Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Filip Springer w Kaliszu promował swoją najnowszą książkę

Bartłomiej Hypki
Na spotkanie z popularnym polskim reportażystą do Cafe Calisia tłumnie przybyli jego czytelnicy. Książka „Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast” to obraz miejscowości, które utraciły urząd wojewódzki, ale też ludzi i przemysł.

Filip springer w Kaliszu rozpoczynał swoją podróż po byłych miastach wojewódzkich. Najważniejszym słowem, które przykuwało go do tematu, była „utrata”.

- Wszystkie te miasta coś straciły. Podstawową i tą, która je wszystkie łączy to strata urzędu wojewódzkiego, ale także ludzi i przemysłu. Druga rzecz, która budowała tę moją wizję miast to był brak opowieści. Miałem poczucie, że te miasta nie są w ogóle opowiedziane w takim ogólnopolskim obiegu, że dziennikarze nie są nimi zainteresowani - mówił autor „Miasta Archipelagu”.

Dodał, że nie chciał bazować na stereotypie, który często zastępuje prawdziwą opowieść np. mówiąc Radom, większości przychodzi na myśl „chytra baba”.

Z wykształcenia jest archeologiem, więc do Kalisza przyjechał z myślą „to najstarsze miasto w Polsce”.

- Taksówkarz, który mnie wiózł na dworzec, mówi do mnie: „Bo wie Pan, my jesteśmy najstarszym miastem w Polsce i już zawsze nim będziemy”. Wiedziałem, że była tu fabryka fortepianów. Ale ja jechałem dowiedzieć się czegoś. Jechałem do każdego z tych miast, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie: Co tych ludzi trzyma w tych miastach, co sprawia, że chcą tutaj żyć, co sprawia, że wielu z nich wyjeżdża? - tłumaczy.

W książce wskazuje, że Kalisz na tle innych miast wyróżnia się silnym ruchem miejskim.

- Ale wszystkie te ruchy, bez względu na miasto, oprócz tego, że są fajne, silne, kompetentne i robią niesamowite rzeczy, narzekają na to, że uderzają w gąbkę. A te gąbki, czyli urzędy nauczyły się świetnie reagować, bo one nie mówią już: „Spadajcie ludzie, my wiemy lepiej”, ale mówią: „To jest wspaniały pomysł, przeanalizujemy go i wdrożymy w najlepszej możliwej postaci”, po czym mijają trzy, cztery lata i nic - tłumaczył Springer.

Dodał, że miasta opisywane w „Archipelagu” są wypłukiwane z młodych aktywnych ludzi.

- A do aktywistów dziennikarze dzwonią z każdą sprawą, drzewo upadnie - dzwonią, cmentarz niszczeje - dzwonią, bo w urzędach nie ma z kim o tym gadać. To jest też taki problem, nie ma komu robić tej zmiany - mówił reportażysta.

Springer podsumował spotkanie gorzką konkluzją, że w efekcie ludziom kończy się napęd i w końcu wyjeżdżają. Podkreślił też, że dbanie o logo i hasło promocyjne, aby ściągać turystów, to ślepy zaułek. Podstawowym działaniem urzędów miast powinna być dbałość o to, aby ludzie nie wyjeżdżali.

Spotkanie prowadziła Izabela Fietkiewicz-Paszek.

Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto