Kalisz - Prokuratura bada wypadek w teatrze

Kobieta do dzisiaj jest pod opieką lekarzy i nie wiadomo, czy będzie w stanie wrócić jeszcze na scenę. Doniesienie złożyła matka aktorki.

Wszczęte postępowanie ma wyjaśnić, czy w teatrze nie doszło do narażenia aktorki na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności.

- Z dokonanych ustaleń wynika, że nadal trwa leczenie pokrzywdzonej – mówi Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim. - Niezbędne więc będzie zasięgnięcie opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej, który oceni charakter obrażeń. Dopiero po skompletowaniu materiału będzie możliwa jego ocena karno-prawna w zakresie odpowiedzialności za zaistniałe zdarzenie.

- Trudno mi o tym mówić. Jest mi po prostu przykro z tego powodu - zapewnia Igor Michalski, dyrektor Teatru im. W. Bogusławskiego w Kaliszu. - Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.

Według niego wypadek jest "wynikiem zbiegu okoliczności, pewnego rodzaju nadgorliwości i braku wyobraźni z wielu stron". Sam element scenografii, który runął, miał pierwotnie znajdować się na scenie. Ostatecznie kula mająca symbolizować ziemię zawisła jednak nad głowami aktorów. Na razie nie wiadomo, kto ponosi za to odpowiedzialność.

- Wypadki w teatrach niestety się zdarzają - dodaje Michalski. - Konieczne jest zaufanie zespołu aktorskiego do ekipy technicznej.

Ranna aktorka była związana z kaliskim teatrem umową o dzieło. Była ubezpieczona. Sam teatr jako instytucja również ma ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej.

Poszkodowanej kobiecie nie było nawet dane pokazać się przed kaliską publicznością. Spektakl, w którym miała wystąpić, cieszy się ogromną popularnością.