które zarabiają 1540 zł dostaną za 2 miesiące 22 zł - dodaje Iwona Buczkowska.
Pielęgniarki zebrane pod siedzibą dyrekcji nie kryły swego oburzenia, gdyż jak zapewniały od 10 lat nie dostały podwyżki od dyrektora szpitala w Kaliszu.
- 30 lat przepracowałam na oddziale internistycznym. Starałam się swoją pracę wykonywać jak najlepiej. Dziś nie mam 2 tysiący złotych płacy zasadniczej. Moja podstawa to 1800 zł. Ile lat możemy czuć się poniewierane. Traktuje się nas jak szmaty a nie osoby. Domagamy się godnego wynagrodzenia za naszą bardzo ciężką pracę, takiego, które pozwoli nam żyć - powiedziała Magdalena Tomies.
Inna z pielęgniarek dodała, że ukończyła studia i liczne kursy, które opłacała z własnej kieszeni. Jej pensja zasadnicza to 1540 złotych.
- Po 10 latach pracy na rękę otrzymuję 1600 złotych. To jest po prostu upokarzające - oceniła Edyta Kuras z bloku operacyjnego.
Trwające prawie 1,5 godziny spotkanie robocze przedstawiciela dyrekcji szpitala ze związkami zawodowymi pielęgniarek, lekarzy, pracowników diagnostyki medycznej i fizjoterapii oraz przedstawicielami NSZZ „Solidarność” nie doprowadziło do żadnego porozumienia.
- Dyrekcja nie chce wycofać się z wliczania tzw. Zembalowego do naszych wynagrodzeń, co spowodowałoby, że nasze podwyżki byłyby przynajmniej o 1/3 niższe niż zakłada ustawa. Podczas rozmów zamiast propozycji kompromisowej przedstawiono nam gotowy protokół uzgodnień do podpisania, czyli mieliśmy uznać dyktat dyrekcji. Uczestniczące w spotkaniu związki zawodowe protokołu nie podpisały. Kolejne spotkanie w przyszły wtorek - powiedziąła Iwona Buczkowksa.
Przewodnicząca związku dodała także, że wszyscy związkowcy a zwłaszcza pielęgniarki są rozgoryczone i rozczarowane. Nie wyrażają zgody na to, aby z powodu stanowiska dyrekcji miały być jedyną grupą zawodową w szpitalu pokrzywdzoną przy naliczaniu podwyżki.
- Moje koleżanki są tak zdesperowane, że jeśli dyrekcja szpitala nie zmieni swego stanowiska będą składać wymówienia z pracy - dodała przewodnicząca. .
O proteście pielęgniarek w przeczytacie również w piątkowym wydaniu gazety "Ziemia Kaliska".
Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected]
Widowiskowy egzamin dla policyjnych wierzchowców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?