Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podsumowujemy dokonania Lecha Poznań pod wodzą Bakero

Hubert Maćkowiak
Rafał Murawski niewiele pomógł drużynie
Rafał Murawski niewiele pomógł drużynie G. Dembiński
W minionym sezonie ligowym tylko kilku zawodników zagrało na dobrym poziomie. Kto nas najbardziej rozczarował? Do kogo nie można mieć pretensji? Oto nasza ocena piłkarzy Lecha, którzy wiosną ponieśli bolesną porażkę i nie zakwalifikowali się do europejskich pucharów

Rozczarowania
Wśród rozczarowań trudno wybrać jedno, dlatego że całe rozgrywki ligowe to dla Lecha wielkie pasmo niepowodzeń. Rafał Murawski był sprowadzany do Poznania jako ten, który miał Kolejorza wyciągnąć z dołka, dać więcej jakości linii pomocy. W rundzie wiosennej dostał miejsce w pierwszym składzie niemal z urzędu. Niestety, niewiele pomógł drużynie. Milion euro za dwie asysty w lidze polskiej to dość wysoka cena...

Czytaj także: Sezon 2010/2011: Wystawiamy noty piłkarzom Kolejorza

Ale nie tylko były pomocnik Rubina Kazań wiosną spisywał się poniżej oczekiwań. Sporo błędów popełniał Manuel Arboleda. Nie wyróżnił się w żaden pozytywny sposób. Niestety, więcej mówiło się o jego incydencie z Ebim Smolarkiem i "płaczliwej" boiskowej naturze. "Maniek" obecnie nawet nie zasługuje na powołanie do polskiej reprezentacji, bo jest w za słabiej formie.

Jesienią zaprezentował się rewelacyjnie, a to było świetną kartą przetargową do negocjacji. Nowy kontrakt gwarantuje mu 420 tysięcy euro rocznie. To rekord w lidze, absolutnie nie potwierdzony dokonaniami. Arboleda zatracił też swoją skuteczność przy stałych fragmentach gry. To był pierwszy sezon od czterech lat, w którym nie strzelił gola.

W kolejce do miana największego niewypału czeka też kilku innych piłkarzy. Wichniarek, Tshibamba, Gancarczyk, czy zimowy nabytek Vojo Ubiparip nie wnieśli do gry Kolejorza nic co byłoby godne zapamiętania.

Odkrycie
Arboledę lub Bosackiego coraz częściej i pewniej zastępował Hubert Wołąkiewicz, który przychodził do Lecha jako gracz uniwersalny, mogący występować też na boku defensywy lub jako defensywny pomocnik.

- Chcę dobrze wejść do zespołu i na każdym treningu pokazywać, że trener może mnie obdarzyć zaufaniem. Taki już jestem, że chcę grać jak najwięcej - mówił Wołąkiewicz. Swój cel, czyli wywalczenie miejsca w podstawowej jedenastce, realizuje konsekwentnie, krok po kroku. Jeżeli nowego kontraktu nie podpisze Bartosz Bosacki, to Jose Bakero ma już jego następcę.

- Pierwsze pół roku w Poznaniu potraktowałem jako czas na wejście do drużyny. Moim zdaniem udało mi się to całkiem nieźle, ale na pewno nie spocznę na laurach. Trochę szkoda, że ten sezon już się skończył, bo moja forma zwyżkowała - twierdził po ostatnim meczu i trudno nie przyznać mu racji.

Gdyby przed sezonem zadać pytanie, kto miał największe szanse na miano odkrycia, pewnie najwięcej głosów zebrałby Jacek Kiełb. Kupiony z Korony Kielce zawodnik miał jednak olbrzymie problemy ze zdrowiem. W tym sezonie nie będzie miał już jednak żadnej taryfy ulgowej. Albo udowodni, że nadaje się do Lecha, albo dostanie łatkę wiecznego talentu.

Czytaj także: Tonev nowym zawodnikiem Kolejorza

Najlepszy zawodnik
Tutaj już nie było takiego szerokiego wyboru, jak w przypadku rozczarowań. Artjoms Rudnevs w ciągu całego sezonu praktycznie nigdy nie zawiódł. Zdobywał bramki bez względu na rodzaj rozgrywek. Pognębił Juventus w Lidze Europy, zapewnił Lechowi awans do finału Pucharu Polski, strzelając dwa gole w Bielsku-Białej. Kiedy był zdrowy, można było na niego liczyć. Razem uzbierał 19 trafień i był blisko wyrównania osiągnięcia Roberta Lewandowskiego (21 goli) z sezonu 2009/2010. - Artjoms jako nowy zawodnik szybko się zaaklimatyzował. Niemal od razu zorientowaliśmy się, że trzeba na niego stawiać. Gra dobrze głową, stara się strzelać zarówno prawą, jak i lewą nogą. Potrafił w ważnych momentach podejmować dobre decyzje. Nie jest łatwo grać jako jedyny napastnik drużyny - mówił Andrzej Juskowiak, kiedy jeszcze pracował w klubie.

Czy ktoś jeszcze nie dał plamy? Lecha trzeba pochwalić za małą liczbę straconych goli. W tym duży udział miał Krzysztof Kotorowski. Nieco gorzej spisywała się pomoc, więc duże zastrzeżenia można mieć do sposobu budowania akcji przez lechitów. Te zbyt często przeprowadzane były w ślamazarnym, jednostajnym tempie. Rafał Murawski po jednym z meczów powiedział: - Zbudowaliśmy dużo składnych akcji. Z drugiej strony zagraliśmy dość schematycznie i zabrakło elementu, który mógłby zaskoczyć naszych rywali. Brakowało takiego przyspieszenia akcji, które zgubiłoby przeciwnika. To doskonale obrazuje praktycznie całą rundę w wykonaniu Lecha.

Sezon 2010/2011 miał się zakończyć znów na podium. Gdyby w każdym spotkaniu wypadł jeden lub drugi trybik, to być może cała maszyna jeszcze jakoś by funkcjonowała. Tymczasem słaba dyspozycja co najmniej kilku piłkarzy zawaliła całość. Lech zrobił krok wstecz.

Współpraca: Maciej Lehmann

Czytaj także: Sonda: Ubiparip największym rozczarowaniem Kolejorza

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto