Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Już po milionie

Andrzej KURZYŃSKI
Na budowę gimnazjum przeznaczyliśmy ponad milion sześćset tysięcy złotych - mówi Jan Puchała, prezes Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Wsi Kraszewice. Fot. S. Szewczyk
Na budowę gimnazjum przeznaczyliśmy ponad milion sześćset tysięcy złotych - mówi Jan Puchała, prezes Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Wsi Kraszewice. Fot. S. Szewczyk
Dopiero po pięciu latach mieszkańcy Kraszewic dowiedzieli się na co został wydany milion dolarów pozostawiony gminie w spadku przez Mariannę Miletich. Z fortuny pozostało już niespełna 600 tysięcy złotych.

Dopiero po pięciu latach mieszkańcy Kraszewic dowiedzieli się na co został wydany
milion dolarów pozostawiony gminie w spadku przez Mariannę Miletich.

Z fortuny pozostało już niespełna 600 tysięcy złotych. Podczas niedawnego zebrania wiejskiego publicznie został odczytany, owiany dotychczas tajemnicą, testament nieboszczki, w którym postanowiła ona zapisać swój majątek rodzinnej gminie.

Dwa testamenty?

Do testamentu dotarła również „Ziemia Kaliska”. Z dokumentu wynika, że pieniądze zdeponowane w dwóch bankach ma otrzymać gmina Kraszewice z przeznaczeniem na rozwój wsi Kraszewice. Jednak Zenobiusz Doruch, radny poprzedniej kadencji twierdzi, iż posiada dokument sądu w Ostrzeszowie, w którym mowa jest o przeznaczeniu pieniędzy na... całą gminę.

- Nie wiem, czy były dwa testamenty - twierdzi Zenobiusz Doruch. - Ujawniony testament został spisany w czerwcu 1995 roku, a Marianna Miletich zmarła w lutym 1997 roku. Testament mogła więc jeszcze zmienić.

Rozporządzeniem pieniędzy zajęło się specjalnie powołane Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Wsi Kraszewice im. Marianny Miletich. Główne role odgrywają w nim prezes Jan Puchała (przewodniczący Rady Gminy poprzedniej kadencji a zarazem wicedyrektor miejscowej szkoły podstawowej) i skarbnik Stanisław Jeziorny (były wójt Kraszewic).

Niezgodnie ze statutem

- To ci ludzie dobrali sobie współpracowników i pieniądze zamiast trafić do gminy przejęło stowarzyszenie, które od początku stało się bardzo hermetyczne - dodaje Zenobiusz Doruch. - Od samego początku chodziło im tylko o wyprowadzenie pieniędzy na zewnątrz, aby radni nie mieli możliwości nimi dysponować. To rada za każdym razem musiała się prosić, żeby stowarzyszenie wspomogło inwestycje. Radnym wręcz wmawiano, że jeżeli pieniądze wpłyną na konto gminy to nie dostanie ona subwencji, czy dotacji. Stowarzyszenie funkcjonuje jak państwo w państwie.
Podczas niedawnego zebrania wiejskiego, gdzie przedstawiono osiągnięcia stowarzyszenia, pojawiło się jeszcze więcej zastrzeżeń co do jego funkcjonowania. Sami mieszkańcy nie chcą się wypowiadać na ten temat.

- Nasze dzieci i wnuki chodzą do szkoły i później mogą mieć nieprzyjemności. Żona prezesa jest dyrektorką szkoły. Kilka osób ze stowarzyszenia jest nauczycielami. To może się odbić na naszych dzieciach - mówi jedna z mieszkanek Kraszewic.

- Stowarzyszenie nie robi wszystkiego zgodnie ze statutem - twierdzi Stanisław Kocemba, sołtys Kraszewic. - Sami jego członkowie nie wiedzą co się dzieje w stowarzyszeniu. Wszelkie decyzje podejmuje ścisły zarząd. Pięć osób robi co chce. Również nie wszystkie dokumenty są ujawniane. Jednym z celów stowarzyszenia było przyznawanie stypendiów dla studentów. Do dzisiaj nie wiemy czy ktokolwiek je otrzymał. Sprawozdania finansowe powinny być przedstawiane na każde żądanie mieszkańców, ale niestety tak nie jest. Jako rada sołecka zwracaliśmy się o przedstawienie sprawozdania, ale za każdym razem otrzymaliśmy negatywną odpowiedź.

Duma prezesa

Jak dotychczas największym osiągnięciem Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Wsi Kraszewice im. Marianny Miletich jest wybudowany trzy lata temu okazały gmach gimnazjum z nowoczesną salą gimnastyczną.

- Na ten cel wydatkowaliśmy ponad milion 117 tys. złotych - mówi prezes Jan Puchała. - Milion 624 tys. złotych przeznaczyliśmy na budowę gimnazjum. Kupiliśmy również autokar szkolny za 270 tys. złotych. Od początku wszyscy wiedzieli, że budowa jest finansowana przez stowarzyszenie. Nie rozumiem więc skąd te głosy, że nikogo o niczym nie informowaliśmy. Nikt nas o to nie prosił. W testamencie jest mowa, że jedyną spadkobierczynią Marianny Miletich jest gmina Kraszewice i to gmina powinna ujawnić testament, a nie stowarzyszenie. Kiedy dowiedzieliśmy się o jaką kwotę chodzi, razem ze Stanisławem Jeziornym nie czuliśmy się na siłach, aby samemu o niej decydować. Dobraliśmy ludzi, z którymi chcieliśmy współpracować. Stowarzyszenie liczyło 22 osoby, ale jedna z nich zmarła. Pozostało nam się jeszcze 580 tys. złotych. Pieniądze rozdysponowaliśmy na poszczególne przysiółki. 200 tys. złotych zarezerwowaliśmy na opiekę nad grobem Marianny Miletich. Zawsze może zdarzyć się coś nadzwyczajnego. Bieżące wydatki będziemy regulować z odsetek.

Inwestują w nieruchomości

Jedną z ostatnich kontrowersyjnych decyzji stowarzyszenia było kupno budynku po byłym Banku Spółdzielczym, który ma się zamortyzować w ciągu ośmiu lat. Na razie stoi on niezagospodarowany. Wzbudza to jedynie złość wśród mieszkańców gminy.

- Inwstycje powinny zmierzać w kierunku tworzenia miejsc pracy dla mieszkańców naszej gminy - uważa Zenobiusz Doruch. - Była możliwość kupienia budynku po fabryce obuwia z Oleśnicy. Na ten krok stowarzyszenie się jednak nie zdecydowało. Chodzi pewnie tylko o to, żeby mieć jeszcze jakiś majątek, bo inaczej stowarzyszenie już dawno przestałoby istnieć. Poza tym wszystkie inwestycje kręcą się wokół szkolnictwa. Prezes Puchała, jako wicedyrektor szkoły, za życia stawia sobie pomnik nie za swoje pieniądze.

Józef
Olszewski
wójt
Kraszewic

Gdyby mieszkańcy od początku wiedzieli na co wydawane są pieniądze ze spadku po Mariannie Miletich, to z pewnością nie byłoby pewnych niedomówień. Pieniądze są publiczne i uważam, że każdego roku sprawozdanie finansowe powinno być przedstawione. Każdy ma przecież prawo wiedzieć na co są one wydawane i ile ich jeszcze zostało. Stowarzyszenie pozostawiło sobie 200 tys. złotych na opiekę nad grobem ofiarodawczyni. Nie ukrywam, że jest to dość sporo.

Niezwłykły gest

Marianna Miletich urodziła się 6 grudnia 1915 roku w Kraszewicach. W 1931 roku wyjechała za chlebem zagranicę. Mieszkała we Francji, Australii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Swoją fortunę miała zbić na handlu nieruchomościami. Na początku lat 90-tych wróciła do Polski. Przez pewien czas mieszkała w Kaliszu, a później przeniosła się do rodzinnych Kraszewic. Skłócona z rodziną postanowiła zapisać majątek gminie. Po jej śmierci okazało się, że był to okrągły milion dolarów. Padały propozycje, aby całą kwotę podzielić między wszystkich mieszkańców gminy. Informacja o niezwykłym geście obiegła cały świat. W Kraszewicach zjawiła się nawet ekipa telewizyjna z Seulu.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto