Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

05. 02. 08 PROTEST - Nie chcą elektrowni na Prośnie

Jacek Tomczak Janusz Jaros
Kajakarze protestują przeciwko budowie elektrowni wodnych na Prośnie. Uważają, że naruszy to równowagę w ekosystemie. Właściciele elektrowni twierdzą, że elektrownie wodne ratują środowisko...

Kajakarze protestują przeciwko budowie elektrowni wodnych na Prośnie. Uważają, że naruszy to równowagę w ekosystemie. Właściciele elektrowni twierdzą, że elektrownie wodne ratują środowisko...

Na Prośnie ma powstać około ośmiu elektrowni wodnych. Pierwsza stanęła niedawno w Kościelnej Wsi. Kolejne przegrodzą rzekę w Starym Oleścu (gm. Chocz) i Rudzie Wieczyńskiej (gm. Gizałki). Tę w Kościelnej Wsi zbudowała spółka Eko-Mew z woj. lubuskiego, pozostałe stawia Władysław Malicki z Kiekrza.
Kajakarze z Klubu Kajakowego Prosna w Pleszewie obawiają się, że elektrownie spiętrzające wodę zahamują rozwój turystyki kajakowej wzdłuż 40-kilometrowej trasy ich spływów, w których często udział bierze sam starosta.
Kajakarze są oburzeni
Protest został przesłany władzom gmin Chocza i Gizałek. – Wyrażamy oburzenie brakiem jakichkolwiek konsulacji społecznych w sprawie budowy elektrowni z mieszkańcami i użytkownikami Prosny, w tym z kajakarzami i wędkarzami – piszą członkowie zarządu klubu: Paweł Kołodziejski, Tomasz Wojtala, Robert Czajczyński, Zygmunt Urbaniak. – Nie rozumiemy postawy władz gmin. Doraźne korzyści finansowe nie mogą przesłaniać spraw związanych z ochroną środowiska. Kajakarze, opierając się na niezdefiniowanych ekologach twierdzą, że ,,elektrownie wodne spowodują nieodwracalne skutki dla środowiska naturalnego”. – Poprzez podniesienie poziomu wód naruszą równowagę ekosystemu, ograniczając populację ryb, doprowadzając do migracji ptaków i zagrożając naturalnym siedliskom drobnej zwierzyny – piszą w proteście.
Gminy nie mogą zabronić
– Przystępujemy do wydawania zezwoleń, bo nie ma istotnych powodów do odmowy lokalizacji elektrowni. Natomiast jeśli wpłynie do nas jakikolwiek protest, ustosunkujemy się do niego – mówi wicewójt Gizałek Anna Glapa. Podobnie wypowiada się wicewójt Chocza Magdalena Marciniak. Jej zdaniem – wbrew twierdzeniom kajakarzy – inwestycja na Prośnie nie powinna budzić jakichkolwiek obaw, bo nie spowoduje zniszczeń w zasobach fauny i flory dorzecza rzeki.
Możliwości zahamowania budowy elektrowni nie widzi także Robert Łoza, kierownik wydziału ochrony środowiska w pleszewskim starostwie. Przyznaje jednak, że elektrownie spowodują ,,pewne utrudnienia dla kajakarzy i zagrożenie dla rybostanu, bo zbyt wysokie obroty turbin mogą doprowadzić do wyginięcia ryb”. Naczelnik Łoza zobowiązał już inwestora do wykonania przystani oraz pochylni do przenoszenia kajaków.
Odwracają kota ogonem
Wspólnik spółki Eko-mew, która zbudowała elektrownię w Kościelnej Wsi, zaprzecza jakoby małe elektrownie wodne miały zły wpływ na środowisko. – Jeśli nasze turbiny mają zły wpływ na środowisko, to co w takim razie z gigantycznymi turbinami np. na Solinie? A wystarczy wejść tam na tamę, żeby zobaczyć, jak wielkie i zdrowe ryby tam pływają – mówi Jan Blatkiewicz. Jego zdaniem niektórzy przedstawiciele władz i pseudoekolodzy, odwracają kota ogonem. – Nasze elektrownie nie szkodzą a służą środowisku – mówi. Przypomina, że unijne dyrektywy zmuszają Polskę do większego wykorzystywania ,,czystej energii” z tzw. źródeł odnawialnych. Chodzi o to, by było więcej elektrowni wodnych i wiatrowych, a mniej węglowych, które zatruwają środowisko. – Polska pod tym względem jest na szarym końcu Unii i grożą nam wysokie kary – mówi. – A jak może się rozwijać pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych, kiedy jesteśmy z każdej strony atakowani. Wszyscy się na nas rzucają, jak tylko poziom wody o centymetr się podniesie.
Sam przenoszę kajaki
Blatkiewicz zgadza się jednak z postulatami kajakarzy. – Przejście dla wioślarzy powinno być. To wynika z prawa wodnego. Poza tym przejście jest potrzebne do konserwacji rzeki. Przy kosztach budowy elektrowni w granicach 3 mln zł, wykonanie obejścia dla kajakarzy, to już niewielki wydatek. Wystarczy je zobić z jednej strony i to nie musi być od razu jakaś autostrada – mówi. Przyznaje, że gdy sam projektował elektrownię w Kościelnej Wsi, nawet o kajakarzach nie pomyślał.
– Ale u nas akurat jest wyjście i zejście do wody. Niekiedy kajakarze o tym nie wiedzą i dookoła przenoszą, za jazem, albo za płotem. A wystarczy, że wpłyną do kanału, na którym stoi elektrownia. Potem przejdą parę metrów za elektrownię. Sam wiele razy pomagałem turystom nosić kajaki – mówi. Jego zdaniem kajakarze mają wygodniej niż przed powstaniem elektrowni. Wykopano kanał, którym woda obchodzi jaz, trafiając do elektrowni.
Przy jazie brzeg jest wysoki i trudno się tam było z wody wydostać. A teraz przy elektrowni brzeg jest niski i paroma schodkami wygodnie wchodzi się na skarpę. Blatkiewicz przyznaje, że przepis chronią też interesy wędkarzy. – Muszą być przepławki dla ryb. One działają na zasadzie kaskadowych stopni – mówi. Sam zapowiada wykonanie przepławek. Mówi, że ma też obowiązek budowania rowów odwadniających.•

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto