18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najstarszy kaliski kolarz nie rozstaje się z rowerami. Poznajcie historię Tadeusza Szczepaniaka

Mariusz Kurzajczyk
82-letni Tadeusz Szczepaniak nadal naprawia rowery.
82-letni Tadeusz Szczepaniak nadal naprawia rowery. Mariusz Kurzajczyk
Najstarszy kaliski kolarz 82-letni Tadeusz Szczepaniak nadal naprawia rowery

Do warsztatu Tadeusza Szczepaniaka trafiłem przypadkowo koło roku 2000, bo rower się zepsuł i było po drodze. Naprawę załatwił ekspresowo, biorąc za robotę parę groszy, więc nawet nie starczyło czasu, żeby przyjrzeć się wiszącym na ścianach dyplomom i zdjęciom z przełomu lat 40. i 50. XX wieku. Dużo później dowiedziałem się, że starszy pan to były kolarz kaliskich Dziewiarzy i Gwardii.

Szczepaniak zainteresowanie kolarstwem wyniósł z rodzinnego domu. Przed wojną jego ojciec, także Tadeusz, pracownik wydziału ksiąg wieczystych był także działaczem i sędzią kolarskim. W 1947 roku 16-letni Tadziu miał rower i to dobrej marki - niemiecki Diamant, a własny sprzęt był wówczas najlepszą przepustką do sekcji kolarskiej Dziewiarzy.

Grupa głównie młodych kolarzy trenowała i od czasu do czasu uczestniczyła w lokalnych zawodach dla młodzieży. Z przedwojennych zawodników w życiu klubu uczestniczyli Bronisław Wolniak i Jan Markiewicz. W Dziewiarzach długo miejsca nie zagrzał. Na przełomie lat 1948-49 polski sport został podporządkowany różnym branżom. Dziewiarze m.in. wraz z Bielarnią, Pluszownią i Garbarnią stali się częścią nowo powstałego Włókniarza. W klubie nie było jednak miejsca dla kolarzy, których przygarnęła Gwardia, klub milicyjny, ściśle związany z resortem bezpieczeństwa publicznego. Ta zmiana została przez zawodników przyjęta pozytywnie, bo wszyscy dostali nowiuteńkie włoskie rowery znanej marki Veneto.

Akurat minęła 64. rocznica pierwszych oficjalnych zawodów Szczepaniaka w barwach Gwardii Kalisz. 18 kwietnia 1949 r. w wyścigu szosowym otwarcia sezonu kolarskiego na dystansie 32 km 18-latek zajął drugie miejsce. Rok później na słynnym torze we Wrocławiu razem z kolegami świętował drużynowe mistrzostwo Polski juniorów. To jego największy sukces.

Poza Szczepaniakiem podporą młodej Gwardii byli m.in.: Józef Woźniak, Jan Szymczak, Zdzisław Chabierski i Jerzy Ratajczyk. Sekcja liczyła ok. 20 kolarzy, których trenerem przez jakiś czas był sam Karol Szpecht, legenda kaliskiego kolarstwa jeszcze sprzed I wojny światowej. Klub miał siedzibę przy ul. Rapackiego (obecnie Mariańska). Tu kolarze spotykali się przed wyjazdami na zawody czy treningi, tu był sekretariat i świetlica. W zarządzie Gwardii byli głównie milicjanci i ubecy, m.in. por. Stanisław Szypulski i Mieczysław Zalewski.

- Na zawody jeździło się na rozkaz, jak to w gwardyjskim klubie. Zawsze towarzyszył nam mundurowy, a spaliśmy w hotelach należących do resortu bezpieczeństwa - wyjaśnia pan Tadeusz. Pieniędzy w resorcie nie brakowało, więc kolarze stale byli albo na zawodach, albo na obozach przygotowawczych.

- W pracy byłem gościem, dwa, trzy dni w tygodniu - przechwala się starszy pan.

Szczepaniak startował w wyścigach szosowych i na torze, gdzie jego rywalami byli m.in. słynni Jerzy Bek i Józef Kupczak, czy troszkę młodsi, ale równie utytułowani Józef Grundmann i Zbysław Zając. Okazji do ścigania nie brakowało.

- Zawody odbywały się za zawodami, na okrągło, a nie tak jak dzisiaj - podkreśla.

On lubił się ścigać na kaliskim, bardzo stromym wówczas torze, który wśród wielu rywali wzbudzał respekt. Nie każdy potrafił bezpiecznie zakończyć jazdę, więc upadków nie brakowało. W 1952 roku dostał bilet do wojska. Służyć miał w 28. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Słupsku, który kilka miesięcy potem stał się słynny dzięki ucieczce na Bornholm pilota Franciszka Jareckiego. Szkółki nie dokończył, bo po dwóch miesiącach wsadzono go w pociąg i wywieziono na Śląsk. Ktoś "odkrył', że przed wojną jego ojciec pracował w sądzie, a tym samym Szczepaniak podlegał tajnemu rozkazowi marszałka Konstantego Rokossowskiego w kategorii "syn byłego funkcjonariusza aparatu ucisku reżimu przedwrześniowego". W latach 1949-1959 takie "podejrzane osoby" kierowano do zastępczej służby wojskowej w batalionach pracy w kopalniach i kamieniołomach. Oficjalnie nadal był żołnierzem, tyle że codziennie zjeżdżał ponad 700 metrów na dół w słynnej później kopalni Wujek.

- Chodziło o to, żeby zniszczyć człowieka - pan Tadeusz nie ma wątpliwości.

Miał więcej szczęścia od kilkudziesięciu tysięcy innych poborowych, którzy wrócili do domu jako kaleki lub nie wrócili w ogóle. Z drugiej strony cieszył się z tej "służby", bo wziął z Kalisza zaświadczenie, że jest zawodnikiem Gwardii i zaniósł je do bratniego klubu z Katowic. Tam umożliwiono mu treningi. Oczywiście po pracy.

- Zabierali mnie ze sobą na zawody. A do Kalisza na przepustki jeździłem rowerem - opowiada.

Po powrocie do domu jeszcze trochę się ścigał, zdążył poznać rozpoczynającego karierę Leona Mareckiego, ale ostatecznie zrezygnował z kolarstwa i zajął się pracą. Najpierw w Kaliskim Przedsiębiorstwie Budowlanym, kierowanym przez Henryka Kinastowskiego, a potem w Orkanie. Z kolarstwem miał stały kontakt, a w latach 70. był nawet delegowany ze swojej fabryki do Włókniarza Kalisz, w którym pełnił rolę mechanika. Przed 20 laty, a więc tuż przed emeryturą, otworzył własny warsztat przy ul. Staszica. Na początku lat 90. swoje rowery naprawiał tu "cały Kaliniec". Zresztą o klientów nadal nie musi się martwić.

- Ludzie kupują rowery w supermarketach i od razu idą do mnie, bo na tym nie da się jeździć - tłumaczy.

Kolarstwem zaraził syna, ale tylko jako kibica i kompana wspólnych wypraw. Zupełnie niedawno wybrali się wspólnie na wycieczkę rowerową do Lichenia. Cały czas pasjonuje się wyścigami, choć brakuje mu atmosfery dawnych imprez.

- Kiedyś po zawodach szyja bolała, bo człowiek musiał ją wyciągać, żeby cokolwiek zobaczyć z piątego czy szóstego rzędu. Dziś na mecie czeka na kolarzy garstka kibiców - konstatuje ze smutkiem.

Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected]

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto