MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czas Herkulesów. Retro kryminał w najlepszym wydaniu [KSIĄŻKA]

baw
Czas Herkulesów, Marcin Wroński
Czas Herkulesów, Marcin Wroński materiały prasow
Marcin Wroński, zdobywca Nagrody Wielkiego Kalibru, tworzy wspaniały i porywający obraz wielokulturowego Chełma u progu rozwoju. Miłośnicy II Rzeczpospolitej i kryminałów retro będą wniebowzięci. "Czas Herkulesów", to ostatnia powieść w cyklu z komisarzem Maciejewskim.

Piotr Wróblewski: Kryminał sportowy to dość nietypowy gatunek.

Marcin Wroński: To prawda. Oczywiście sport nie jest jedynym wątkiem śledztwa mojego bohatera, ale toczy się ono w środowisku zapaśników. Teraz Chełm ma piękną kadrę zapaśniczą, ale w latach międzywojnia raczej kopano tam piłkę.

Komisarz Maciejewski przenosi się z Lublina do Chełma. Umieszczając tam akcję powieści „Czas Herkulesów” wiedział pan o tradycjach sportowych tego miasta? Czy ten wątek pojawił się w czasie zbierania materiałów źródłowych?

Marcin Wroński: Nie chodziło o sport ani o piękno Chełma. Dla tej konkretnej fabuły kryminalnej potrzebowałem miasta niedużego, znacznie mniejszego niż Lublin, a poza tym miasta, w którym komisarz Maciejewski nie czułby się jak u siebie. To niezmiernie ważne dla sposobu, w jaki potoczy się śledztwo.

Chełm się sprawdził?

Marcin Wroński: Chełm pasował jako miasto powiatowe, które liczyło kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Dopiero później zacząłem więcej się dowiadywać. Pojechałem tam, pobyłem, zacząłem robić dokumentację i okazało się, że Chełm był największym placem budowy ówczesnej Polski. A skoro plac budowy, to obcy ludzie, robotnicy, którzy przyjeżdżają pracować i nikt ich nie zna. To jest bardzo kryminogenna sytuacja, dla mnie okazała się wymarzona.

Tytuł Pana najnowszej powieści - „Czas Herkulesów” - prowadzi nas instynktownie do sportowców. Jednak wydaje mi się, że w tym przypadku chodziło panu także o coś więcej.

Marcin Wroński: Jak przystało na dobry tytuł powieści, jest on wielopłaszczyznowy. Chodzi o różnych Herkulesów i różnie rozumiane męstwo oraz siłę.

Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Jest czas rzeczywisty – 1938 oraz retrospekcje z dzieciństwa Maciejewskiego. Czy to nie jest tak, że bohater musi radzić sobie z przeszłością, aby pchnąć sprawę do przodu?

Marcin Wroński: Oczywiście. Po raz pierwszy bohater ma za podejrzanego swojego idola z lat gimnazjalnych. To dość niekomfortowa sytuacja. Wyobraźmy sobie sytuację, że jesteśmy policjantami i przychodzi nam założyć kajdanki na przykład Muńkowi Staszczykowi. Maciejewski przyjeżdża do Chełma jako oficer inspekcyjny. Jego zadaniem nie jest prowadzenie śledztw, a sprawdzenie, czy wszystko zgadza się w papierach. Skoro jednak chcą zapuszkować jego idola, komisarz nie może nie zaangażować się w sprawę.

"Czas Herkulesów", Marcin Wroński, wydawnictwo WAB, 2017

Nie każdy awans cieszy. Jako oficer inspekcyjny komisarz Maciejewski czuje się niczym carski rewizor i grzęźnie w papierkowej robocie. Gdy w czasie jego kontroli w Chełmie dochodzi do zabójstwa młodego zapaśnika, komisarz angażuje się w sprawę. Okazuje się bowiem, że w wielokulturowym, gwałtownie rozwijającym się mieście osiadło kilku dawnych zawodników, którzy kiedyś w oczach małego Zygi równi byli Herkulesowi. Maciejewski musi oddzielić dawne sympatie od faktów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek. Zdobywca Oscara miał 71 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto