List otwarty do Prezydenta Kalisza w sprawie obchodów 70. rocznicy "wyzwolenia" Kalisza
2015-01-13 22:24:10
Szanowny Panie Prezydencie,
zbliża się 70. rocznica rozpoczęcia okupacji sowieckiej na terenie Kalisza, przez niektórych dla niepoznaki nazywaną „rocznicą wyzwolenia”. Faktem jest, że tego dnia skończyła się w naszym mieście zbrodnicza okupacja niemiecka. Jednakże, na miejscu pokonanych Niemców nie odrodziła się wolna i niepodległa Rzeczpospolita, lecz marionetkowe państwo ogołocone ze swoich wschodnich ziem, całkowicie podporządkowane Związkowi Sowieckiemu, który ramie w ramię z III Rzeszą napadł na naszą ojczyznę we wrześniu 1939 roku. Tego dnia do naszego miasta na obcych bagnetach wprowadzono komunizm – totalitarny ustrój w swojej opresyjności nie ustępujący nazizmowi.
”Wyzwoliciele” od samego początku swojej obecności budzili postrach i zgorszenie. Znane są licznie udokumentowane przypadki gwałtów na polskich kobietach, grabieży mienia, dewastacji posiadłości ziemiańskich. Kilkadziesiąt tysięcy naszych Rodaków (głównie żołnierzy Armii Krajowej i ich rodzin) zostało wywiezionych w głąb ZSRR w kolejnej fali deportacji.
Wydarzenia te to swoiste preludium do czarnych lat stalinizmu – niszczenia przedsiębiorców w ramach ”Bitwy o handel”, początku walki z Kościołem Katolickim, prób kolektywizacji rolnictwa oraz przede wszystkim zastosowania szerokiego aparatu represji wobec podziemia niepodległościowego, także w Kaliszu i okolicach.
Jeden z oskarżonych o działalność w podziemiu więźniów ubeckiej katowni, która obecnie jest gmachem I Liceum im. Adama Asnyka tak wspominał swój pobyt w niej w wywiadzie dla ”Życia Kalisza”:
”Cele były bardzo małe, a trzymano tam nawet czterech więźniów. Miejsca było więc niewiele. Do dzisiaj doskonale wszystko pamiętam: maleńkie okienka wychodziły na uliczkę, która wtedy była ulokowana między szkołą i dzisiejszym bankiem PKO SA. Uliczka prowadziła od Grodzkiej do Parczewskiego. Siedząc w areszcie widziałem jedynie nogi przechodzących ludzi. Wolałem jednak patrzeć na ulicę, a nie na korytarz aresztu. Kilka razy przez dziurkę od klucza widziałem, jak wyciągano z celi więźniów i prowadzono ich na przesłuchania. UB-ecy wołali aresztowanego na korytarz, a następnie bili go do nieprzytomności solidnymi dębowymi nogami od stołu czy krzesła. Bili, dopóki więzień nie zasłabł. A gdy zemdlał, polewali go wodą z wiadra, żeby odzyskał świadomość. Tak przygotowany szedł na przesłuchanie.”
W świetle wyżej wymienionych faktów pragniemy w imieniu własnym, jak i wielu mieszkańców Kalisza, zaapelować o zerwanie z niechlubną tradycją magistratu i zaprzestaniu celebrowania 23. stycznia tak zwanego wyzwolenia miasta. Podczas niedawnej kampanii wyborczej często wspominał Pan o potrzebie ponownego upodmiotowienia mieszkańców. Wzywał Pan do „skruszenia betonu” panującego w mieście, dlatego cieszymy się, że okazja ku temu nadarzyła się tak szybko.
Z poważaniem,
KoLiber Kalisz
fot. Mereżka Valida
zbliża się 70. rocznica rozpoczęcia okupacji sowieckiej na terenie Kalisza, przez niektórych dla niepoznaki nazywaną „rocznicą wyzwolenia”. Faktem jest, że tego dnia skończyła się w naszym mieście zbrodnicza okupacja niemiecka. Jednakże, na miejscu pokonanych Niemców nie odrodziła się wolna i niepodległa Rzeczpospolita, lecz marionetkowe państwo ogołocone ze swoich wschodnich ziem, całkowicie podporządkowane Związkowi Sowieckiemu, który ramie w ramię z III Rzeszą napadł na naszą ojczyznę we wrześniu 1939 roku. Tego dnia do naszego miasta na obcych bagnetach wprowadzono komunizm – totalitarny ustrój w swojej opresyjności nie ustępujący nazizmowi.
”Wyzwoliciele” od samego początku swojej obecności budzili postrach i zgorszenie. Znane są licznie udokumentowane przypadki gwałtów na polskich kobietach, grabieży mienia, dewastacji posiadłości ziemiańskich. Kilkadziesiąt tysięcy naszych Rodaków (głównie żołnierzy Armii Krajowej i ich rodzin) zostało wywiezionych w głąb ZSRR w kolejnej fali deportacji.
Wydarzenia te to swoiste preludium do czarnych lat stalinizmu – niszczenia przedsiębiorców w ramach ”Bitwy o handel”, początku walki z Kościołem Katolickim, prób kolektywizacji rolnictwa oraz przede wszystkim zastosowania szerokiego aparatu represji wobec podziemia niepodległościowego, także w Kaliszu i okolicach.
Jeden z oskarżonych o działalność w podziemiu więźniów ubeckiej katowni, która obecnie jest gmachem I Liceum im. Adama Asnyka tak wspominał swój pobyt w niej w wywiadzie dla ”Życia Kalisza”:
”Cele były bardzo małe, a trzymano tam nawet czterech więźniów. Miejsca było więc niewiele. Do dzisiaj doskonale wszystko pamiętam: maleńkie okienka wychodziły na uliczkę, która wtedy była ulokowana między szkołą i dzisiejszym bankiem PKO SA. Uliczka prowadziła od Grodzkiej do Parczewskiego. Siedząc w areszcie widziałem jedynie nogi przechodzących ludzi. Wolałem jednak patrzeć na ulicę, a nie na korytarz aresztu. Kilka razy przez dziurkę od klucza widziałem, jak wyciągano z celi więźniów i prowadzono ich na przesłuchania. UB-ecy wołali aresztowanego na korytarz, a następnie bili go do nieprzytomności solidnymi dębowymi nogami od stołu czy krzesła. Bili, dopóki więzień nie zasłabł. A gdy zemdlał, polewali go wodą z wiadra, żeby odzyskał świadomość. Tak przygotowany szedł na przesłuchanie.”
W świetle wyżej wymienionych faktów pragniemy w imieniu własnym, jak i wielu mieszkańców Kalisza, zaapelować o zerwanie z niechlubną tradycją magistratu i zaprzestaniu celebrowania 23. stycznia tak zwanego wyzwolenia miasta. Podczas niedawnej kampanii wyborczej często wspominał Pan o potrzebie ponownego upodmiotowienia mieszkańców. Wzywał Pan do „skruszenia betonu” panującego w mieście, dlatego cieszymy się, że okazja ku temu nadarzyła się tak szybko.
Z poważaniem,
KoLiber Kalisz
fot. Mereżka Valida