Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Najbliższa jest mi sztuka ulicy". Rozmawiamy z kaliskim artystą Michałem Mąką ZDJĘCIA

Bartłomiej Hypki
Bartłomiej Hypki
"Najbliższa jest mi sztuka ulicy". Rozmawiamy z kaliskim artystą Michałem Mąką
"Najbliższa jest mi sztuka ulicy". Rozmawiamy z kaliskim artystą Michałem Mąką Bartłomiej Hypki
Zaczynał od graffiti. Teraz jego prace kosztują po kilkanaście tysięcy złotych. Nie boi się wyzwań. Przyznaje, że miejsce, gdzie się wychował i rodzina dają mu poczucie szczęścia i stabilności, a to przekłada na dobrą sztukę. Rozmawiamy z kaliskim artystą Michałem Mąką.

Gdzie w ostatnim czasie wystawiałeś swoje prace?

Ostatnio w Movement Barber Shop wystawiałem swój cykl "Digital Gods", który specjalnie dla tego miejsca malowałem. To trzy duże obrazy i jeden mniejszy. Tworzę ten cykl od trzech lat i zespalam w nim sztukę antyku z procesem błędu cyfrowego. Powstało w sumie 15 obrazów. Przemalowuję je z biegiem czasu i powstają nowe. W swojej twórczości posługuję się ręcznie wycinanym szablonem, co daje mi możliwość namalowania tych prac na nowo. Podobny sposób pomysł miał Andy Warhol posługując się sitodrukiem.

Realizowałeś też projekt wspólnie z portalem naTemat.pl.

Z Wojtkiem Brewką, Zuzanną Jankowską i Klaudią Chomą malowaliśmy prace na gali z okazji 10-lecia portalu, którą odbyła się w Teatrze Nowym w Warszawie. Namalowałem portret Kobe'ego Bryanta. Obrazy trafiły potem na aukcję charytatywną dla fundacji "Dajemy dzieciom siłę".

Nad czym obecnie pracujesz?

Z początkiem roku zacząłem wracać do portretów kobiet. Lubię je malować, bo są zagadkowe. Niekiedy też przeplatam rzeczy związane z brandingiem, markami. Dalej kontynuuję cykl "Digital Gods". Cały czas świta mi w głowie pomysł z przemianą klasyki np. "Mony Lisy" czy "Damy z łasiczką", którą w tym roku malowałem. Szykuję już projekt "Wenus z Milo" dla prywatnej kolekcjonerki ze Stanów Zjednoczonych.

A jeśli chodzi o street art? Bo to też jedna z twoich specjalności.

Miałem w tym roku dużo prac w swoim studio, ale gdy znajdzie się chwila, lubię stworzyć jakąś pracę na mieście. Maluję je na płytach HDF, bo łatwiej mi je transportować, a potem przyklejam te puzzle do ściany. Ostatnią pracą była przemiana "Mona Lisy" - z iphone w ręce i chustą Louis Vuitton. Zawiesiłem ją na wzgórzu Montmartre w Paryżu. Praca niestety zniknęła w 20 minut. Klej nie zdążył wyschnąć. Ale tak to bywa z tymi pracami street artowymi, ta sztuka jest efemeryczna i trzeba ją od razu dokumentować.

W przestrzeni Kalisza też mamy sporo twoich prac. Ostatnia to chyba ta namalowana w tunelu pod wiaduktem na Zagorzynku.

Planowałem ożywić ten tunel. Pamiętam go z dzieciństwa, zawsze był ciemny, ponury i brudny. Każdy się tam bał przechodzić. Chciałem to miejsce odczarować, pokazać, że może być kolorowe, przyjazne mieszkańcom. To była jedna z pierwszych moich prac tak mocno abstrakcyjnych, niefiguratywnych i która odnosi się do kultury graffiti i do tagowania.

Jaki jest przebieg procesu tworzenia takiej sztuki? Patrzysz na ścianę i co dalej?

To się samo wizualizuje. Ja już mam taką manierę, że jak widzę ścianę, to za chwilę wiem, co by mogło tam powstać. Nie jestem artystą, który zrobi zdjęcia ścianom i potem rozmyśla, bo im dłużej się zastanawiam, tym te pomysły zaczynają się rozmydlać. Ufam swojej intuicji. A jak zagłębię się w historię danego miejsca, to jeszcze potrafię to zespolić i oddać estetycznie.

Poza malarstwem i street artem zajmujesz się choćby również grafiką warsztatową, plakatem i fotografią. Co jest Ci najbliższe?

Najbliższa jest mi sztuka ulicy, z której się wywodzę. Zaczynałem we wczesnych latach 2000 swoją przygodę z graffiti, z tagowaniem. Większość z tych moich prac nie dotrwała do dziś, a często nie wyszła nawet spoza mojego biurka. Kilka projektów zrealizowałem w pustostanach. Zawsze byłem indywidualistą. Zdecydowałem się pójść na studia, żeby zderzyć moją sztukę graffiti ze sztuką akademicką.

Uważasz się za artystę spełnionego?

Nie mogę tego tak określić. Byłbym zbyt pyszny. Nie wiem czy jakikolwiek artysta do samego końca jest spełniony, bo zawsze pojawiają się jakieś nowe projekty i nowe wyzwania. Zawsze chciałem być na festiwalach w Stanach Zjednoczonych, to to już mam odhaczone - malowałem tam w 2017 i 2018 roku, ale pojawiają się nowe pomysły. Ale spełniam swoje marzenia.

W życiu artystów, oprócz spełnienia, są oczywiście ważne też pieniądze. Na tym polu chyba nie jest źle, bo twoje prace kosztują od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

Te ceny co jakiś czas skaczą na aukcjach sztuki. Pierwsze rekordy były po 2, 3, 5 tysięcy złotych, a teraz padł rekord za wspomnianą Mona Lisę, którą raz namalowałem na płótnie, a raz umieściłem na ścianie w Paryżu, która się sprzedała za ponad 14 tysięcy złotych na aukcji organizowanej przez Dom Aukcyjny Desa Unicum w Grand Hotelu w Sopocie.

Ważny w życiu artysty ważny jest brand i marketing.

Jestem wszystkim w jednym, nie mam menadżera. Jestem malarzem, projektantem, zajmuję się marketingiem i zajmuję się też obróbką zdjęć. Dużo tych składowych.

Którego artystę najbardziej cenisz? W tym oczywiście także tych z Kalisza.

Na pewno tych, którzy zaczęli wychodzić ze swoją sztuką w przestrzeń uliczną. Był to na pewno Jean-Michel Basquiat, Keith Haring, czyli sztuka nowojorska ubiegłego wieku. To było dla mnie dużą inspiracją. A jeśli chodzi o kaliskich twórców, bardzo cenię sztukę Jana Tarasina, która jest sztuką abstrakcyjną, ale można się w niej sporo figuratywności dopatrzeć, która jest w mojej sztuce jest dość istotna.

Gdzie się widzisz za 10, 20, za 30 lat?

Mam nadzieję, że w Kaliszu, chociaż miałem już dużo propozycji, żeby stąd wyjechać i prowadzić gdzie indziej swoją działalność artystyczną. Ale zostaję, bo jestem osobą, która nostalgicznie podchodzi do miejsc, w których się wychowywała, w których ma rodzinę. To mi daje poczucie szczęścia i stabilności, które się przekłada na dobrą sztukę.

Michał Mąka urodził się w Kaliszu w 1989 r. Jest absolwentem studiów magisterskich na kierunku edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym UAM w Kaliszu. Zajmuje się malarstwem, grafiką warsztatową, plakatem, fotografią, sztuką ulicy. Brał udział w wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą. Regularnie bierze udział w festiwalach twórców murali (Massachusetts, USA, Nottingham, Anglia) a swoje prace prezentował w przestrzeni miejskiej takich miast, jak: Kalisz, Poznań, Wrocław, Warszawa, Gdańsk, Berlin, Rzym, Londyn, Boston, Worcester, Nowy York.

Jest laureatem nagród: V Ogólnopolskiego Konkursu Plastycznego „Ikony Popkultury” we Wrocławiu (2015) i Ogólnopolskiego Konkursu na Projekt i Wykonanie Muralu na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie (2016) oraz dwukrotnym laureatem nagrody publiczności w „A-Kumulacjach, Kaliskim Biennale Sztuki” ( 2017, 2019). Otrzymał stypendium Marszałka Województwa Wielkopolskiego (2017) i Nagrodę Prezydenta Miasta Kalisza za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej w sezonie kulturalnym 2017/2018.


Obserwuj nas także na Google News

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto