Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KALISZ - Działkowcy toną w błocie i piszą skargi

Elżbieta Bielewicz
Tadeusz Rojek: – Woda zamiast spływać do zalewu stoi na polach i naszych działkach
Tadeusz Rojek: – Woda zamiast spływać do zalewu stoi na polach i naszych działkach fot. Elżbieta Bielewicz
Od kilku lat, każdej wiosny, prawie sto działek rekreacyjnych na terenie ogrodów „Relaks” w podkaliskim Szałem tonie w błocie. Osoby użytkujące te tereny zamiast zajmować się wiosennymi pracami w swoich ogródkach, muszą czekać na słoneczne dni i wysuszenie gruntu – czasem nawet kilka tygodni. Zalewane są również piwnice znajdujących się tutaj prywatnych domów mieszkalnych. Wszystko dlatego, że za-blokowany został naturalny odpływ wody z pól do pobliskiego zalewu.

– Wszystko zaczęło się jakieś 5 lat temu – mówi Tadeusz Rojek, prezes zarządu Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Relaks”. – Wtedy jedna z posesji przy ul. Kaliskiej w Szałem zmieniła właściciela, a właściwie właścicielkę. Pani ta nawiozła ziemi i gruzu i podwyższyła teren na swojej działce. Skutek jest taki, że teraz na jej posesji zrobiło się bajoro, ale także na kilkudziesięciu działkach rekreacyjnych na terenie naszego ogrodu i na kilku innych prywatnych.

Woda nie mając ujścia, stoi tam niemal cały czas. Najgorzej jest wiosną, gdy topnieją śniegi. Działkowcy nie mogą korzystać ze swoich ogródków, bo błoto sięga miejscami po kolana.

– Odpoczywają tu mieszkańcy kaliskich blokowisk – dodaje Tadeusz Rojek. – Dbają o te działki, bo to najtańsza forma odpoczynku na łonie natury. I teraz przez upór jednej osoby nie mogą się cieszyć z posiadania działki.

Skargi w tej sprawie składali nie tylko działkowcy z „Relaksu”, ale także mieszkańcy tej okolicy. Gmina jest jednak bezradna. Z roku na rok rosną jedynie sterty dokumentów, kolejnych decyzji i odwołań od nich.

Jak twierdzą zainteresowani właścicielka posesji, która przyczyniła się swym postępowaniem do takich szkód, nie reaguje na prośby, by udrożnić spływ. Niestety, mimo dwukrotnych wizyt na jej posesji nie udało się z nią porozmawiać.

– Mamy oficjalną skargę na działania tej pani – informuje Bogumiła Łańduch z Wydziału Rolnictwa, Gospodarki Gruntami i Ochrony Środowiska Urzędu Gminy w Opatówku. – W toku postępowania potwierdziliśmy, że zmieniono odpływ wód gruntowych. Dotąd wody powierzchniowe spływały do zalewu Pokrzywnica teraz, gdy zablokowano spływ, stoją, zalewając okoliczne działki.

Było już wydanych kilka decyzji administracyjnych o przywrócenie stanu pierwotnego. Za każdym razem pani ta odwołuje się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a gdy decyzje gminy są utrzymane w mocy – do Sądu Administracyjnego, po czym znów sprawa wraca do gminy, do ponownego rozpatrzenia.
Jeśli dodać, że w każdej z tych instytucji są jakieś obowiązujące terminy i okres na odwołanie, łatwo sobie wyobrazić, że ta zabawa w kotka i myszkę może trwać jeszcze kilka lat.

Działkowcy dziwią się, że jedna osoba może bezkarnie szkodzić wielu ludziom. Urzędnicy z gminy podpowiadają tylko jedno rozwiązanie – sprawę z powództwa cywilnego. Czy działkowcy się na to zdecydują?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kepno.naszemiasto.pl Nasze Miasto