Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwie niepełnosprawne kobiety przez bariery architektoniczne są zamknięte w mieszkaniu na poddaszu. "Grozi nam śmierć" ZDJĘCIA

Redakcja
Dwie niepełnosprawne kobiety: 84-letnia pani Aniela i jej córka Bożena mieszkają na poddaszu budynku przy ulicy Grodzkiej. Stan zdrowia i warunki, w jakich żyją powodują, że kobiety czują się uwięzione w swoim mieszkaniu. Wielokrotnie w ostatnich latach prosiły o pomoc miejskie instytucje, jednak zazwyczaj spotykały się z odmową.

Kobiety mieszkają przy ul. Grodzkiej od 2015 roku. Ze względu na znaczny stopień niepełnosprawności i konieczność korzystania z wózka inwalidzkiego, starsza z pań wymaga całodobowej opieki. Tę sprawuje jej 64-letnia córka. Jednak jej stan zdrowia w ostatnich latach również uległ znaczącemu pogorszeniu i – ze względu na choroby stawów i kręgosłupa – ona także ma trudności w codziennym funkcjonowaniu. Przez to, opuszczenie mieszkania i wyjście na zewnątrz staje się prawdziwą wyprawą i kosztuje obie kobiety mnóstwo sił. Wychodzić jednak muszą regularnie, bo cyrkulacja powietrza w mieszkaniu jest niewystarczająca, przez co w ciepłe dni kobietom doskwierają duszności.

By wyjść z budynku, do pokonania jest kilkadziesiąt stromych stopni. Pani Aniela korzysta ze schodołazu, do którego otrzymała dofinansowanie, jednak obsługa urządzenia powoli przekracza fizyczne możliwości jej córki. Sprowadzenie urządzenia na parter budynku, a po jakimś czasie ponownie na poddasze wymaga nie lada siły. Czasem pomoże któryś z sąsiadów, ale najczęściej pani Bożena zostaje z tym sama.

- Niech pan spojrzy - ja muszę na każdym stopniu trzymać ten schodołaz, a na końcu schodów przy podłodze jest okno, przez które gdybym się potknęła, to razem lecimy na podwórze – pokazuje Bożena Kajzer. - To jest dobre urządzenie, ale na 20 stopni, a nie kilka razy więcej. To był półśrodek na przeczekanie, ale na dłuższą metę nie możemy tego wytrzymać, bo obsługa tego wymaga zdrowia i sił – dodaje.

Pani Bożena boi się zostawić mamę samą w domu.
- Jestem ustanowiona kuratorem mojej mamy, i gdybym ja wyszła, a jej coś się stało, to mnie grozi więzienie, że nie dopatrzyłam obowiązku – przyznaje.

Piszą do wszystkich
Kobiety wielokrotnie w ostatnich latach prosiły miejskie instytucje o różne rodzaje wsparcia, które mogłyby poprawić komfort ich życia. Teczki z pismami, odpowiedziami i odwołaniami do sądów zajmują całą komodę.

Pisały m.in. o pomoc przy obsłudze schodołazu, usługi opiekuńcze przy robieniu zakupów lub wynoszeniu śmieci czy wreszcie budowę platformy zewnętrznej, po której wózek pani Anieli mógłby być opuszczany i wciągany do mieszkania. Najczęściej spotykały się z odmową.

- Proszę zobaczyć: wrzesień 2018, luty 2018, kwiecień 2017, grudzień 2016 – wszystko to pisma od prezydenta i za każdym razem jest odmowa pomocy w formie usług opiekuńczych – wylicza pani Bożena. Kobiety odwoływały się od wielu decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i sądów administracyjnych, które jednak podtrzymywały pierwotnie wydane decyzje.

Kilka dni temu otrzymały pismo z ratusza, przyznające świadczenie z pomocy społecznej w formie usług opiekuńczych. Trzy godziny dziennie, codziennie. Cenę jednej godziny takich usług wyceniono na 18,05 zł, co przy 30-dniowym miesiącu oznacza koszt 1624,5 zł. Kobiety łącznie mają mniej niż 2000 zł emerytury.

- Ta cena jest tak horrendalna, że będziemy musiały powiedzieć „nie”, bo nas po prostu nie stać. Na gaz, prąd, lekarstwa i żywność zostawałoby nam 350 zł. Przecież gdybyśmy miały więcej pieniędzy, to byśmy sobie już dawno prywatnie kogoś wzięły do pomocy – mówi Bożena Kajzer.

Kobiety starały się już nawet o alternatywne lokum z zasobów TBS-u czy MZBM-u.
- Trzy razy składałam wniosek o zmianę lub przydział mieszkania. Zmienić nie mogę, ponieważ musiałabym to mieszkanie najpierw zdać do MZBM-u, bo tak jest spisany kontrakt. Ale wtedy z mamą lądujemy na ulicy. Nie możemy nic zrobić, dopóki nie będziemy miały zapewnionego alternatywnego lokum – ubolewa młodsza z kobiet. - Kochamy to mieszkanko, włożyliśmy w nie dużo pracy. Nie mogę go zdać i pójść się ubiegać o inne, które znowu będę musiała remontować. Wiceprezydent Podsadny napisał, że moja mama ma zapewnione 5 metrów kwadratowych powierzchni. Ja nigdy nie prosiłam o większy lokal, tylko żeby ten, który mamy, był bez barier architektonicznych – dodaje.

- Ja nie chcę być postrzegana jako osoba trudna, ale jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Chciałabym być zdrowa i wszystko móc zrobić. Ja nie robię tego z premedytacją, że czegoś nie chce zrobić. Po prostu nie mamy już do kogo pójść.

MOPS jest w kontakcie?
O możliwość pomocy kaliszankom z zasobów Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kaliszu zapytaliśmy Violettę Owczarek - kierownik Działu Pomocy Środowiskowej.

- W czasie kwarantanny pani Bożena została objęta pomocą, miała przyznane całodzienne dożywianie, zrobione zakupy, wykupione leki, wyniesione śmieci. W chwili obecnej weszliśmy we współpracę z ZHP. Harcerze nam pomagają, wynoszą śmieci z klatki schodowej, aczkolwiek to nie jest zadanie pomocy społecznej. (...) My jako ośrodek pomocy społecznej jesteśmy zobowiązani do przestrzegania przepisów prawa i zgodnie z nimi postępujemy. Staramy się pomóc w takim zakresie, w jakim jest to możliwe. Pracownik socjalny jest w kontakcie z tą panią. W ubiegłym tygodniu pracownik zrobił zakupy, wykupił receptę. (...) Nie możemy myśleć o subiektywnych odczuciach, musimy zapewnić opiekę wszystkim, którym powinniśmy ją zapewnić. (...) Odwołania, które pani kieruje do SKO i WSA są pod względem prawnym i faktycznym rozpatrywane poprawnie, ponieważ te decyzje są przez organy wyższego rzędu utrzymywane w mocy - mówi kierownik.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto