Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bartek Czarciński opowiedział o swoim przerwanym rejsie [FOTO]

Bartłomiej Hypki
Bartek Czarciński spotkał się z kaliszanami
Bartek Czarciński spotkał się z kaliszanami Bartłomiej Hypki
Po 107 dniach rejsu w niewielką, ośmiometrową „Perłę” uderzyła wysoka fala. Łódź kaliszanina Bartłomieja Czarcińskiego przewróciła się na południe od Afryki, w okolicach Przylądka Igielnego. Żeglarzowi na szczęście nic się nie stało i 9 października wrócił do Polski. W minioną środę odbyło się jego pierwsze spotkanie z kaliszanami.

Do restauracji „Komoda” przybyło kilkadziesiąt osób, w tym także z Poznania i z Łodzi. Bartek Czarciński rozpoczął swoją opowieść od codziennego harmonogramu dnia i tygodnia, jaki sobie narzucił na „Perle”.

- Po ciężkiej, nieprzespanej nocy wstawałem w południe. Gdy była spokojna, o godzinie 6, a nawet o 3. Miałem internet, więc przy porannej kawie, zrobionej w ręcznym ekspresie ciśnieniowym, sprawdzałem co dzieje się na świecie - mówił podczas spotkania.

Podczas rejsu dość regularnie informował o swoich poczynaniach na pełnym morzu. Po 107 dniach dopłynął do Oceanu Indyjskiego. 300 mil morskich od Przylądka Igielnego dopadł go słaby i przeciwny wiatr. Do tego przeszkadzał mu silny przeciwny prąd.

- Wieczorem ustawiłem łódkę w dryfie. „Perła” ładnie ustawiała się w kierunku fal. Pewnie poszedłbym spać, ale to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie dla żeglarzy, więc budziłem się co 10-15 minut - relacjonował ostatnie chwile rejsu Czarciński. O 5.45 obudził się, zdążył wyprostować i ziewnąć.

- I zobaczyłem, że zrobiło się akwarium. Okazało się, że siedzę na suficie, a we wszystkich okienkach dookoła mam wodę - opowiadał.

Tragedii jednak nie było. Woda jedynie słabo wdzierała się przez uchylone wywietrzniki. Mijała pierwsza minuta. Łódka została skonstruowana tak, że powinna się odwrócić. Ale tak się nie stało. Z jeden strony wewnątrz był w miarę bezpieczny, z drugiej miał tratwę ratunkową.

Zdecydował się, jak sam przyznaje zupełnie nierozważnie, że założy w kabinie kamizelkę pneumatyczną. Gdy napełniła się powietrzem, utknął w kokpicie. Wówczas po raz pierwszy doświadczył strachu o swoje życie. Jakoś wydostał się na zewnątrz. Okazało się, że maszt jest złamany. Ostatecznie postanowił wezwać pomoc.

Kapitan podjął dramatyczną decyzję o zatopieniu jachtu. Na pomoc czekał 18 godzin. Przypłynął po niego indonezyjski statek, który zabrał go do Port Elizabeth w Afryce.

Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bartek Czarciński opowiedział o swoim przerwanym rejsie [FOTO] - Kalisz Nasze Miasto

Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto