Piłkarze ręczni Energa MKS Kalisz w meczu z MMTS Kwidzyn wypuścili wygraną z rąk. Zarobili tylko punkt. ZDJĘCIA

Szczypiorniści Energa MKS Kalisz mają czego żałować. Kolejne w tym sezonie zwycięstwo przeszło im koło nosa, choć mieli je na wyciągnięcie ręki. Podopieczni trenera Pawła Nocha po kwadransie gry prowadzili już 8:3 i wydawało się, że w kolejnych minutach będą kontrolować wydarzenia na parkiecie. Ale nic bardziej mylnego. Jeszcze przed przerwą rywale z Kwidzyna zdołali doprowadzić do remisu. Po rzucie Piotra Krępy niemal z końcową syreną, kaliski zespół schodził na przerwę z minimalną przewagą.

Po zmianie stron kaliszanie zanotowali kolejny pozytywny zryw i zdołali wyjść na prowadzenie 20:16. Później jednak wszystko się zacięło. Brak skuteczności i konsekwentna gra przeciwników sprawiły, że MKS ponownie roztrwonił solidną zaliczkę i tuż przed końcem na tablicy wyników widniał remis. Na 15 sekund przed końcem trener gospodarzy poprosił o przerwę. Ostatnia akcja zamiast bramką zakończyła się stratą i losach meczu musiały zdecydować rzuty karne, w których lepsi byli kwidzynianie.

- Troszeczkę, jakby zaspani weszliśmy w ten mecz. Nie funkcjonowało wszystko tak, jak byśmy chcieli, troszeczkę w obronie mieliśmy problemy pod tym względem, że za bardzo chcieliśmy wymusić faul w ataku, a sędziowie pozwalniali grać. Później to zmieniliśmy, chłopacy nie podstawiali się na faul i ta obrona lepiej funkcjonowała. Przeciwnik miał większe problemy ze zdobywaniem bramek, mogliśmy pobiec do przodu i narzucić własny styl grania - podsumował mecz Bartłomiej Jaszka, trener MMTS-u Kwidzyn.

- Mamy problem, żeby utrzymać dwu, trzybramkowe prowadzenie, postawić kropkę nad i i dorzucić jeszcze tę czwartą, czy piątą bramkę i mieć spokojny mecz do końca. Wtedy wkrada się takie rozluźnienie i tracimy piłkę, czy oddajemy niecelny rzut i przeciwnicy nas kontrują. Chociaż tak naprawdę był to jeden z naszych lepszych meczów ostatnio tylko skończył się dla nas jednym punktem a nie trzema - powiedział po meczu Mateusz Kus z Energa MKS Kalisz.

- W pierwszej połowie wyszliśmy na prowadzenie i nie byliśmy w stanie tego utrzymać. W drugiej połowie sytuacja się powtórzyła. O ile w pierwszej części doszła nasza rażąca nieskuteczność, to w drugiej po prostu się zacięliśmy i te nasze decyzje rzutowe z dużo trudniejszych sytuacji były gorsze. Dzisiaj polegliśmy, ale zespół walczył i zostawił serce na parkiecie. Tak wygląda liga w tym sezonie, że co kolejkę kilka meczów kończy się wygraną jedną bramką lub karnymi. Trzeba się cieszyć choćby z punktu. Mamy w piątek mecz wyjazdowy, idziemy dalej, zobaczymy co przyniosą następne dwie kolejki - skwitował trener Energa MKS Kalisz Paweł Noch.

Energa MKS: Hrdlicka (15/38 - 39 proc.), Szczecina (1/2 - 50 proc.) - Góralski 5, Drej 5/4, Bekisz 4, Zieniewicz 3, M. Pilitowski 3, K. Pilitowski 1, Adamczyk 1, Kus 1, Krępa 1, Wróbel, Pedryc, Karpiński, Kużdeba
Karne: 4/4

MMTS: Zakreta (13/36 - 36 proc.), Dudek (0/1) - Szyszko 6/3, Potoczny 5, Guziewicz 4, Kutyła 3, Orzechowski 3, Majewski 1, Landzwojczak 1, Jankowski 1, Nastaj, Wawrzyniak, Kornecki, Peret, Grzenkowicz
Karne: 3/4