Wczoraj przy ulicy Garncarskiej w Kaliszu doszło do wybuchu pożaru w stacji transformatorowej. Po
ugaszeniu ognia strażacy znaleźli we wnętrzu
pomieszczenia spalone ludzkie zwłoki.
Do zdarzenia doszło około godziny 11. Jeden z mieszkańców Kalisza zauważył wydobywający się z budynku dym i natychmiast powiadomił straż pożarną. Strażacy ugasili ogień bez problemu. Na razie trudno z całą pewnością stwierdzić co denat robił wewnątrz stacji. Wiadomo, że nie był on pracownikiem Energetyki Kaliskiej.
Policja nie wyklucza ewentualności, że mężczyzna włamał się do budynku by pozyskać aluminium znajdujące się w urządzeniach elektroenergetycznych. Stojący obok młyn nie pracował. Niskie napięcie było odłączone. Podczas manipulowania przy transformatorze mężczyzna został porażony prądem o napięciu 15.000 volt. Nie miał najmniejszych szans na przeżycie.
- Na pierwszy rzut oka można przypuszczać, że była to próba kradzieży - mówi kierownik Wydziału Ruchu w Rejonowym Zakładzie Energetycznym w Kaliszu Roman Łyskawka. - Świadczą o tym zdemontowane elementy. Na miejsce przyjechała już policja i prokurator. Śledztwo wyjaśni okoliczności tej tragedii.
kapitan Jarosław Biernacik
dowodzący akcją strażaków
Kiedy przyjechaliśmy na miejsce stwierdziliśmy, że coś pali się w środku. Ponieważ jest to urządzenie energetyczne, do gaszenia użyliśmy gaśnic proszkowych. Kiedy dym opadł okazało się, że leżą tam zwłoki człowieka. Ciało denata zostało mocno zniekształcone. Na podstawie powierzchownych oględzin nie dało się ustalić ani wieku, ani płci.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?