Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomóż uratować Wojtusia. Czasu zostało niewiele

Łukasz Bartczak, AND
Archiwum S. Portasiak
Wojtuś jeszcze się nie urodził, ale wiadomo już, że zaraz po porodzie będzie musiał przejść skomplikowaną operację serca. Jego młodzi rodzice Sandra i Łukasz Portasiakowie z Ostrowa dowiedzieli się o kłopotach ich nienarodzonego jeszcze dziecka w 25. tygodniu ciąży. Czasu na zebranie pieniędzy jest coraz mniej.

Wieść, którą przekazał im lekarz, brzmiała jak wyrok, małżonkowie usłyszeli, że maluszkowi nie wykształciła się lewa komora serduszka, a echo serca jest puste. Po początkowym szoku postanowili działać.

Wiadomo było już, że urodzi się chłopczyk. Sandra i Łukasz postanowili nadać mu imię Wojciech - starosłowiańskie imię oznaczające tego, który urodził się do walki, tego, który miłuje bój. O tym właśnie marzą jego rodzice, chcą by ich dziecko walczyło o życie, by pojawiło się na świecie, a później wspólnie z nimi dzieliło radość, ale też i codzienne troski.

- Czuję jak mocno kopie, aż trudno uwierzyć, że dziecko z połową serduszka ma tyle siły. Wierzę w to, że zachęca nas tym do walki o jego życie... mówi „ja dam radę, więc i wy się nie poddawajcie” - mówi mama Wojtusia.

Wojtek ma restrykcyjny otwór owalny. Ten otwór w przypadku wady, z jaką się urodzi, ma kluczowe znaczenie dla jego przeżycia. Jest jednym z dwóch dodatkowych połączeń, dzięki którym w sercu przepływa krew. Jego zamknięcie się oznacza śmierć. U Wojtusia otwór jest bardzo mały, domykający się, przez co nie jest - jak u innych dzieci z HLHS (zespołem niedorozwoju lewego serca) - całkowicie bezpieczny nawet w brzuchu mamy. Może okazać się, że operacja jego serca, pierwsza z trzech, będzie musiała odbyć się nie kilka dni po narodzinach, jak to jest zwykle w przypadku tej przypadłości, ale natychmiast po porodzie.

Rodzice znaleźli lekarza i miejsce, gdzie mogłaby się odbyć operacja. Jest to klinika w Niemczech. Zabieg jest, niestety, bardzo drogi i kosztuje 350 tys. zł. W Polsce byłoby to niemożliwe, ponieważ operację trzeba zrobić zanim otwór w maleńkim serduszku się domknie, może to potrwać kilka godzin, ale też i kilka minut. Trzeba działać więc błyskawicznie, a do tego potrzebni są specjaliści i odpowiedni sprzęt. - Chcemy ratować synka, wierzymy, że wszyscy lekarze, których spotkaliśmy do tej pory na naszej drodze, też tego chcieli, jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że krawiec, nawet najlepszy, szyje z tego, co ma. Dlatego nie możemy ryzykować. Musimy oddać go w najlepsze ręce, w ręce lekarza, który operował tysiące dzieci z taką wadą i jako jedyny powiedział nam, że Wojtek może żyć - wyjaśniają 26-letni rodzice.

Wojtuś urodzi się w marcu, do połowy lutego trzeba zebrać pieniądze potrzebne na operację. Rodzice Wojtusia prowadzą zbiórkę i zorganizowali akcję, którą nazwano „Serduszko Wojtusia”. Przedsięwzięcie prowadzone jest na stronie internetowej fundacji „Się Pomaga”, na której znajduje się m.in. licznik, który wskazuje środki uzbierane na operację. W środę wieczorem było ich ponad 217 tys. zł, a więc nieco ponad 60 proc. wartości, którą trzeba zebrać. Prowadzony jest też profil na Facebooku „Termin uzbierania pieniążków dla Wojtusia”.

Akcję wspierają m.in. koszykarze BM Slam Stali Ostrów - podczas sobotniego meczu z Rosą Radom zorganizowano zbiórkę. Pomagają też kaliscy strażacy. Młodszy kapitan Łukasz Portasiak od 6 lat pracuje bowiem na stanowisku dowódcy zastępu w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w kaliskiej straży pożarnej. Jego koledzy nagrali film, który pokazuje, jak pracują strażacy. Apelują oni o pomoc dla Wojtusia. Z ekranu przemawia do nas również tata maluszka: „Pomóżcie uratować Wojtusia, być może kiedyś on uratuje was”. Na koniec ratownicy prezentują olbrzymie serce ułożone ze strażackich wozów.

Państwo Portasiakowie kupili już łóżeczko dla synka. Twierdzą, że, gdyby tego nie zrobili, czuliby się jak ludzie, którym odechciało się walki o życie ich ukochanego dziecka.

- Marzymy o tym, żeby potrzebne pieniądze udało się uzbierać do Walentynek, chcemy się spakować i jechać do Niemiec z przekonaniem, że pierwszy etap w walce o życie Wojtusia jest zakończony sukcesem - dodaje tata Wojtka.

Z pomocą Wojtusiowi idą m.in. strażacy z OSP Blizanów, którzy wystawili na licytację jeden dzień bycia strażakiem. Aukcja będzie prowadzona do 10 lutego na profilu Facbookowym OSP Blizanów. Szczegóły znajdziecie TUTAJ

- Osoba, która wylicytuje tę nagrodę, będzie miała okazję spędzić czas w naszej remizie z naszymi strażakami . Zapozna się ze sprzętem i samochodami, które znajdują się w naszej jednostce. A niespodzianką będzie zorganizowanie symulowanej akcji ratowniczo-gaśniczej, w której oczywiście zwycięzca będzie brał udział osobiście. Wszystko pod nadzorem wyszkolonych strażaków - mówi Łukasz Jurek, naczelnik OSP Blizanów.

Wojtusiowi można pomóc poprzez wpłatę na konto fundacji „Się Pomaga” (www.siepomaga.pl/serduszko-wojtusia), wysyłając SMS o treści: S3605 pod numer: 72365, wpłatę na konto fundacji Cor Infantis

86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem „Wojciech Portasiak” (dla wpłat zagranicznych: USD PL93 1600 1101 0003 0502 1175 2024 z dopiskiem „Wojciech Portasiak”,

EUR PL50 1600 1101 0003 0502 1175 2022 z dopiskiem „Wojciech Portasiak”. Kod SWIFT dla przelewów z zagranicy: BGŻ BNP PARIBAS oddział w Lublinie, ul. Probostwo 6A, 20-089 Lublin. 1 procent podatku - KRS 0000290273 Wojciech Portasiak.

Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected]

Kalisz.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto