Niemal wszystkie eksponaty charakteryzuje niekompletność, bo zwykle trafiały do latryny jako śmieć, rzecz uszkodzona i niepotrzebna. Nie brakuje jednak przedmiotów zagubionych - monet, czy fragmentów ubiorów. Dla archeologa to prawdziwa gratka, bo zwykle ma do czynienia z zbytkami zniszczonymi.
Tymczasem nikt nie wyciągał rzeczy, które wpadły do wychodka, więc wiele z nich zachowało się w idealnym stanie. W przeciwieństwie do wydobytych z ziemi, narażonych na uszkodzenia mechaniczne i niszczycielskie działanie tlenu. Większość eksponatów pochodzi z okresu od XV do XIX wieku, a więc stosunkowo słabo zbadanego przez naukowców, których zainteresowanie skupia się przede wszystkim na zabytkach średniowiecznych czy pradziejowych. Różnorodność zaprezentowanych zabytków powoduje, że zwiedzając wystawę odbywamy ciekawą podróż w czasie. Osobną gablotę wypełniają zabawki, które poszerzają naszą niewielką wiedzę na temat dziecięcych zabaw sprzed kilku wieków.
- Dzieciom z XVI-XVIII wieku nie poświęcano rozpraw naukowych, książek, więc musimy posiłkować się przedmiotami, które używały. Okazuje się, że ich zabawy przez wieki się nie zmieniały. Dziewczynki naśladowały mamy bawiąc się lalkami i garnkami, chłopcy mieli żołnierzyki - tłumaczy archeolog Ewa Trawicka.
Jej zdaniem najbardziej zaskakującym znaleziskiem było… ciasteczko - prawdopodobnie figurka z szopki bożonarodzeniowej, wykonana z piernika lub marcepanu. To prawdopodobnie jedyny tego typu eksponat w Polsce.
Nie brakuje także cennych przedmiotów - monet, czy metalowych fragmentów ubiorów. W gablotach można znaleźć również chustę jedwabną i broszkę.
- Wiele przedmiotów musiało być dla właściciela cennych i ciężko mu było pogodzić się ze stratą - uważa Ewa Trawicka.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?