Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ziemia Kaliska: Robią złoty interes na świętych obrazkach

Łukasz Bartczak
Na targowiskach i na ulicach miast grasują spryciarze oferujący ,,święte" obrazki i medaliki. Dzięki łatwowiernym ludziom, którym wpierają, że ,,cudowny" medalik ich uzdrowi albo zapewni ochronę przed nieszczęściem, zarabiają krocie

Zwykle działają w grupach lub parach. Przechadzają się ulicami lub targowymi alejkami i w rękach trzymają gruby plik cienkich karteczek lub garść medalików. Zagonionych przechodniów witają uprzejmymi uśmiechami i wręczają im trzymane przez siebie przedmioty. Gdy piesi idą dalej, zatrzymują ich potokiem miłych słów, a gdy w końcu pada oczekiwane przez nich "za ile?", zawsze odpowiadają "co łaska".

- Unikają mówienia, że to są święte obrazki i medaliony, ale często powołują się na błogosławionego Jana Pawła II, starszym kobietom wpierają, że przedmioty te są święcone i dzięki nim będą zdrowe, miały szczęście i życzliwości od innych - tłumaczy Helena, sprzedawczyni odzieży z Kalisza, która dość często styka się z tym zjawiskiem.

Zdaniem sprzedawców ludzie nie zwracają na tych mężczyzn uwagi, bo panuje przekonanie, że są nieszkodliwi. Nie każdy jednak wie, ile pieniędzy można zarobić na prowadzonej przez nich działalności. Niektórzy twierdzą, że nieodprowadzający podatku oszuści, działający bez wiedzy kurii i żerujący na naiwności ludzi kasują nawet po tysiąc złotych dziennie.

- Kiedyś zamieniałem jednemu z nich drobne na banknoty, przyniósł kilkaset złotych w monetach, a to był dopiero początek dnia handlowego - wspomina Zenon Walczak, handlarz spod Ostrowa.

Mężczyźni działają na tyle sprytnie, że o podobnym procederze nie wiedzą władze kościelne.

- Nic mi nie wiadomo o podobnej akcji. Jeśli ktoś oferuje obrazek, mówi, że jest on poświęcony i dodaje, iż jego posiadanie go uleczy, to są jakieś czary-mary - komentuje ks. Jacek Bąk, kanclerz Kurii Diecezjalnej w Kaliszu.
Kanclerz twierdzi, że trzeba się strzec przed osobami, które nie są uwiarygodnione, czyli nie działają z ramienia stowarzyszeń, fundacji, bądź parafii.

W gruncie rzeczy taka działalność jest banalnie prosta, bo wystarczy się dobrze pilnować, a przedmioty sakralne kupować w sklepach z dewocjonaliami.

- Oczywiście można u nas kupić tego typu produkty, obrazki kosztują 50 groszy, a medaliki są w różnych cenach, zależnie od wielkości i rodzaju materiału, z którego są wykonane kosztują od kilku do kilkunastu złotych - mówi Wojciech Świtalski, właściciel sklepu "Dewocjonalia", który mieści się przy ulicy Raszkowskiej w Ostrowie.

Jak w każdej szanującej się firmie w pawilonach z sakralnymi przedmiotami w wielu miastach naszego regionu można targować się o niższą cenę. Pod warunkiem, że zaproponuje się kupno większej ilości towaru. Na samych obrazkach przy zakupie kilkuset egzemplarzy można oszczędzić do kilku groszy za sztukę. Najprawdopodobniej taką metodę pozyskiwania "cudownych" gadżetów stosują mężczyźni grasujący po naszych targowiskach. Choć niewykluczone, że przedmioty te mogły pochodzić z kradzieży. W zakrystiach i plebaniach w całym kraju aż roi się od obrazków, które osoby z najbliższego otoczenia mogą wynosić, wykorzystując nieuwagę proboszczów.
Wiadomo, że oszuści nie pochodzą z naszego regionu, a przynajmniej większość z nich. Prowadzą koczowniczy tryb życia, jeżdżą z miasta do miasta i tam czyhają na swoje ofiary, które niczego nieświadome same wpadają w ich sidła.

- Kiedyś rozmawiałem z jednym z nich i opowiadał mi, jak żyją - dodaje Zenon Walczak. - Na nasze targowiska trafiają średnio raz w roku, codziennie "rozdają" obrazki w innym miejscu, gdy już odwiedzą wszystkie ważne bazary , odjeżdżają i przemieszczają się w inny region.

Zdaniem innego sprzedawcy, mężczyźni poruszają się samochodami, w których śpią. Od czasu do czasu pomieszkują u znajomych a rzadziej w motelach, zajazdach czy pensjonatach. - Muszą być mobilni, bo ktoś może zacząć ich szukać - twierdzi Adam Malczewski, handlowiec z Krotoszyna.

Strażnicy miejscy w wielu miastach naszego regionu, m.in. Ostrowie, Krotoszynie i Pleszewie potwierdzają, że spotkali się z tym zjawiskiem, ale nikt nie skarżył się na tego typu działalność.

- W ostatnim czasie nie mieliśmy zgłoszeń od mieszkańców w podobnych sprawach - przyznaje Anna Głodek, która w ostrowskiej Straży Miejskiej zajmuje się profilaktyką i relacjami społecznymi.

Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected]

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

Kalisz.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Ostrow.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto