- Proszę ostrzec innych. Oferowali mi pracę. Miałam jechać na zbiór pieczarek. Wpłaciłam 400 zł. Najpierw wyznaczyli termin wyjazdu na 2 maja. Potem ten pan poinformował mnie, że termin przeniesiono na 9 maja. Pojechałam do biura w Kaliszu po skierowanie do pracy. Tam dowiedziałam się, że pracy nie ma. Wyznaczyli mi nowy termin na 20 maja. Pod biurem stało z 40-50 osób. Okazało się, że niektórzy czekają na wyjazd od listopada. Wiele z nich poszło już na policję. My też się wybieramy - mówi Danuta Jankowska, jedna z poszkodowanych z powiatu krotoszyńskiego.
Zgłosili się też kolejni poszkodowani. Barbarą Wiencek ze Zdun zgłosiła się na komendę w Krotoszynie, ale odesłano ją do Kalisza.
- Policjant mówił, że umowa jest tak skonstruowana, że pieniędzy nie odzyskamy. Jeżdżenie do Kalisza kosztuje. Może pojedziemy większą grupą - mówi.
Nauczyciel ze Zdun prowadzi w Kaliszu biuro pośrednictwa pracy Martin Werk, które do stycznia mieściło się przy ul. Staszica, a obecnie przy ul. Wrocławskiej. Pracownicy sąsiednich firm przyznają, że przychodzi wiele osób z różnych miast, skarżących się na nieuczciwość pośrednika.
W kaliskiej komendzie dowiedzieliśmy się, że sprawą zajmują się funkcjonariusze Wydział Walki z Przestępczością Gospodarczą. Sebastian Taranek, rzecznik kaliskiej policji powiedział nam, że wpłynęły już zgłoszenia od kilkunastu osób. - Na razie prowadzimy postępowanie w sprawie, a nie przeciwko. W tej chwili zgłosiło się do nas kilkanaście poszkodowanych osób - mówi. Apeluje aby poszkodowani zgłaszali się na policję w miejscu zamieszkania. - Nie muszą przyjeżdżać do Kalisza. Komenda w Krotoszynie ma obowiązek przesłuchać te osoby i przyjąć zawiadomienie, a następnie przesłać do nas materiały, celem dołączenia do akt - twierdzi.
Za pośrednictwo pracy nie wolno pobierać opłat od osób szukających pracy, a jedynie od pracodawców. Nauczyciel ten przepis sprytnie omijał, wprowadzając opłaty za tłumaczenia dokumentów na język niderlandzki, np. CV.
Aspirant Taranek mówi, że policja bada inny wątek. - Sprawdzamy czy właściciel firmy, podpisując umowę miał w ogóle możliwość wywiązania się z niej. Czy miał na tyle rozległe kontakty w Holandii, aby oferować pracę - wyjaśnia policjant. - Jeśli brane były pieniądze za tłumaczenie, to firma musi się legitymować fakturami za tłumaczenia i musi to być kwota w równowartości pobranych opłat od klientów - dodaje.
Oskarżany o oszustwo pośrednik powiedział nam, że przedstawił policji "setki maili i faksów z ofertami pracy". Nie wyjaśnił czy były aktualne. Wbrew opiniom poszkodowanych, twierdzi, że żaden z jego klientów nie został wysłany do Holandii i nie ma pracy. - Mam pracę dla pani Jankowskiej, ale powiedziała, że idzie na policję - mówi.
W internecie pojawiły się wpisy ostrzegające przed firmą nieuczciwego nauczyciela ze Zdun. "Oszukali ponad 22 osoby, z tego trzy są za granicą i nie mają jak wrócić do Polski" - to jeden z wpisów. Wśród poszkodowanych są m.in. mieszkańcy powiatów kaliskiego, ostrowskiego i krotoszyńskiego. Zgłaszają się oni także do pracodawcy nauczyciela. Rafał Paterek, dyrektor ZSP w Zdunach jest zaskoczony negatywnymi opiniami o nauczycielu. - Nie będę go w żaden sposób karał, czy dyscyplinował, bo to było jego dodatkowe zajęcie. W moich oczach jest nauczycielem bez zarzutów - powiedział nam, pokazując grubą teczkę akt nauczyciela, w tym podziękowania z Kuratorium.
Więcej w bieżącym wydaniu Informacji Krotoszyńskich (z 17 maja 2011)
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?