Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przedstawiciele PGE przyjechali do gminy Krzyżanów. Mieszkańców nie udało się przekonać

Łukasz Janikowski
Łukasz Janikowski
Powraca sprawa wtłaczania pod ziemię dwutlenku węgla z elektrowni w Bełchatowie. Po wychwyceniu go ze spalin, ma być transportowany rurociągiem i składowany w rozciągającej się między Kutnem a Łowiczem strukturze geologicznej Wojszyce.

Otwór badawczy, który powstał dwa lata temu w Julianowie w gminie Krzyżanów, nie wystarczy. Opór mieszkańców wobec planów PGE jednak nie słabnie. Ludzie wciąż boją się, że w wyniku wtłaczania dojdzie do katastrofy, podobnej do tej, która w latach 80. XX w. wydarzyła się w okolicach jeziora Nyos w Kamerunie. Tam uwolniony spod dna jeziora dwutlenek węgla zabił prawie 2 tys. ludzi. - Na każdym spotkaniu przywołuje się ten wypadek - mówiła na spotkaniu Iwona Zimowska z PGE Bełchatów. - To była erupcja naturalnie nagromadzonego dwutlenku węgla.

- Nie możecie nam zagwarantować, że do takiej erupcji nie dojdzie - ripostował Grzegorz Piotrowski, rolnik z Julianowa. - Czemu Polska jest krajem, który prowadzi takie eksperymenty? Na świecie są więksi producenci dwutlenku węgla.

- Nie zagwarantuję też panu, że dożyję jutrzejszego dnia - odpowiadała Iwona Zimowska. - Nie nasza wina, że takie są dyrektywy Unii Europejskiej.
Rolnicy chcieli też wiedzieć, skąd w prasie pojawiły się mapy z projektowaną trasą rurociągu z Bełchatowa. - To jest trasa wstępna. Planując inwestycję, musieliśmy ją wytyczyć - odpowiadał geolog Ryszard Frankowski. - Do wtłaczania dwutlenku węgla typowaliśmy Łazin, ale dziś już wiemy, że to nie będzie ta miejscowość.

- Chciałabym, by na terenie mojej gminy wtłaczano pod ziemię dwutlenek węgla - dodawała Iwona Zimowska. - Byłaby to wtedy tak bogata gmina jak Kleszczów.
Bełchatowska elektrownia chce w dalszej części badań wykonać kolejne dwa - cztery odwierty oraz prowadzić badania sejsmograficzne. Rdzenie pochodzące z odwiertów mają trafić do ośrodków badawczych w USA, gdzie badane będzie rozchodzenie się skroplonego gazu wśród podziemnych skał. Geolodzy przewidują, że będzie on odkładał się w promieniu 3 - 5 kilometrów od miejsca wprowadzenia go pod ziemię.

Geolodzy zapewniają, że tysiąc metrów sześciennych dwu-tlenku węgla pod ziemią zmieni się pod wpływem ciśnienia w trzy metry sześcienne cieczy. Otwór, który powstał w Julianowie, ma służyć do monitorowania składowanego pod ziemią gazu.

- Nie będziemy mieli z tego zysku. To projekt demonstracyjny, a nie komercyjny - wyjaśniała Zimowska. - Podziwiamy Zachód za rozwój, a sami nie zrobimy nic, bo boimy się nowości?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lowicz.naszemiasto.pl Nasze Miasto