Kalisz: Mieszkańcy protestowali przeciw likwidacji znanego w mieście ogródka piwnego. ZDJĘCIA

"Złoty Róg" to jeden z najstarszych kaliskich punktów gastronomicznych pod chmurką. I pewnie najdroższy, bowiem właściciel Kajetan Przybyła i prowadzona przezeń firma Admat - rocznie płaciła miastu 200 tysięcy złotych czynszu dzierżawnego, chociaż sama lokalizacja ogródka znajduje się poza główną strefą 1 (ścisłe centrum miasta, okolice ratusza). Miasto jednak zrezygnowało z tego zastrzyku finansowego i rozwiązało z Admatem umowę dzierżawy, mimo że właściciel ogródka z własnych pieniędzy wyremontował biegnący przez Złoty Róg chodnik i planował kolejne inwestycje, które miałyby poprawić także estetykę samego miejsca.

Ogródek piwny w tym roku nie ruszy, a niedługo zniknie także budka z fast-foodem. Tym samym swój byt zakończy jedno z miejsc, gdzie latem można było coś zjeść nawet późną nocą, a w sezonie wakacyjnym pracowało tutaj nawet dwadzieścia osób.

- Szkoda mi ludzi, którzy tu pracują. Pójdą na bruk - mówi Eskan Darwich, który przez dziesięć lat prowadził Złoty Róg, a obecnie jest menadżerem restauracji Aljo. - Szkoda mi też tych młodych osób, którzy tutaj przychodzą, spotykają się, tworzą się tu rozmaite związki. Sam byłem świadkiem powstania tu kilku owocnych znajomości.

Złoty Róg przez lata był bowiem ulubionym punktem spotkań kaliszan, którzy spędzali tu letnie wieczory - głównie młodych osób, uczniów, studentów. To właśnie oni wzięli ogródek w obronę. Zaangażowanie nie wychodzi jednak poza monitor komputera - zamiast zapowiadanych na Facebooku tłumów, w czwartek w okolicach Złotego Roku pojawiło się zaledwie około czterdziestu osób, którzy sami nie bardzo wiedzieli, po co tak naprawdę się zebrali. Zamawiali więc zapiekanki i podpisywali się pod petycją przeciwko zamknięciu ogródka.

Nieoficjalnie mówi się o tym, że miasto planuje Złoty Róg wysiać trawą. Mało kto jednak wierzy w tę wersję.
- Obawiam się, że w przyszłości ten teren będzie zabudowany - uważa Maciej Błachowicz, historyk i wykładowca. - To jedno z niewielu miejsc znanych przez wszystkich, gdzie przychodzą kolejne pokolenia kaliszan i byłoby niedobrze, gdyby był zabudowany.

Historyk uważa, że zabudowanie tego miejsca byłoby niewłaściwe z punktu estetyki.
- Zlikwidowano by jedną z ładniejszych panoram z widokiem na kościół Franciszkanów - mówi. - Brakowałoby także wolnej przestrzeni. Jedynym argumentem za zabudowaniem są tzw. ślepe ściany (od ul. Pułaskiego), które burzą ładny widok. - Błachowicz dodał jednak, że więcej przemawia za tym, żeby w tym miejscu zostawić wolną przestrzeń z ogródkiem, którego wizualna forma może i powinna zmienić się na lepszą.

Decyzja miasta podzieliła mieszkańców. Jedni cieszą się, że z krajobrazu znikną brzydkie budki, a sama okolica uspokoi się i wyciszy. Inni sentymentalnie żałują świetnie prosperującego miejsca o niepowtarzalnym charakterze; przez lata wtopiło się w Kalisz, żyło i miało potencjał, o czym świadczyły tłumy klientów.

- Nie chodzi o to, żeby bronić czyichkolwiek prywatnych interesów - dodaje Anna Linkowska, wykładowczyni i członkini Kaliskiej Inicjatywy Miejskiej. - Bronimy miejsca, które przez wiele lat było kultowym punktem spotkań kaliskiej młodzieży i należy zachować klimat tego miejsca.

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

Kalisz.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!