Zobacz archiwalne zdjęcia z zewnątrz i z środka - KLIKNIJ TUTAJ
To ponoć najbrzydszy blok na Śląsku! Koszmarek w końcu zniknie z dachu w Jastrzębiu-Zdroju?
To miał być najciekawszy architektonicznie budynek i przestrzeń mieszkalna nie tylko na Śląsku, ale może i w Polsce! Dziś mówi się, że to jeden z najbrzydszych obiektów w kraju. Chodzi o nadbudowę, która wiele lat temu powstała na bloku przy ulicy Północnej 4/14. Szpeci, a przede wszystkim wywołuje obawy o bezpieczeństwo mieszkańców niższych kondygnacji.
Dobra wiadomość jest taka, że wreszcie decyzją Śląskiego Wojewódzkiego Inspektor Nadzoru Budowlanego w Katowicach, nadbudowa będzie rozebrana. Właściciel bloku, Górnicza Spółdzielnia Budownictwa Mieszkaniowego im. Stanisława Staszica w Wodzisławiu Śląskim, ogłosiła przetarg na wykonawcę robót, firmy mogą składać oferty do końca lutego.
- Chodzi o rozbiórkę nadbudowy bloku, zlokalizowanej na dachu segmentów A, B, C i częściowo D. Wykonawca będzie pracował według gotowego już projektu. Najbardziej uciążliwe roboty potrwają około trzech miesięcy. Natomiast cały obiekt zostanie rozebrany w ciągu dziewięciu – dziesięciu miesięcy - mówi Arkadiusz Gromotka.
Jak przyznaje, na czas najbardziej niebezpiecznych prac trzeba będzie ewakuować ludzi z poszczególnych segmentów (pionów). Prace sfinansuje spółdzielnia mieszkaniowa i będzie to kosztowało dużo pieniędzy. Ile? Tego prezes oczywiście nie zdradza. Trwa bowiem procedura przetargowa.
[przycisk_galeria
Niedokończony efekt marzeń polskiego biznesmena i detektywa z Hamburga
Historia nadbudowy jest niesamowita. Mogła by posłużyć do scenariusza filmu. Zamieszanie z nadbudową trwało blisko 20 lat. Zaczęło się od tego, że biznesmen i prywatny detektyw Jerzy Godlewski, prowadzący działalność w Hamburgu, zażyczył sobie wystawić dom – rezydencję na dachu bloku przy ulicy Północnej 4/14. Jastrzębski magistrat wydał zgodę na tak karkołomne przedsięwzięcie. Inwestorem była spółdzielnia, a właściciel budynku finansował prace. W efekcie powstało coś, co z dołu przypomina statek kosmiczny, który wylądował na mieszkalnym bloku… Ludzie zastanawiali się, w jakim celu zbudowano to monstrum? Zastanawiali się, czy jest wyposażone w basen i lądowisko dla śmigłowców...
Godlewski zawsze marzył, by stworzyć coś unikatowego, a pomysł połączenia olbrzymiej przestrzeni: mieszkalnej, tarasowej, która współgrałaby z wszędobylską zielenią, wydawał mu się już lata temu znakomity. W środku, w górnej części, właściciel urządził palmiarnię. Ale nie tylko. Kilka lat temu zaprosił do środka dziennikarzy.
_„Zaraz po wejściu, wrażenie robi olbrzymia przestrzeń – łącznie ponad 2 tysiące metrów, jakby dwa dodatkowe piętra. Nie ma typowej geometrii, ale sama przestrzeń z potężnymi oknami o nieregularnych kształtach. Na górę prowadzą schody. Na olbrzymich, zewnętrznych tarasach rosną całkiem spore drzewa i mnóstwo unikatowych roślin, wśród nich egzotyczne kaktusy” _– opisywaliśmy to co zobaczyliśmy wewnątrz.
- Kiedyś myślałem, żeby był to obiekt podzielony na część mieszkalną i biurową, w związku z prowadzeniem przeze mnie biura śledczego. Biznes prowadzę od 25 lat w Hamburgu – mówił nam Jerzy Godlewski, biznesmen i detektyw.
Obawy mieszkańców o swoje bezpieczeństwo
Okazało się jednak, że dwukondygnacyjna nadbudowa ma sporo wad technicznych. Te główne dotyczą kominów spalania i wentylacyjnych oraz konstrukcji stropodachu. Mało tego, okazuje się, że dwukondygnacyjną nadbudowę wzniesiono wbrew... obowiązującemu planowi zagospodarowania przestrzennego. Natomiast mieszkańcy bloku obawiają się o swe bezpieczeństwo. W budynku zamieszkuje około 90 rodzin, liczących w sumie 400 osób. Gdy na jaw wyszły wady konstrukcyjne, mieszkańcy musieli zamienić piecyki gazowe na bojlery elektryczne. To podrożyło koszty użytkowania mieszkań.
Po wielu sprawach sądowych Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie wydał ostateczne orzeczenie, że budynek należy rozebrać. I wskazał, że ma to zrobić GSBM, która była inwestorem w latach 2002 – 2009, gdy powstały nieprawidłowości. Nadto jest zarządcą i posiada odpowiednie środki, by wykonać takie prace.
Przypomnijmy, że o sprawie debatowano na nadzwyczajnej sesji rady miasta w czerwcu 2019 roku. W sali obrad pojawiły się wówczas wszystkie strony sporu. Posiedzenie było burzliwe. Na sesji pokazano film przedstawiający najważniejsze usterki. Przyszło też paru mieszkańców feralnego bloku.
- Znajomi pytają mnie, czy ten dom się nie zawali? - mówił jeden z lokatorów.
Strony przerzucały się wówczas odpowiedzialnością. Ostatecznie to spółdzielnia mieszkaniowa na swój koszt będzie musiała rozebrać nadbudowę.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?