Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubin: proces lekarzy za gazę w brzuchu

Ewa Chojna
Lubin: proces lekarzy za gazę w brzuchu. Cierpiała osiem lat. W trakcie cesarki zaszyli jej gazę i nici w brzuchu
Lubin: proces lekarzy za gazę w brzuchu. Cierpiała osiem lat. W trakcie cesarki zaszyli jej gazę i nici w brzuchu Piotr Krzyżanowski
Lubin: proces lekarzy za gazę w brzuchu. Cierpiała osiem lat. W trakcie cesarki zaszyli jej gazę i nici w brzuchu. Sąd orzeknie teraz czy lekarz i pielęgniarka są winni zaniedbań i narazili swoją pacjentkę na śmierć. Mimo drugiej operacji u tego samego lekarza nie zauważono opatrunków zaszytych w ciele.

Lubin: proces lekarzy za gazę w brzuchu

Przed sądem ruszył dziś proces przeciwko lubińskiemu ginekologowi – Robertowi N. oraz pielęgniarce – Małgorzacie P. Oskarża się ich o to, że w trakcie cesarskiego cięcia wykonanego w 2002 roku w prywatnej klinice położniczej „Femina” zaszyli w brzuchu pacjentki gazę oraz fragmenty nici chirurgicznych.

– Prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko lekarzowi ginekologowi oraz pielęgniarce o czyn, który stanowi narażanie pacjentki na utratę życia albo ciężki uszczerbek na zdrowiu – powiedziała nam Joanna Szymczak-Skiba, prokurator Prokuratury Rejonowej w Lubinie. – Zagrożone jest to karą pozbawienia wolności do pięciu lat. Oskarżeni złożyli wyjaśnienia.

Robert N. opisywał między innymi to, jak wygląda przeprowadzany zabieg cesarskiego cięcia. Zaznaczył, że jest to operacja bardzo krwawa, że często wokół pola zabiegu układane są różnego rodzaju gazy i chusty, by wszystkie płyny, w tym również wody płodowe miały w co wsiąkać. Jak wyjaśniał lekarz-ginekolog, wód płodowych może być nawet dwa lub trzy litry.

Na kolejnej rozprawie przesłuchiwani będą świadkowie. Jest to bardzo skomplikowany proces o błędy w sztuce lekarskiej. Tym bardziej, że poszkodowana kobieta dwukrotnie przeszła zabieg cesarskiego cięcia wykonany przez tego samego lekarza.

Śledztwo prokuratury trwało cztery lata. Przesłuchano wielu świadków, sporządzono również niezbędne opinie, między innymi z zakładów medycyny sądowej z Białegostoku i Warszawy. – Biegli orzekli, że oba zabiegi cięcia cesarskiego przeprowadzono zgodnie z wiedzą medyczną i sztuką lekarską – powiedziała nam Łiliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Eksperci nie mieli jednak żadnych wątpliwości, że pozostawienie w jamie brzusznej ciała obcego świadczy o braku należnej staranności w czasie operacji i stanowi istotną nieprawidłowość postępowania medycznego, kwalifikując to postępowanie do kategorii błędu medycznego.

Zdaniem biegłych oskarżony Robert N. nie sprawdził pola operacyjnego przed jego zamknięciem, zaś Małgorzata P. nie przeliczyła materiałów opatrunkowych użytych do zabiegu.

– Zgodnie z opinią, w trakcie każdego zabiegu operacyjnego zarówno na operatorze, jak i instrumentariuszce ciążą obowiązki, które mają na celu uniemożliwienie pozostawienia w polu operacyjnym narzędzi chirurgicznych lub materiałów opatrunkowych – dodaje Liliana Łukasiewicz. – Zdaniem biegłych, oskarżony w czasie zabiegu operacyjnego cesarskiego cięcia w 2008 roku winien zlokalizować ciało obce.

Poszkodowana kobieta bardzo cierpiała. Już po pierwszej cesarce czuła się fatalnie. Przez lata uskarżała się na ból w okolicy brzucha. Odwiedzała wielu lekarzy, przeszła wiele badań. Nic nie skutkowało poprawą jej zdrowia. Najgorsze jest jednak to, że lubińscy medycy mogli jej pomóc, ale przeprowadzając kolejny zabieg kobiecie, nie zauważyli niczego niepokojącego.

Sprawa ujrzała światło dzienne dopiero w połowie 2010 roku, po tym jak kobieta z bólami brzucha trafiła na stół operacyjny. Lekarze wycięli jej guz. Okazało się, że to gaza i kawałki nici obrośnięte tkanką.
Po operacji w 2010 roku rozmawialiśmy z poszkodowaną.

– Po porodzie źle się czułam, byłam obolała i rozdęta. Swojego dziecka nie mogłam karmić przez dwa dni – powiedziała nam. – W szpitalu spędziłam sześć dni, po czym zostałam wypisana do domu. Od tego czasu borykałam się z bólem w nadbrzuszu, jeździłam do wielu lekarzy, robiono mi różne badania, ale dopiero później okazało się, że na jelicie wyrósł mi 11 centymetrowy guz. Ból w nadbrzuszu cały czas promieniował, przez te wszystkie lata lekarze leczyli mnie w kierunku bólu żołądka.

Druga ciąża kobiety została rozwiązana przez cesarskie cięcie w 2008 roku. W między czasie lekarz stwierdził mięśniaka na macicy.
– Stwierdzono, że mam czekać i czekałam. Donosiłam ciążę – mówiła kobieta.
W lipcu 2010 roku w stanie zagrożenia życia pacjentka Roberta N. trafiła do lubińskiego ZOZ gdzie wykonano jej kolejne badania.
– Zrobiono mi badanie rentgenowskie. Na zdjęciu RTG lekarz z chirurgicznej izby przyjęć stwierdził obecność guza w jamie brzusznej – wspomina poszkodowana. – Dla pewności zrobiono mi tomograf komputerowy, okazało się, że osiem lat temu po zabiegu pozostawiono mi w ciele gazik i nić chirurgiczną w okolicy jelita cienkiego. W życiu nie spodziewałam się, że takie coś mnie spotka, szczególnie, że rodziłam w prywatnej klinice. Chciałam mieć jak najlepszą opiekę.

Kobieta przeszła kolejną operację, w trakcie której wycięto jej 30 centymetrów jelita.
– W takiej sytuacji słowo „przepraszam” nie wystarczy. Równie dobrze mogłam się nie obudzić po zabiegu, mogłabym już nie żyć, a przecież mam dwójkę małych dzieci – powiedziała nam kobieta.

Lubin: proces lekarzy za gazę w brzuchu

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto