Jan Mosiński ws. mandatów: Politycy opozycji nie przeczytali ze zrozumieniem projektu

Jan Mosiński na wstępnie odniósł się do słów oponentów złożonego projektu i zarzucił im nieznajomość prawa.

- Wokół projektu narosło wiele nieporozumień, ale tylko dlatego, ponieważ politycy opozycji nie przeczytali ze zrozumieniem projektowanych zmian. Bo to, co poseł Mariusz Witczak czy radna Magdalena Walczak oraz politycy PSL-u mówili, wymaga sprostowania - uważa Jan Mosiński, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Nie zgodził się ze słowami Mariusza Witczaka, że obecnie stosowane w Polsce przepisy dotyczące możliwości odmowy przyjęcia mandatu są realizowane we wszystkich państwach unijnych.

- To fałszywa teza, bo każde państwo kwestię wykroczeń reguluje we własnym zakresie. Są oczywiście dyrektywy ramowe, które określają kwestię współpracy transgranicznej, rejestracji pojazdów, wymiany informacji itp. Natomiast kwestia karania sprawców za wykroczenia jest różnie prowadzona. W trybie administracyjnym, karno-administracyjnym, czy też karnym - tłumaczył parlamentarzysta.

Odniósł się również do słów radnej KO Magdaleny Walczak, która oceniała, że projekt czyni policjanta "jednoosobową wyrocznią" w ustaleniu sprawcy zdarzenia drogowego.

- Radna nie podaje stosownego przepisu, na którym opiera swoją tezę. To uprawnia mnie do stwierdzenia, że jest to zdanie nieprawdziwe, o bardzo dużym pierwiastku politycznym - ocenił Jan Mosiński. - Marszałek Krzysztof Grabowski napisał natomiast, że dziwi go to, że podpisałem się pod projektem zmian, które ograniczają prawo do protestowania. Nie podał na to merytorycznych wykładni na pokrycie swojego stwierdzenia. Ten projekt niczego nie ogranicza. Takie prawo gwarantuje Konstytucja RP.

"Dziwię się krytyce"

Poseł przypomniał również, że w 2009 roku Sejm miał przyjąć ustawę, która zmieniała zasadę odpowiedzialności za naruszenie przepisów ruchu drogowego w zakresie przekraczania prędkości. Została ona zawetowana przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i uznana przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodną z Konstytucją RP.

- Nasz projekt gwarantuje większe prawo do dociekania swoich racji w sądzie, niż projekt PO-PSL. Więc dziwię się dziś krytyce - powiedział poseł.

Dodał, że Biuro Analiz Sejmowych nie wniosło uwag do projektu posłów PiS. Jego zdaniem nowe regulacje nie ograniczają prawa obywatela do sądu. A wręcz to prawo rozszerzają.

- Często osoba, która przyjmie mandat, często w chwilach emocji, nie ma później możliwości aby się od niego odwołać. Nasz projekt daje taką możliwość i nie zmienia relacji między policjantem a obywatelem - tłumaczył.

Jak wyjaśniał, odwołanie rozpatrzy referent sądowy, osoba która musi spełniać wymagania stawiane kandydatom na sędziów i ukończyć odpowiednią aplikację, a których pozycja ustrojowa, jest o wiele silniejsza niż funkcjonariuszy nakładających grzywny w postępowaniu mandatowym.

- Policjant nałoży mandat a obywatel będzie mógł odwołać się do sądu. To sąd ostatecznie zadecyduje o winie. Oskarżenia opozycji są bezpodstawne - uważa Jan Mosiński.

Zaznaczył również, że projekt będzie jeszcze omawiany i możliwe jest wprowadzenie zmian m.in. w zakresie czasu na możliwość odwołania się do sądu po nałożeniu mandatu.