Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karp zginie za parawanem

Mariusz Junik
Ekolodzy dążą do tego, aby nakazać zabijanie karpi zaraz po wyłowieniu ich ze stawu hodowlanego
Ekolodzy dążą do tego, aby nakazać zabijanie karpi zaraz po wyłowieniu ich ze stawu hodowlanego Fot. Marcin Oliva Soto
Za zabijanie ryby przy dzieciach sprzedawcom mogą teraz grozić nawet dwa lata więzienia

Skończyło się niehumanitarne zabijanie karpi przed Wigilią. W tym roku sprzedawcy nie mogą już pakować żywych ryb do torebek foliowych. Muszą też trzymać je w odpowiednio dużych basenach. Uśmiercanie karpi może się odbywać tylko szybkim uderzeniem w głowę. W sklepie można to zrobić jedynie za specjalnym parawanem. Takie są wymogi nowych przepisów po nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Nie wszyscy jednak się nimi przejmują, a niektórzy sprzedawcy nic o nich nie wiedzą.

Handlarze obwoźni z targowiska na jeleniogórskim Zabobrzu na życzenie klienta zabijają karpie na miejscu, używając do tego noża. Jak tłumaczą, robią tak co roku, więc nie widzą powodu, by to zmieniać.

- Przy handlu obwoźnym nie mamy żadnych pomieszczeń, żeby zaoszczędzić ludziom widoku krwi - tłumaczą.
Wstrząsająco wyglądają odcięte głowy karpi wrzucane do wiaderka. - Na targowisku nie powinno dochodzić do tak drastycznych scen - uważa Mariola Czaplińska, jedna z klientek stoiska.

Handlujących na razie nikt nie zmusił do tego, by nie zabijali karpi na miejscu. Dlatego główny lekarz weterynarii skierował do wszystkich wojewódzkich lekarzy pismo, w którym przypomina im, by zwrócili szczególną uwagę na sposób transportu, sprzedaży oraz zabijania ryb w sklepach.
- Zamierzamy natychmiast reagować, jeśli sprzedawcy będą traktować karpie w bestialski sposób - mówi Ireneusz Szulc, wojewódzki inspektor ds. ochrony zdrowia zwierząt z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii we Wrocławiu.

Inspektorzy mogą sprzedawcę ukarać mandatem, a nawet zakazać mu dalszej sprzedaży. W supermarketach i większych sklepach są już wydzielone stanowiska za specjalnym parawanem, gdzie sprzedawca zabija ryby.
- W ubiegłym roku mieliśmy sporo skarg na sprzedawców zabijających ryby na oczach klientów, w tym dzieci. Dopiero po naszej interwencji jedna z dużych sieci handlowych wprowadziła specjalne parawany - opowiada Eugeniusz Ragiel, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Towarzystwo co roku apeluje przed świętami o godną śmierć karpi. Tym razem w ramach kampanii "Karp też zwierzę" zrobiono nawet specjalny plakat, który każdy może pobrać ze strony internetowej TOZ i powiesić w swoim mieście. Sporo klientów kupuje też żywe ryby.

- Teraz przez kilka dni karp popływa w wannie, a zabiję go sam tuż przed Wigilią - wyjaśnia Robert Przyłupski z Wałbrzycha. Jak twierdzi, robi tak co roku i nigdy nie miał oporów przed zabijaniem karpia w kuchni. - Odcinam mu nożem głowę. Całość patroszę, a smażeniem zajmuje się żona.
Przyłupski również nie słyszał wcześniej o tym, że nie postępuje zgodnie z przepisami. Zmieniona ustawa o ochronie zwierząt dopuszcza bowiem zabicie karpia tylko jednym silnym uderzeniem w głowę.

Według fundacji Viva, Międzynarodowego Ruchu na rzecz Zwierząt, żeby nie łamać prawa, należałoby kupować karpie, które są zabijane od razu po wyłowieniu ze stawu hodowlanego.
- Zabronione jest bowiem przenoszenie karpi bez wody, zabijanie ryb na terenie sklepu oraz pakowanie ich do reklamówek - mówi Cezary Wyszyński z fundacji Viva.

Ryby cierpią już od chwili wyjęcia z wody

Z prof. Wojciechem Dobickim z Zakładu Hydrobiologii i Akwakultury Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu rozmawia Mariusz Junik

Co czuje karp, którego chcemy zabić i przyrządzić na Wigilię?
Karp czuje zagrożenie już od chwili wyłowienia go ze stawu. Czuje strach, kiedy jest wieziony do marketu. Czuje ból, kiedy pływa w małej wannie razem z setką innych karpi. Ryby wyczuwają również, kiedy chcemy je zabić. Tak naprawdę śmierć jest wtedy dla ryby wyzwoleniem od męczarni.
Jak to zrobić, by karpia jak najmniej bolało i żeby się nie męczył?
Najważniejsze, aby to zrobić szybko. Najlepiej ogłuszyć karpia jednym wprawnym uderzeniem w głowę tępym przedmiotem, na przykład drewnianym tłuczkiem. Później należy rybę szybko rozkroić, by jej śmierć była pewna.
Czy na zajęciach studenci również zabijają karpie?
Studenci do badań i nauki otrzymują ryby, w tym karpie, już znieczulone specjalnym środkiem chemicznym. Sami ich nie zabijają.

Aż 80 procent polskich karpi jest sprzedawanych przed świętami
Przepisy nie precyzują, w jaki sposób zabijać karpia. Jak mówią hodowcy, w domu najlepiej zrobić to tępym narzędziem (np. tłuczkiem do ciasta lub mięsa) jednym mocnym uderzeniem. Podobnie powinni postępować sprzedawcy w sklepach.
Jak jednak przekonują biolodzy, najbardziej humanitarne zabicie karpia polega na włożeniu go do pojemnika z wodą, przez którą jest przepuszczony stały prąd. Powoduje to błyskawiczne uśnięcie zwierzęcia - bez zadawania mu zbędnych cierpień.
Karp powinien być przenoszony ze sklepu do domu w worku lub wiaderku z wodą, w którym ryba pływa wyprostowana.

Ustawa o ochronie zwierząt zabrania:
- sprzedawania karpi w pojemnikach (torebkach, reklamówkach) bez wody;
- zabijania ryb na oczach dzieci;
- wkładania żywych karpi do torby kupującego;
- przetrzymywania karpi w pojemnikach, które uniemożliwiają zachowanie przez rybę naturalnej pozycji. Za naruszenie tych przepisów grozi grzywna, a nawet dwa lata więzienia.
Sklepy sprzedające karpie muszą zapewnić:
- odpowiednio duże wanny z wodą do przechowywania większej ilości ryb;
- specjalnie wydzielone miejsca do zabijania karpi na życzenie klienta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto