Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Nie skręcić za mocno w prawo" - wywiad z Grzegorzem Paprzyckim, reżyserem filmu "Mój kraj taki piękny"

Bartłomiej Hypki
Film „Mój kraj taki piękny”, wyreżyserowany przez kaliszanina Grzegorza Paprzyckiego, zwyciężył w konkursie w ramach 59. Krakowskiego Festiwalu Filmowego. O nienawiści jaką niesie ze sobą nietolerancja rozmawiamy z autorem dokumentu.

„Mój kraj taki piękny” to dokument krótkometrażowy, poruszający temat nacjonalizmu i ruchu antyfaszystowskiego w Polsce. Reżyserem jest kaliszanin, student reżyserii na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Film Grzegorza Paprzyckiego zdobył także Jantara 2019 za najlepszy dokument krótkometrażowy podczas 38. Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych. Zbieranie materiału do filmu „Mój kraj taki piękny” zajęło około roku, a montaż zdjęć - około 4 miesięcy. Zdjęcia kręcone były m.in. w Warszawie, Gdańsku, Częstochowie, Katowicach ale także w Kaliszu, podczas wizyty byłego księdza-nacjonalisty Jacka Międlara.

Bartłomiej Hypki: Mocny i wstrząsający film.

Grzegorz Paprzycki: Film powinien wywoływać emocje albo skłaniać do refleksji. Co też było naszym celem. A czy to się udało - to już muszą ocenić widzowie. Muszę przyznać, że ja sam odczuwałem duże emocje podczas realizacji tego filmu.

BH: Czy były jakieś trudności podczas pracą nad „Mój kraj taki piękny”? Dochodziło do incydentów?

GP: Mam pewne porównanie. Wcześniejszy mój film - „Czarnobóg”, również opowiada o nacjonalizmie, ale z perspektywy ukraińskich narodowców. Jest to portret dokumentalny jednego z przywódców Narodowego Korpusu na Ukrainie. Pomimo, że były czasem ku temu przesłanki, obeszło się bez większych incydentów, czuliśmy się względnie bezpiecznie, a pamiętać należy że byliśmy wśród nich obcokrajowcami. Podczas realizacji „Mój kraj (...)”, o dziwo, napotkaliśmy na sytuacje, gdzie to zagrożenie odczuwaliśmy. Czasem samo trzymanie kamery było pretekstem do agresywnych odzywek ze strony narodowców. Na szczęście nie doszło do żadnej przemocy fizycznej wobec nas. Musimy pochwalić skuteczność policji.

BH: W filmie pojawia się również środowisko antyfaszystów.

Początkowo w filmie miały wypowiadać się obie strony, ale ostatecznie postawiliśmy na suchą obserwację rzeczywistości. Nie chcieliśmy oceniać ale, siłą rzeczy, reżyser zawsze powinien ustosunkować się do tego, o czym opowiada i co widzi. Tą formą wypowiedzi są np. dwa wersety biblijne wykorzystane na końcu filmu oraz montaż, który zawsze jest jakąś formą kreacji. Film nakręciliśmy po to, aby uświadomić ludzi o pewnych rzeczach. Mam tu na myśli głównie rosnący w siłę nacjonalizm.

BH: Nie ukrywasz, że temat nacjonalizmu, nie tylko w Polsce, ale w ogóle na świecie, niepokoi cię. Obawiasz się, że nastoje skrajnie prawicowe stają się coraz bardziej powszechne. A wszystko to chyba opiera się na zbyt łatwym dzieleniu na „obcy-swój”.

GP: Wiele krajów skręca mocno w prawo i mam nadzieję, że nie skręcą za mocno, tak jak to było już w przeszłości. Prześladowanie kogoś tylko za to, że jest inny, może się skończyć tragicznie - tak pokazuje nam historia. Mam wrażenie, że nasze czasy podobne są do lat 20. XX wieku, tylko mamy innych „obcych”. Tworzy się na siłę wrogów, oceniamy człowieka nie przez pryzmat jego uczynków, ale patrzymy na jego kolor skóry czy wyznanie. Dawno nasz naród nie był tak podzielony i te nastroje nacjonalistyczne nie były tak silne. Widzę na ile pozwala się również w przestrzeni publicznej. Na Marsz Niepodległości na przykład zaprasza się takie ugrupowania jak włoska Forza Nuova - jawnych neofaszystów. Co się dzieje złego i trzeba o tym mówić.

BH: Co cię najbardziej zszokowało podczas realizacji filmu?

GP: Tych sytuacji czy refleksji jest sporo. Skupiając się na jednej rzeczy wymieniłbym Marsz Szturmowców i mężczyznę idącego w koszulce SS. Najgorsze było to, że policja nie reagowała, odganiała jedynie starszego mężczyznę, który zwrócił im na to uwagę. Tak, bierność policji była w tym przypadku najbardziej uderzająca. Jak można pozwolić ludziom obnosić się z takimi symbolami?! Symbolem osób, które mordowały w czasie wojny Polaków.

BH: Jedna z osób w filmie cytuje słynne słowa niemieckiego pastora, działacza antyhitlerowskiego Martina Niemöllera - „Najpierw przyszli po komunistów, ale się nie odezwałem, bo nie byłem komunistą...”. Czy my także jesteśmy tak obojętni?

GP: Często interesujemy się jedynie własnym życiem lub życiem najbliższych. Obyśmy się nie obudzili, gdy już na pewne rzeczy będzie za późno. Łatwo przypina się łatki. Gdy jesteś proemigracyjny to już jesteś „lewakiem”. Ale i z drugiej strony - spotkałem się z sytuacją, gdy aktywistka lewicowa była krytykowana za to, że jest katoliczką.

BH: Niewiele osób miało okazję obejrzeć na razie film. Ale jakie były reakcje tych osób, które go już widziały?

GP: Większość ludzi jest wstrząśnięta tym filmem. Spotkałem się też z dwiema opiniami, że nie jest to nic nowego, bo oni to już widzieli w telewizji. Film na razie dotarł do wąskiej grupy odbiorców na festiwalach. Ale mam plan, aby zrobić pozafestiwalowe pokazy. Mam nadzieję, że film uda mi się pokazać także w Kaliszu. I tym samym sprowokować ludzi do dyskusji. Zaproszeni będą wszyscy, niezależnie od poglądów.


Co warto wiedzieć o zielonej herbacie?

Agencja TVN

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto