Jak pogadać ze zwierzakiem nie tylko w Wigilię opowiada dr Julia Miller z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, weterynarz i behawiorystka. Tłumaczy, że zarówno wśród psów i kotów są osobniki mniej i bardziej skłonne do „rozmów”.
- Te, które są bardziej „gadatliwe” mogą więcej szczekać czy miauczeć na przykład w sytuacjach, gdy chcą na siebie zwrócić uwagę, zachęcić do zabawy, ale też gdy są sfrustrowane. Może to być pewna skłonność rasowa - np. koty orientalne często są dość gadatliwe. To samo dotyczy terierów, zwłaszcza tych mniejszych, co pewnie związane jest z ich ogólną pobudliwością. Oczywiście nie oznacza to, że ta reguła dotyczy całej rasy - tłumaczy behawiorystka.
Inaczej, niż ze „swoimi”
Zwierzęta między sobą, w obrębie jednego gatunku, komunikują się w odmienny sposób niż z ludźmi.
Julia Miller tłumaczy, że na przykład koty większość wokalizacji określanej jako znane wszystkim miauczenie rezerwują tylko dla ludzi, a między sobą komunikują się głównie mową ciała, zapachem czy nieco innym zestawem dźwięków (prychanie, syczenie czy miauczenie, którym matka przywołuje kocięta).
- U psów rozbudowana komunikacja wokalna ewoluowała najpewniej wraz z udomowieniem. Wilki nie wydają takiego zestawu dźwięków, potrafią co prawda szczekać, ale robią to znacznie rzadziej - wyjaśnia Julia Miller.
W eksperymencie zapoczątkowanym w latach 50. w ZSRR hodowane na futro lisy selekcjonowano pod względem braku agresji wobec ludzi.
- Już w kilkunastu pokoleniach wyhodowano lisy „udomowione”, które różniły się od tych „dzikich” nie tylko brakiem agresji wobec ludzi, ale także cechami fizycznymi np. zakręcone ogony, wiszące uszy, a także intensywniejszą komunikacją wokalną - więcej szczekały - mówi behawio-rystka z Uniwersytetu Przyrodniczego.
Okazuje się, że także krowy mogą prezentować bardzo specyficzny język wokalny, typowy dla grupy zwierząt i rozpoznawany przez osobniki z tej właśnie grupy. Dzięki temu w dużych stadach zwierząt cielę reaguje na nawoływanie swojej matki dokładnie wiedząc, że to właśnie jej głos.
Idziemy na spacer
Udomowione zwierzęta zwykle rozumieją naszą, ludzką mowę. A nawet i poszczególne słowa.
- Psy i koty nauczyły się odczytywać naszą mowę ciała, tembr głosu, ale też rozpoznają słowa. Koncentrując się za bardzo na słowach, co jest dla nas naturalne, zapominamy o tym, że nasza mowa ciała może wywierać duży wpływ na reakcje zwierzęcia np. nerwowe ruchy, skierowanie ciała w kierunku jakiegoś zagrażającego bodźca - mówi weterynarz.
Dodaje, że psy świetnie odczytują emocje naszego głosu, więc zapewne na słowa: „głupi piesek” zareagują równie radośnie, jak na: „dobry piesek”, jeśli wypowiemy te słowa takim samym, radosnym głosem. Z drugiej strony uczą się też oczywiście znaczenia słów i to nie tylko, jeśli specjalnie je tego uczymy ćwicząc reakcje na komendy, ale także gdy same kojarzą słowa z tym, co po nich następuje. Sztandarowe przykłady to „spacer” czy „masz”. Podobno psy-rekordziści są w stanie rozpoznać ponad 200 słów i np. przynieść dokładnie tę zabawkę, o którą się prosi.
Janusz Steinhoff: Szczególnie w kopalniach górnośląskich te warunki są coraz gorsze
Dzień Dobry TVN
Jak kupić dobry miód? 7 kroków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?