Swoją działalność Specjalistyczne Gospodarstwo Hodowlane rozpoczęło w 2002 roku, kiedy to Marcin Matuszak zakwalifikował się do udziału w bardzo nowatorskim i unikalnym na skalę europejską projekcie realizowanym przez Polski Klub Ekologiczny oraz Oddział Pszczelnictwa Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Puławach, które z uwagi na ginącą populacje realizował prof. Mieczysław Biliński. Spośród 30 osób, samych pszczelarzy, którzy wzięli udział w trzyletnim szkoleniu, działalność zdecydowały się podjąć 2 osoby, a koniec końców do powstania hodowli na tak dużą skalę udało się doprowadzić po wielu wyrzeczeniach właśnie Marcinowi Matuszakowi.
- _Obecnie mogę powiedzieć, że nasza rodzinna manufaktura ma dwóch specjalistów – Marcina i Damiana, których cała rodzina wspiera _– mówi Stanisław Matuszak.
Chętnych do nauki było wielu, ale w końcu rezygnowali, ponieważ hodowla wymaga dużego zaangażowania, czasu i ręcznej pracy. Obecnie po tę wiedzę zgłasza się więcej obcokrajowców niż naszych rodaków.
- _Zapotrzebowanie na trzmiele jest ogromne. My szacujemy, że rocznie wyjeżdża stąd 400 tys. trzmieli gotowych do pracy w szklarni. Część z nich będzie opiekowało się gniazdem, a część wyleci zbierać pyłek. Do sadów z kolei trafia znacznie większa liczba dojrzałych trzmieli _– tłumaczy Matuszak.
Trzmiele rodziny dobierane są do fazy rozwoju roślin i owoców tak, żeby jednocześnie nie zjadły kwiatów i utrzymały swoje rodziny. Nie da się ukryć, że trzmiele to przyszłość w rolnictwie, ponieważ syndrom ginięcia rodzin pszczelich to problem ogólnoświatowy, dzieje się tak prawdopodobnie przez m.in. pestycydy i zanieczyszczenie powietrza, dlatego powstawanie takich hodowli jak ta w Tymieńcu jest zbawienna. Owady z gospodarstwa w Tymieńcu trafiają nie tylko do ogrodników w całej Polsce, ale i zagranicą.
– _Nasze trzmiele są wyjątkowe, dlatego że są z klimatu umiarkowanego, naszego i zachowują się tutaj i funkcjonują najlepiej i mogą pracować w warunkach ekstremalnych _– dodaje Stanisław Matuszak.
Trzmiela rodzina jest w stanie pracować w szklarni o powierzchni ok. 2,5 tys. m kw.
– Kiedyś wykonywali to ludzie różnymi formami, ale myślę, że teraz żaden ogrodnik nie zamieniłby się już na jakąkolwiek z nich, ponieważ wstawiając 4 rodziny na 1 ha szkła ma 100% zapylenie. Robotnice są w stanie pracować w szklarni przez 3 do 6 tygodni , koszt trzmieli jest znacznie mniejszy niż utrzymanie pracownika.A tych ludzi tak naprawdę do pracy musiałoby być przynajmniej z ośmiu na hektar – mówi Matuszak.
Prowadząc komercyjną działalność rodzina Matuszaków działa ekologicznie, ponieważ wyprodukowane trzmiele, które trafią np. do sadu w naturze już zostają. Z jednej rodziny może wyjść ponad 100 matek, które stworzą swoje rodziny i wzbogacą środowisko.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?