Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy osiedla Dębowego przyszli do prezydenta Kinastowskiego. Prosili o pomoc w mediacjach z deweloperem

Hubert Mościpan
Hubert Mościpan
Mieszkańcy niedoszłego osiedla Dębowego na Tyńcu nie ustają w staraniach o własne „M”. W środę pojawili się w ratuszu, by prosić władze miasta o pomoc w rozwiązaniu sprawy.

20 mieszkańców stawiło się w magistracie wraz ze swoim pełnomocnikiem - mec. Michałem Gajdą. Przyszli wyposażeni w transparenty „Skończ&Oddaj” oraz „Czekamy na NASZE mieszkania”, a także wydrukowane zdjęcia z opuszczonej budowy pokazujące niedoróbki stawianych konstrukcji.

- Instrumenty prawne, którymi dysponują moi klienci są bardzo ograniczone. Roszczenia o odzyskanie tych pieniędzy wydają się być iluzoryczne w kontekście tego, jaka jest wysokość zadłużenia - mówił prawnik.
Z dokumentów firmy wynika, że na koniec ubiegłego roku miała ponad 3,4 mln zł strat.

- Zgłosił się do mnie wspólnik, który ma 50% udziałów w spółce, i wyraził wolę zaangażowania się i doprowadzenia do tego, że ta inwestycja będzie zakończona bądź ludzie otrzymają udziały własności tej nieruchomości i będą mogli tam mieszkać. Ale bez prezesa tej spółki sytuacja wydaje się być niezbyt ciekawa - zaznaczył Michał Gajda.

Kilka dni temu prawnik złożył wniosek do prokuratury w Ostrowie w sprawie popełnienia oszustwa przez dewelopera.

- Wszystko zależy od woli dewelopera. Jeżeli będzie chciał się porozumieć, mam przygotowane rozwiązanie prawne, które to umożliwi. Państwo nie są jakoś bardzo roszczeniowo nastawieni, chcą mieć po prostu dach nad głową. Gotowi są ponieść koszty z tym związane, bo determinacja państwa jest duża. Są gotowi z pewnych swoich roszczeń zrezygnować, żeby przestać spłacać odsetki od kredytów, ubezpieczenia, bo cały czas ponoszą koszty z tym związane. Chodzi o to, żeby prezes zarządu zaczął się kontaktować, żeby usiadł do rozmów. Państwo mogą przejąć środki na rachunku powierniczym i tę budowę dokończyć - wyjaśnił mecenas.

Prezydent Krystian Kinastowski obiecał zaangażowanie się w sprawę.

- My mamy ograniczone możliwości, żeby w jakikolwiek sposób na tego przedsiębiorcę wpłynąć. Natomiast to, co możemy zrobić, to spróbować podjąć mediacje. Bardzo ważne jest, żeby spotkać się na neutralnym gruncie i spróbować z tej sytuacji wyjść. Ja nie mogę się zobowiązać do jakichkolwiek konkretnych działań, bo nikogo nie jestem w stanie do takich rozmów zmusić. Mogę liczyć jedynie na to, że będzie wola do tego, żeby tę sprawę rozwiązać. Pokazuje to jednak, że trzeba dobrze czytać umowy, nie dać się zwieść, zwłaszcza przy inwestycjach, gdzie ludzie angażują cały swój dobytek - ocenił włodarz.

Mieszkańcy cieszą się zainteresowaniem ze strony prezydenta.

- Ja jestem bardzo zbudowany tym spotkaniem. Dla nas w obecnej sytuacji ważne jest, by każda kropla drążyła skałę. Mamy świadomość, że urząd miasta nie ma narzędzi przymusu, dlatego kwestia zainteresowania się pana prezydenta i to, że obejrzał zdjęcia z budowy, to jest dla nas dużo. Pan prezydent jest architektem i zauważył nawet kilka rzeczy, na które my nie zwróciliśmy uwagi - mówił klient dewelopera Krzysztof Sibilski.

- Wspólnik w spółce wykazuje się pewną dobrą wolą, żeby z nami rozmawiać. My cały czas wychodzimy z propozycją ugody, która nie powoduje u dewelopera strat, natomiast pozwoli nam zabezpieczyć nasze roszczenia - tłumaczył klient firmy.

Mieszkańcy wysłali również pisma z prośbą o wsparcie do wszystkich kaliskich parlamentarzystów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto