Na poniedziałkowym posiedzeniu sądu obszerne wyjaśnienia złożyła m.in. kobieta, która w urzędzie pracuje od 1981 roku, a obecnie zajmuje stanowisko inspektora. Jak powiedziała, burmistrz w pewnym momencie zaczęła szukać powodów by zwolnić pracownicę, którą posądziła o to, że ma dziecko ze swoim zastępcą.
- Kierownicy postanowili iść w jej obronie, ale nic to nie dało. Podobno zaglądała do USC by sprawdzić kto jest ojcem. Ja myślę, że między nimi nic nie było. Dziwne, żeby wszystkie młode dziewczyny miały mieć romans z wiceburmistrzem – mówiła urzędniczka.
Kobieta opowiedziała także o zebraniu dla samych kobiet, które zwołano po godzinach. Burmistrz zarządziła wtedy, aby wszystkie romanse w urzędzie zakończyć przez niedzielę.
- Mówiła też, że dziewczyny farbują włosy, malują się, a nawet kupują tik taki żeby zaimponować mężczyznom. Pytała wszystkie po kolei o ich rocznik. Mnie też, ale za stara byłam jej na romanse – przyznała kobieta.
Zeznania przed sądem złożył też m.in. długoletni wiceburmistrz i sekretarz, który winą za całą aferę obarczył „psychopatę’’, czyli autora anonimów wysyłanych do Bożeny Budzik i nie tylko, bo niektóre trafiały także do innych urzędów.
- Byłem podejrzewany o dwa romanse. Pani burmistrz pytała mnie czy taka sytuacja ma miejsce.
Mocno mnie to dotknęło, bo to była nieprawda. Ktoś chciał zdyskredytować moją osobę. Na tyle byłem silny, że to przetrwałem. Nie mam sobie nic do zarzucenia – powiedział.
Przypomnijmy, ze już na pierwszej rozprawie Bożena Budzik nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?