Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień Nauczyciela [felieton + wideo]

Redakcja
Dziś świętujemy Dzień Komisji Edukacji Narodowej, potocznie zwany Dniem Nauczyciela. Z tej okazji wszystkim pedagogom życzymy wytrwałości i wiary w swoje ideały.

Źródło: Dzisiaj Dzień Nauczyciela [felieton+wideo]- mmkrakow.pl

Dzień Nauczyciela obchodzony jest w większości krajów w różnych dniach: w Argentynie 11 września, w Brazylii 15 pażdzernika, w Chinach 10 września, w Czechach 28 marca, a na Ukrainie w pierwszą niedzielę października. World Teacher's Day, czyli Światowy Dzień Nauczyciela, pod patronatem UNESCO obchodzony jest od 1994 roku w dniu 5 października. Polska o swoich pedagogach pamięta 14 października.

Komisja Edukacji Narodowej

Pierwsze na świecie ministerstwo oświaty powstało na mocy uchwały Sejmu z dnia 14 października 1773 roku. Pełna, pierowtna nazwa komisji brzmiała: "Komisja nad Edukacją Młodzi Szlacheckiej Dozór Mająca". Inicjatorem jej powstania był ksiądz Hugo Kołłątaj. KEN powstała po rozwiązaniu w w 1773 roku zakonu jezuitów, który do tej pory sprawował piecze nad edukacją w Rzeczypospolitej. W pierwszych latach działania komisja opracowała i wprowadziłą trójstopniowy model edukcji. Stopień pierwszy - szkoły parafialne (dla niższych stanów - chłopów i mieszczan), stopień drugi - przeznaczone dla rodzin szlacheckich szkoły powiatowe i stopień trzeci, najwyższy, dla najbardziej uzdolnionych - uniwersytety (w tych czasach istniały dwa: w Krakowie i Wilnie).

Uczeń wobec nauczyciela

Kim jest współczesny nauczyciel? Jak postrzega się ten zawód? Obserwując wydarzenia z ostatnich kilku lat (mam na myśli incydenty z wkładaniem na głowę kubła na śmieci, czy bezwstydne ubliżanie wychowawcy podczas lekcji i rozpowszechnianie powstałych nagrań telefonem komórkowym), można odnieść jedno wrażenie- nauczyciel jest nikim.

Jest przeszkodą w dobrej zabawie, "czepia się" błachostek, nie pozwala przychodzić na lekcję w makijażu, wzywa policję, gdy się pali papierosy w toalecie, jest mściwy i niesprawiedliwy, kiedy wywołuje do tablicy. Wymaga nauczenia się wiersza na pamięć, wykucia na blachę wzorów z fizyki i na złość robi niezapowiedziane kartkówki, żeby postawić jak najgorsze oceny.

Nie demonizujmy jednak młodzieży, bo obok tych, dla których nauczyciel jest wrogiem (a nie został nim bez powodu), są ci uczniowie, którzy w nauczycielu widzą przewodnika, zaufanego powiernika, pomocnika i przede wszystkim osobę kształtującą ich światopogląd. Kiedy idziemy pierwszy raz do szkoły, pani nauczycielka jest dla nas zastępstwem matki, bo spędzamy w murach szkoły większą część dnia. Cieszy nas każda pochwała z ust Pani, smuci nagana. Co Pani powie, to jest święte i choć nawet rodzice mają inne zdanie, to "Pani powiedziała, że literę M pisze się właśnie tak." W późniejszych latach nie czepiamy się już nauczycielskiej spódnicy, ale zdanie wychowawcy nadal się liczy, a młodych buntowników jest niewielu.

Szala przechyla się w gimnazjum (do końca nie wiem, dlaczego), kiedy nastolatek zmienia środowisko, wychodzi z bezpiecznego budynku, w którym spędził 6 lat (co dla dziecka jest wiecznością) i musi walczyć o nową pozycję w nowej grupie. Najłatwiej to zrobić buntując się przeciwko nauczycielowi, który jest synonimem władzy nad dorastającym człowiekiem. Uczeń chce "zaszpanować" kolegom z klasy, więc gra luzaka, przyjmuje postawę lekceważącą, tzw. tumiwisizm. Nie obchodzi go, czego nauczyciel wymaga, czy ma rację, czy chce jego dobra. Najważniejszy jest podział my-nauczyciel.

Ta postawa zanika już w latach późniejszych, kiedy do umysłu młodego człowieka dociera, że nauczyciel wcale nie robi mu na złość, że rzeczywiście chce jego dobra, stara się skierować jego tok myślenia i działania na prawidłową ścieżkę. Nauczyciela docenia się wtedy, kiedy nie jest już tak bardzo potrzebny. Szczeście mają ci, którzy do tych wniosków dojdą szybko, bo są tacy, którym naucyciele wyrządzili tak wielką krzywdę (zmuszając do nauki), że nie są i nie będą w stanie docenic pracy nauczyciela, przekazując "wiedzę" na temat tego zawodu swoim dzieciom. I koło się zamyka.

Nauczyciel wobec ucznia

Kiedy słyszymy z ust asolwenta szkoły średniej, że chce być nauczycielem, często patrzymy z politowaniem, niedowierzaniem, zdziwieniem: Jak to, chcesz być nauczycielem? I nie chodzi tu wcale o niskie zarobki, ale bardziej o przeświadczenie, że ten zawód nie jest na szczytach list ambicji. Z drugiej strony mówi się, że nauczyciele wcale nie mają tak źle, bo pracują po kilka godzin dziennie, lekcje trwają 45 minut, nie siedzą za biurkiem po 8 godzin, mają wolne każdy weekend, każde ferie, wakacje, jeżdżą sobie na wycieczki i jeszcze narzekają, że za mało zarabiają.

A praca nauczyciela to wcale nie jest bułka z masłem. Te kilka godzin dziennie wypełnione jest bieganiem między salami i ciągłym nadwyrężaniem strun głosowych (choroba zawodowa). Wycieczki szkolne to wcale nie jest przyjemność, tylko wielka odpowiedzialność, bo w sytuacji, kiedy dochodzi do jakiegoś wypadku, to nauczyciel ponosi karę. Praca nauczyciela nie kończy się wraz z ostatnim dzownkiem na przerwę, bo te wszystkie sprawdziany i opowiadania trzeba przeczytać i ocenić, a to już się robi po godzinach pracy, w domu. Wakacje nie trwają dla niego 2 miesiące, tylko 6 tygodni, bo kiedy ucznowie wychodzą ze świadectwami, to nauczyciele składają ostatnie raporty, piszą sprawozdania i wracają do szkoły w sierpniu, by przygotować się na nadejście nowego roku. Trzeba rozpisać klasy, uzupełnić dzienniki itp.

Oprócz tego, nauczyciel ma wielką empatię, bo każdy uczeń jest inny, każda klasa jest inna i w związku z tym, materiał edukacyjny, choc ten sam każdego roku, musi być za każdym razem podany w inny sposób. Np. nauczyciel języka polskiego wie, że w klasie VIa omówienie lektóry nie będzie problemem, bo Kasia i Wojtek i kilkoro innych uczniów na pewno ją przeczytało i będą chcieli się podzielić wrażeniami, z kolei w VI c na pewno będą kręcić nosem przy każdym pytaniu, a książkę znają z ekranizacji.

Takich przykładów jest mnóstwo i każdy nauczyciel boryka się z takimi właśnie problemami. Ma ustalony z góry program kształcenia, z którego musi się wywiązać w raporcie. Nie może pominąć żadnego z punktów. Nie bez kozery żywe w polskiej frazeologii jest powiedzenie "Obyś cudze dzieci uczył", rozumiane jako zło największe. Bo kto by chciał męczyć się z setkami rozwydrzonych, niezdyscyplinowanych dzieci?

Dlaczego nauczyciel jest zły?

Bez wątpienia to zawód, do którego trzeba mieć powołanie. Nie wystarczy szczera chęć i miłość do dzieci, bo nauczyciel to nie tylko osoba, która przekazuje wiedzę. Musi być psychologiem, który wie, jak rozmawiać z każdym uczniem osobno, biorąc pod uwagę jego osobowość, sytuacje rodzinną i predyspozycje, jasnowidzem, ktory widzi problem, zanim uczeń zacznie o nim mówić, przyjacielem, do którego uczeń ma zaufanie i któremu może powierzyć swoje myśli, strategiem, który wie, jaka motywacja będzie skuteczna i jakich metod użyć, żeby na koniec roku wszyscy zdali do następnej klasy.

Niestety, w szkole pracują też osoby, które do tego zawodu wcale się nie nadają, które przyszły uczyć, bo "tak wyszło", albo "nie dostali pracy w banku". Najgorsze, co może zrobić nauczyciel, to przerzucanie winy za swoje niespełnione ambicje na uczniów. Objawia się to właśnie niesprawiedliwym ocenianiem, układaniem zbyt trudnych testów, zamykaniem oczu i uszu na problemy, potrzeby i możliwości młodych ludzi. Kiedy na drodze ucznia staje taki nauczyciel, to albo on się wycofa, stanie w kącie i będzie cierpiał wewnątrz, albo zacznie się bronić.

Nauczyciel powinien też być silny psychicznie, nie dać sobie wejść na głowę. Uczniowie nie pozwolą sobie na wiele, kiedy czują, że przeciwnikiem jest mocna osobowość. Wtedy, taki nauczyciel może nawet stać się autorytetem, ale to nie jest takie proste.

Autorytet

Nauczyciel może posługiwać się w swej pracy równocześnie dwoma rodzajami autorytetu:

  • jeden jest zagwarantowany z racji stanowiska, nadany mu przez szkołę. Jest to autorytet formalny, którego bronią obowiązujące w szkole normy i na ich podstawie można żądać jego respektowania,
  • drugi autorytet nieformalny-autentyczny, nie jest przez nikogo zagwarantowany. Nauczyciel może go jedynie sobie wypracować. Jest jego indywidualną własnością, która odróżnia go od innych pracujących w szkole nauczycieli. Autorytet ten jest bardzo cenny, wymaga systematycznego wysiłku w jego budowaniu, ciągłej troski i pielęgnacji. Do jego respektowania nie można nikogo przymusić, można jedynie być nim przez uczniów obdarowanym.

A uczniowie cenią sobie nauczyciela, który przede wszystkim zna i rozumie możliwości ucznia, uwzględnia je, wysłuchuje ich zdania, jest szczery i życzliwy, zwraca się do uczniów z szacunkiem, spokojem i opanowaniem, nie poniża, nie wytyka złego postępowania, umie wybaczać, nie jest mściwy, wprowadza pogodny nastrój na lekcji, nie daje odczuć, że kogoś bardzo nie lubi, jest jak przyjaciel do którego można zwrócić się ze sprawami, współczuje i pomaga gdy jest trudno, jest prostolinijny w postępowaniu, konsekwentny, dotrzymuje słowa, posiada głęboką wiedzę w zakresie nauczanego przedmiotu.


Nauczyciel jest winny?

Obecnie można zauważyć dość niebezpieczne przeświadczenie, że szkoła ma wychowywać dzieci, odpowiada za to, jakimi są ludźmi, jak się zachowują i co robią na lekcjach i poza nimi. Uczeń dostaje uwagę, w domu tłumaczy się tak, żeby oczyścić się z winy, a rodzic, złorzecząc nauczycielowi w obecności syna, czy córki, zjawia się następnego dnia w pokoju nauczycielskim z pretensjami. Jak młody człowiek ma się uczyć szacunku do nauczyciela? Szkoła ma przekazywać wiedzę, rodzice wychowywać.

Nauczyciela nie powinno się też obarczać winą za cały system edukacji, bo on jest tylko jego pionkiem, podmiotem wykonawczym i tak jak uczniowi, jemu też nie podoba się to, że jest np. za mało czasu na przerobienie materiału i że trzeba nadrabiać zaległości na prywatnych korepetycjach.

Ile zarabia nauczyciel?

Od września tego roku nauczyciele dostali od 132 zł do 183 zł brutto dodatku do pensji zasadniczej, które wynosi: nauczyciel stażysta - 2030 zł, nauczyciel kontraktowy - 2091 zł, nauczyciele mianowany - 2401 zł, nauczyciel dyplomowany - 2792 zł. Kwoty te zależą od od miejsca i stażu pracy. To nie są wygórowane stawki, kiedy spojrzy się na ten zawód, jak na pracę u podstaw.

Źródło: Dzisiaj Dzień Nauczyciela [felieton+wideo]- mmkrakow.pl
Aleksandra Parzyszek, mmkrakow.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto