Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Igrzyska Paraolimpijskie. Wracając do sportu chciał zadośćuczynienia za krzywdę wyrządzoną w Sydney

Tomasz Galas
https://paralympic.org.pl
Robert Jachimowicz został ograbiony ze złotego medalu Igrzysk Paraolimpijskich w Sydney w 2000. Po kilkunastu latach przerwy wrócił do sportu nie po to, aby sobie coś udowodnić, tylko chciał zadośćuczynienia za wyrządzoną wcześniej krzywdę i niesprawiedliwość, która go spotkała. Bardzo szybko wrócił do światowej czołówki, a na igrzyskach w Rio de Janeiro wywalczył srebrny medal w rzucie dyskiem w kategorii F52.

Igrzyska w Sydney były pierwszymi dla 33-letniego wówczas Roberta Jachimowicza. 7 lat wcześniej w wypadku na motorze stracił władzę w nogach i częściowo w rękach. Przed wypadkiem sport był ważną częścią jego życia, grał w siatkówkę i koszykówkę, lecz nigdy nie uprawiał dyscyplin lekkoatletycznych. W 1999 roku trafił na obóz do Spały dzięki Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, która pomagała osobom z urazami rdzenia kręgowego uczyć się samodzielności. Tam w ramach rekonwalescencji podczas zajęć na basenie dostrzegł go Mirosław Piesak, multimedalista igrzysk paraolimpijskich.

- Wskoczyłem do basenu, praktycznie całą jego długość przepłynąłem pod wodą.Trener Piesak powiedział, że początkowo chcieli mnie ratować, ale widział, że wykonuję normalne ruchy, co prawda na grzbiecie, ale pod wodą. Pokierował mnie do Startu Koszalin, gdzie miałem zgłosić się do Aleksandra Popławskiego, kolejnego utytułowanego paraolimpijczyka. I tak się zaczęło. W 1999 roku w Szczecinie na mistrzostwach Polski w pływaniu zająłem czołowe lokaty na różnych dystansach, ale trener stwierdził, że tylko żaby lubią wodę, a ja jestem miotaczem. Dojrzał moje warunki fizyczne - opowiada Robert Jachimowicz.

Rok później pojechał na Igrzyska Paraolimpijskie do Sydney. W rzucie dyskiem został przypisany do klasyfikacji F51, grupy najbardziej poszkodowanej po urazach odcinka szyjnego rdzenia kręgowego. Jachimowicz czuł się w niej mocny, więc wystąpił do komisji z wnioskiem o umożliwienie startu w silniejszej grupie F52, co zresztą wynikało z dokumentacji medycznej. Wiedział, że w grupie słabszej jest bezkonkurencyjny, ale otrzymał odmowę. W konkursie poradził sobie fenomenalnie, wynikiem 19,08 m zdobył złoto i ustanowił rekord świata.

- Były Mazurek Dąbrowskiego, łzy szczęścia i złoty medal, ale po dwóch dniach przyszedł komunikat, abym ponownie stawił się na reklasyfikacji. Podczas badań mierzono mi siłę uchwytu, ale dwukrotnie rozjechały mi się ręce. Powiedziałem do klasyfikatora, żeby wykonał badanie inaczej, bo nie jestem w stanie się utrzymać i nie pozwalają na to porażenia. Za trzecim razem stwierdził, że odmówiłem współpracy podczas badań - kontynuuje paraolimpijczyk.

Jachimowicza zdyskwalifikowano i odebrano złoty medal. Na kolejnych zawodach w Szwajcarii ponownie zostaje zdyskwalifikowany przez angielskiego klasyfikatora, na mistrzostwach świata w Lille również. Ma dosyć tej sytuacji, więc rezygnuje ze sportu na kilkanaście lat. W tym czasie zajął się wychowywaniem dzieci i pracą w Urzędzie Miejskim w Gościnie. Dawny trener Aleksander Popławski w 2013 roku zadzwonił do niego z informacją, że główny klasyfikator odpowiedzialny za sytuację z Sydney odszedł w niesławie i namawiał do powrotu do sportu. Jachimowicz zgodził się i w tym samym roku stanął na ponownej reklasyfikacji w Ołomuńcu.

- Opowiedziałem przewodniczącemu komisji o sobie, a on pamiętał mnie z Sydney i powiedział, że byłem źle sklasyfikowany. Przedstawiłem dokumenty o umożliwienie startów w mocniejszej grupie, a on był zdziwiony, bo obecnie do takiej sytuacji by nie doszło. Jednocześnie przypisano mi klasyfikację F52, w której obecnie startuję, ale poprosiłem o grupę wyższą, bo nie chciałem powtórki z Sydney. Jednak przez niesprawność palców nie mogłem jej otrzymać. Rok później w Berlinie dostałem grupę F52 na stałe - mówi Jachimowicz.

Mimo wieloletniej przerwy szybko dogonił światową czołówkę. Srebrny medal mistrzostw Europy w Swansea, srebro mistrzostw świata w Dosze i złoto mistrzostw Europy w Grosseto przed Igrzyskami Paraolimpijskimi w Rio de Janeiro mogły nastrajać optymizmem. Wracając do sportu, dyskobolowi nie chodziło o to, że musi sobie coś jeszcze udowadniać, lecz chciał zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę i niesprawiedliwość, która go spotkała.

- Sam fakt podium i zdobycia srebrnego medalu przeplatał się z myślami, czy nie będzie powtórki z Australii. Mierzyłem wyżej, ale trochę zjadł mnie stres. Przeogromnie cieszyłem się z tego medalu, bo wierzyłem w sprawiedliwość i uczciwość. Jeśli chodzi o ideę paraolimpizmu, mamy wygrywać i przegrywać na starcie, a nie przez układy. Jeśli chodzi o otoczkę tych igrzysk, ze względów bezpieczeństwa wszędzie roiło się od uzbrojonych po zęby wojskowych i tajniaków. Z wioski na główny stadion było kilkadziesiąt kilometrów, a w drodze na każdym wiadukcie i skrzyżowaniu stały jednostki bojowe. To dawało do myślenia. Pamiętam, że w wiosce doszło do takiej sytuacji, gdy strzeliła mi opona w wózku. Poszedł ogromny huk i zanim się z kolegą nie obejrzeliśmy, zostaliśmy otoczeni przez tajniaków i wojsko mierzących w nas bronią i gotowych do oddania strzału. Później wszystko zostało wyjaśnione, zapytali jak mogą pomóc, bo na kapciu nie da się łatwo jechać, ale nie mniej coś takiego przeżyliśmy. Jeszcze jedna rzecz utknęła mi w pamięci, ale po powrocie. Co było dla mnie wielkim zaskoczeniem, mieszkańcy gminy Gościno zorganizowali dla mnie uroczyste przywitanie. Tego bym się nigdy nie spodziewał, to było bardziej wzruszające wydarzenie niż zdobycie srebrnego medalu. Jestem im za to bardzo wdzięczny - opowiada medalista z Rio de Janeiro.

Robert Jachimowicz przed szansą wywalczenia kolejnego medalu w rzucie dyskiem na igrzyskach paraolimpijskich w Tokio stanie 29 sierpnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Igrzyska Paraolimpijskie. Wracając do sportu chciał zadośćuczynienia za krzywdę wyrządzoną w Sydney - Sportowy24

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto