Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Kaliskie skrzydła”, czyli 100 lat lotnictwa i szybownictwa nad Prosną ZDJĘCIA

Mariusz Kurzajczyk
Mariusz Kurzajczyk
„Kaliskie skrzydła” to nie tylko gratka dla miłośników lotnictwa i szybownictwa, ale także wszystkich osób interesujących się dziejami Kalisza. Autor książki, pilot i instruktor, prekursor akrobacji lotniczej w Aeroklubie Ostrowskim Henryk Juszczak przez sześć lat cierpliwie drążył temat. Ze znakomitym efektem!

Tytuł książki „Kaliskie skrzydła” mówi wiele o jej zawartości, lecz nie wszystko. Autor nie napisał bowiem historii szeroko pojętego kaliskiego lotnictwa, która mogłaby być interesująca jedynie dla fachowców. Po prostu barwnie przedstawił dziesiątki, a może i setki wydarzeń oraz ludzi, którzy z tym lotnictwem byli związani, a tak naprawdę stanowili jego najważniejszy element. Przed rozpoczęciem lektury zastanawiałem się, ile znajdę w książce opowieści z pogranicza faktu i sensacji. Okazało się, że „Kaliskie skrzydła” składają się przede wszystkim z tego typu ciekawostek, tyle że w większości dobrze udokumentowanych i fachowo napisanych.
A wszystko zaczęło się ponad 100 lat temu - w maju 1912 roku. To wtedy tłumy kaliszan zgromadzone na placu jarmarcznym, znajdującym się na łęgu majkowskim, a więc w okolicach dzisiejszej ulicy Złotej pomiędzy Długosza a Piłsudskiego, za niewielką opłatą pierwszy raz w życiu oglądały z bliska aeroplan, którym przyleciał słynny Michał Scipio del Campo, nestor polskiego lotnictwa.
Z początku kaliszanie tylko podziwiali latające maszyny i wyczyny pilotów. Z czasem sami się wzięli za budowę. Przyznaję, że wręcz zachwycił mnie rozdział poświęcony pochodzącym z Kalisza konstruktorom lotniczym. Nazwisko Tadeusza i Józefa Grzmilasów nie było mi obce, choćby dlatego, że Tadeusz występował w pierwszej w mieście drużynie futbolowej. Podejrzewam jednak, że większości czytelników niewiele mówi. A szkoda. Z ciekawością poczytałem także o Władysławie Kozłowskim, który w grodzie nad Prosną zbudował samolot WK-1 „Jutrzenka”, potem był m.in. głównym konstruktorem sportowego PZL-5, a w czasie II wojny światowej pilotem bombowca Wellington. Zresztą sylwetek kaliszan - bohaterów wojennych, pilotów, nawigatorów, strzelców, radiooperatorów i mechaników pokładowych w książce nie brakuje.
Poszczególne rozdziały mówią o początkach kaliskiego lotnictwa i szybownictwa ze wskazaniem polowych lotnisk, których wokół miasta było kilka (!), udziale kaliszan w wojnie obronnej 1939 roku, okupacji i bitwie o Anglię, a także dziejach o powojennych, w tym także... o Aeroklubie Ziemi Kaliskiej i Lidze Lotniczej w Kaliszu.
Na koniec, na zachętę, ciekawostka od dziesiątków lat intrygująca kaliskich regionalistów. Od wielu lat znana jest się opowieść o niemieckim lotniku, który przelatując nad Kaliszem miał zawadzić o komin i tragicznie zginąć. Opisywane były różne okoliczności, miejsca i czas tego wydarzenia, funkcjonującego dotąd bardziej jako wojenna legenda, niż fakt. Henrykowi Juszczakowi udało się precyzyjnie ustalić - kiedy, gdzie i dlaczego, a barwną historię okrasił szczegółami dotyczącymi pechowego lotnika, którego już teraz znamy z imienia i nazwiska. Szczegóły znajdziecie w „Kaliskich skrzydłach”.
Dodajmy, że wydawcą książki po raz pierwszy tak obszernie i zarazem szczegółowo prezentującej historię lotnictwa w Kaliszu jest Agencja Promocji Miasta Tomasza Chlebby.

"Coś wspaniałego". Pokaz samolotu wielozadaniowego F-16 na pikniku lotniczym w Gdyni

TVN24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto