Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Detektyw w kajdankach

Mariusz KURZAJCZYK, współpraca Marcin KONIECZNY
Janusz Stępień został zatrzymany na komisariacie policji, gdy był przesłuchiwany w innej sprawie. Fot. S. Szewczyk
Janusz Stępień został zatrzymany na komisariacie policji, gdy był przesłuchiwany w innej sprawie. Fot. S. Szewczyk
Janusz Stępień został aresztowany, bo według policji ukrywał się. Policjanci go szukali, a on, jako świadek w innych sprawach, odwiedzał w tym czasie komisariat.

Janusz Stępień został aresztowany, bo według policji ukrywał się. Policjanci go szukali,
a on, jako świadek w innych sprawach, odwiedzał w tym czasie komisariat.

Zresztą funkcjonariusze zatrzymali właściciela Enigmy-Service właśnie przy okazji takiej wizyty. Stępień został poproszony o wyjaśnienie jakiejś sprawy, potem drugiej, a gdy już wychodził, zaproszono go do trzeciego pomieszczenia. - Pan Janusz Stępień? - zapytał policjant, a gdy usłyszał twierdzącą odpowiedź, wyciągnął nakaz aresztowania. Szefa detektywów bez ceregieli skuto kajdankami i zawieziono do kaliskiego więzienia.

Nie pokazali legitymacji

W ten sam sposób potraktowano go przed rokiem, gdy wraz ze swoimi ludźmi ochraniał Agro-Rami w Kościelnej Wsi. Rewizja w Agro-Rami była jednym z najazdów na firmy handlujące częściami zamiennymi do traktorów. Wszędzie scenariusz był ten sam: pracownicy Ursusa wraz z policjantami obstawiali teren, rekwirowali towar i wywozili go do własnych magazynów. Przedstawiciele Ursusa przedstawiali wówczas swoje działania, jako szeroko zakrojoną walkę z piractwem. Warszawska spółka zarzucała bowiem wytwórcom i sprzedawcom towarów ze znakiem Ursusa nieuczciwą konkurencję.
W Kościelnej Wsi nie poszło im tak łatwo, bowiem pracownicy Enigmy-Service odmówili otworzenia bramy. Czterech policjantów sforsowało płot, ale zostali przyjęci jak intruzi. Nie chcieli pokazać legitymacji policyjnych, więc zostali wypchnięci „brzuchami” przez pracowników firmy.

- Nakaz prokuratorski przedstawiono nam dopiero po południu - mówił wtedy Stępień.

Ostatecznie policja i towarzyszące jej osoby weszły do hurtowni i zaczęły przeszukania. Zakutego w kajdanki szefa Enigmy-Service wyprowadzili z hurtowni członkowie poznańskiej brygady antyterrorystycznej.

Podejrzany Stępień

Wraz z umorzonym już zresztą postępowaniem prokuratorskim, dotyczącym piractwa, wszczęto dochodzenie w sprawie utrudniania czynności śledczych. Podejrzanym numer jeden jest właśnie Stępień, który feralnego dnia występował w Kościelnej Wsi jako pełnomocnik właściciela a zarazem szef ochrony. Według prokuratury właściciel Enigmy-Service utrudniał postępowanie w tej sprawie, bowiem od stycznia br. do minionego czwartku ani razu nie udało się go przesłuchać. Za każdym razem miał się on tłumaczyć złym stanem zdrowia, który nie pozwalał stanąć przed obliczem prokuratora. Potwierdzeniem słów Stępnia były zaświadczenia lekarskie, których prokuratura nie honorowała.

- Tylko raz spotkał się z naszym lekarzem biegłym, Iwoną Wypychowską z Kalisza - mówi prowadzący obecnie sprawę prokurator Andrzej Mieloszyk. - Jednak zakwestionował jej uprawnienia i obiecał, że z kompletem aktualnych badań zjawi się za dwa dni. Więcej go nie widzieliśmy.
Według policji, która miała doręczyć kolejne wezwanie na przesłuchanie, w maju Janusz Stępień był nieuchwytny w domu i w pracy. Nam z kolei udało się ustalić, że w tym samym czasie i w tym samym komisariacie co najmniej dwukrotnie był przesłuchiwany jako świadek w innych sprawach. Stępień, jako były milicjant, nie jest osobą anonimową. Wygląda na to, że może podpadł policji?

Będzie akt oskarżenia

Tymczasem do Sądu Rejonowego w Pleszewie wpłynął wniosek o zastosowanie wobec szefa Enigmy-Service aresztu tymczasowego, a w miniony wtorek Stępień trafił do kaliskiego Zakładu Karnego. W środę biegła Iwona Wypychowska zbadała aresztowanego i stwierdziła, iż stan jego zdrowia pozwala na wizytę w prokuraturze. Przesłuchanie przeprowadzono niemal natychmiast.

- Zeznania pana Stępnia nie wniosły wiele nowego do sprawy - uważa prokurator Mieloszyk.
Według prokuratora dalsze zatrzymywanie podejrzanego nie było potrzebne, więc zamienił areszt na dozór policyjny. Właściciel Enigmy-Service nie chce komentować wydarzeń, do których doszło w ostatnich dniach.

- Okazało się, że pan Głuchow już nie prowadzi tej sprawy, a z prokuratorem Mieloszykiem można było normalnie porozmawiać, więc jestem zadowolony z przesłuchania i ze spokojem czekam na zakończenie śledztwa - mówi krótko.
Natomiast Andrzej Mieloszyk zapewnia, że postępowanie prokuratorskie w tej sprawie dobiega końca i prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu do sądu trafi akt oskarżenia przeciwko szefowi i pracownikom Enigmy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto