Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zmarzlik trzeci raz mistrzem. Doyle musi liczyć na ,,dziką kartę”

Andrzej Bartkowiak
Andrzej Bartkowiak
Bartosz Zmarzlik na jedną rundę przed końcem wyścigu po indywidualne mistrzostwo świata nie musi się już o nic martwić. Na torze w Malilli nie oglądał się na nikogo. Wygrał kolejne zawody i po imprezie mógł już przyjmować gratulacje.

Przed Grand Prix Szwecji Zmarzlik miał sporą przewagę nad Leonem Madsenem, jednak wciąż nie mógł być pewnym, że w Toruniu, podczas zakończen ia cyklu będzie odbierał złoto. Polak mógł sobie je zapewnić już na szwedzkiej ziemi pod warunkiem, że na koniec zawodów znajdzie się przed Duńczykiem. Ten jednak nie zamierzał kalkulować i od początku zdobywał cenne punkty, choć musiał na nie solidnie pracować. Na tym etapie na szybszego wyglądał właśnie Madsen. Obaj długo szli łeb w łeb. Po 4 seriach obaj mieli po 10 punktów. W tej ostatniej Madsen nieoczekiwanie przyjechał na końcu stawki. Był to bieg z udziałem Zmarzlika, który tym samym w tym momencie dołożył kolejne trzy punkty do swojej przewagi nad najgroźniejszym konkurentem.
Zmarzlik zajął drugie miejsce po rundzie zasadniczej, bo w bezpośredniej konfrontacji przy równej ilości punktów lepszy okazał się Martin Vaculik. Do półfinałów awansowała jeszcze dwójka Polaków: Maciej Janowski oraz walczący wciąż o brąz Patryk Dudek. Pech chciał, że cała trójka biało-czerwonych musiała się zmierzyć w bezpośredniej rywalizacji w drugim półfinale, który wygrał Zmarzlik przed Janowskim. Już wtedy ten pierwszy był pewien tytułu mistrzowskiego, wszak chwilę wcześniej defekt w pierwszym półfinale zanotował Madsen, kończąc rywalizację w Malilli. Do finału awansowali: Woffinden oraz Lindgren.
W finale szczęśliwy już Zmarzlik nie odpuścił. Wygrał przed Lindrenem oraz Zmarzlikiem. Nie liczył się w tej walce Woffinden.

O świętowaniu jeszcze nie myślę. Przyjdzie na to czas podczas ostatniej rundy w Toruniu

– powiedział po zawodach Zmarzlik, który po raz trzeci w karierze został indywidualnym mistrzem świata.

Dodajmy, że czwarty z Polaków – Paweł Przedpełski nie odegrał żadnej roli, zajmując ostatnie 16 miejsce z dorobkiem 2 punktów.
Blisko awansu do półfinału był Jason Doyle. Zawodnik FOGO Unii Leszno zgromadził 7 punktów, tyle co Dudek, ale na swoim koncie nie miał żadnego indywidualnego zwycięstwa. To przesądziło o tym, że w Malilli znalazł się tuż za czołową ósemką. To oznacza też dla Australijczyka, że po zakończeniu cyklu będzie musiał znów liczyć na to, że otrzyma na przyszłoroczny cykl stałą dziką kartę, wszak do szóstego Lindgrena traci aż 16 punktów. Matematycznie te szanse jeszcze niby są, ale w obecnej formie wskoczenie do TOP 6 wydaje się już mało realne. Co ciekawe po turnieju w Malilli Maciej Janowski, pomimo że zajął trzecie miejsce wypadł z tej szóstki, bo wyprzedził go Lindgren. Szwed ma 92 punkty, tyle samo co „Magic” Pomimo odpadnięcia w półfinale trzecie miejsce zachował Dudek, który w ostatniej imprezie, która odbędzie się 1 października na MotoArenie będzie się musiał bronić przed czwartym Lamberetem, tracącym trzy punkty, Bewleyem (strata 7 punktów) oraz wspomnianymi Lindgrenem i Janowskim, tracącym do ,,Duzersa” po 8 „oczek”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto