Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odświeżona pamięć wspólników

Jacek TOMCZAK
Nie dziwię się zarzutom wysuwanym przez moich byłych wspólników, bo dobrze wiem na co ich stać - mówi Tadeusz Żychlewicz. Fot. J. Tomczak
Nie dziwię się zarzutom wysuwanym przez moich byłych wspólników, bo dobrze wiem na co ich stać - mówi Tadeusz Żychlewicz. Fot. J. Tomczak
Znany w Pleszewie przedsiębiorca i radny, Tadeusz Żychlewicz, ma kłopoty ze swoimi dawnymi wspólnikami, którzy twierdzą, że byli przez niego zastraszani.

Znany w Pleszewie przedsiębiorca i radny, Tadeusz Żychlewicz,
ma kłopoty ze swoimi dawnymi wspólnikami, którzy twierdzą, że byli przez niego zastraszani.

Przeciwko pleszewskiemu przedsiębiorcy i radnemu toczy się w sądzie rozprawa o pobicie kobiety. Jakby tego było mało, byli wspólnicy przypomnieli sobie, że Tadeusz Żychlewicz ponoć ich zastraszał i grożą, że złożą w tej sprawie doniesienie do prokuratury.

Pobita w sklepie

Danuta Kamińska twierdzi, że do dziś odczuwa skutki pobicia przez Tadeusza Żychlewicza, choć od tego zdarzenia minęło 11 lat. - To było w 1992 roku - wspomina mąż pokrzywdzonej, Andrzej Kamiński. - Żona oddała marynarkę do sprzedaży kobiecie zatrudnionej w sklepie pana Żychlewicza przy ulicy Sienkiewicza. Przez długi czas nie mogła później odzyskać ani pieniędzy ani marynarki. Któregoś dnia, jadąc z sąsiadami, zatrzymała się przed sklepem i zagadnęła pana Żychlewicza w sprawie marynarki. Po wymianie zdań pan Żychlewicz złapał żonę za włosy i zaczął ją bić po twarzy. Po którymś uderzeniu żona straciła przytomność. Zabrało ją pogotowie. Później stwierdzono u niej wstrząs mózgu, do dziś leczy się w Poznaniu.
Postępowanie w tej sprawie toczy się wciąż przed Sądem Rejonowym w Jarocinie. Wyrok zapaść ma jutro, 5 września.

Zastraszani wspólnicy

Przed 12 laty Tadeusz Żychlewicz przystąpił na prawach wspólnika do spółki Martex, produkującej wyroby tekstylne. Spółka miała siedzibę w Kaliszu przy ulicy Korczak i w Pleszewie przy ulicy Krzywej. Każdy z udziałowców spółki wniósł kapitał w wysokości dwóch tysięcy złotych. Po roku wspólnych interesów Tadeusz Żychlewicz wystąpił ze spółki. - Pan Żychlewicz przysłał nam list z umową do podpisania - mówi jego była wspólniczka, Beata Baldak. - W umowie zawarł żądanie wypłacenia sobie kwoty 221.300.000 złotych tytułem rekompensaty za wniesiony majątek do spółki. Nie mogliśmy się na to zgodzić, gdyż nie dysponowaliśmy taką kwotą.
Tadeusz Żychlewicz skierował skierował wówczas sprawę do sądu. W 1999 roku Sąd Okręgowy w Łodzi zasądził na jego rzecz kwotę 8.052 zł z ustawowymi odsetkami. Byli wspólnicy Tadeusza Żychlewicza przypomnieli sobie teraz, że przez cały ten okres byli przez niego zastraszani. Zapowiadają, że wniosą w tej sprawie stosowne oskarżenie do prokuratury. - Dopiero teraz zaczynam kojarzyć wszystkie fakty - twierdzi Dariusz Woźniak. - Nachodzili nas nieznani osobnicy, którzy żądali od nas byśmy oddali pieniądze, bo w przeciwnym razie podpalą naszą firmę. Innym razem zdemolowano i okradziono nam poloneza, którym się poruszaliśmy.

- Nie dziwię się zarzutom wysuwanym przez moich byłych wspólników, ponieważ wiem na co ich stać. Oni nie mają przeciwko mnie żadnych dowodów, próbują więc zadać cios poniżej pasa. Jeśli zaś chodzi o rzekome pobicie kobiety, to - mam nadzieję - sąd właściwie oceni ten incydent - mówi Tadeusz Żychlewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto