Mistrzostwa w pływaniu na byle czem w Szałem

Pojazd pływający z desek, beczek, liny z dwoma miśkami w tym jednym gigantycznym kontra wyjątkowy, kolorowy trabant, który został wylicytowany podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W tym roku podczas Mistrzostw pływania na byle czem wystartowały dwie ekipy, które z pewnością wzbudziły wielką sympatię u widowni.

- Trabant jest delikatnie zmodyfikowany, aby służył do pływania. Niestety nie do końca się udało, ale udało się przepłynąć do mety. Musimy tylko teraz dopasować mechanizm zakładania łańcucha, ponieważ nie wytrzymuje takiego oporu wody - opowiadają Piotr Łęgowski i Kamil Sobczyk.

Pomysł dotyczący konstrukcji drugiej pływającej machiny zrodził się w noc przed mistrzostwami. Pojazd powstał w zaledwie 3, 5 godziny, a jego załoga była nietypowa, bo oprócz kapitana tego statku na pokładzie zasiadły dwa miśki.

- To Lucyfer i Marian. Lucyfer trochę utrudniał, jednak masa robi swoje, więc wiosłując łopatą bardzo ciężko było dopłynąć do brzegu, ale udało się. Pod koniec musiałem wylądować za burtą i podjąć akcję ratunkową Lucyfera. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło - opowiada Elvis Grygiel.

Obie załogi musiały przepłynąć kilkanaście metrów, liczyły się też wrażenia artystyczne, wykonanie techniczne oraz siły i prędkość pokonania dystansu. Ostatecznie jury podjęło decyzję, że pierwsze miejsce za dopłynięcie przypadnie drużynie z trabanta, ale obie ekipy były tak samo dobre, więc nagroda w wysokości 1000 zł została podzielona między obie drużyny.