Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Roman Martyniuk mieszka w Grodzisku. Teraz odbiera z granicy swoich rodaków, którzy uciekają przed wojną

Anna Borowiak
Anna Borowiak
Pawel Dubiel / Polska Press
Roman Martyniuk przyjechał z Ukrainy do Grodziska Wielkopolskiego sześć lat temu. Teraz, w obliczu wojny, pomaga swoim rodakom. Od piątku kursuje na granicę i zabiera w bezpieczne miejsca osoby, które uciekają przed rosyjską inwazją.

- Po raz pierwszy pojechałem na granicę w piątek, przywiozłem pięć osób. Teraz wracam z kolejnymi jedenastoma. Pierwsze dwa dni na granicy były straszne, nikt nic nie wiedział, teraz sytuacja się ustabilizowała, wszystko jest bardziej zorganizowane. Ludzie są obierani przez rodzinę i znajomych. Ja jeżdżę po wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Jak tylko mam wolne miejsce w aucie, zabieram każdego, kogo tylko mogę - mówi w rozmowie z nami Roman, który właśnie wraca z przejścia granicznego w Medyce.

Na granicy polsko-ukraińskiej są tysiące uchodźców z Ukrainy. Wojna zmieniła ich życie. Z dnia na dzień musieli wszystko zostawić i uciekać. Od czwartku na przejściach granicznych wzdłuż granicy z Ukrainą pojawia się coraz więcej osób, tworzą się gigantyczne kolejki do odprawy.

- Zabieram znajomych i nieznajomych, jeśli mamy puste miejsce w samochodzie. Po drodze część osób zostawiamy w Katowicach, Wrocławiu. Wszyscy, również ci, którzy jadą do Grodziska, mają już zapewnione miejsce, głównie w prywatnych domach. Wiedzą, że mają dokąd jechać - mówi Roman.

Jadąc na granice zabiera ze sobą najpotrzebniejsze na przejściach granicznych rzeczy - leki, ciepłe ubrania, koce, jedzenie.

- Tego wszyscy potrzebują tam teraz najbardziej - jedzenia i czegoś, żeby się ogrzać - przyznaje nasz rozmówca.

Uchodźcy czekają nawet kilkadziesiąt godzin na przekroczenie granicy. Są skrajnie wyczerpani. Po przejściu na stronę polską, błyskawicznie trafiają pod opiekę służb i wolontariuszy.

- Jeśli czekamy na kogoś znajomego, to stoimy na granicy nawet 20 godzin. Jeśli nie, to w przeciągu godziny wolontariusze organizują nam pełen samochód osób, które możemy zabrać - mówi.

Roman podkreśla, że będzie kursował na granicę tak długo, jak tylko będzie trzeba. Pomaga mu żona Karina, wspierają go znajomi.

- Znalazłem sposób, żeby pomóc moim rodakom. Tyle mogę dla nich teraz zrobić. Będę jeździł i przewoził ich w bezpieczne miejsca tak długo, jak tylko dam radę. Mamy kierowcę, ale nie mamy samochodu. Jeśli ktoś może nam pomóc i pożyczyć ośmioosobowego busa, będziemy bardzo wdzięczni. Znajomi wspierają nas w zakupie paliwa. Na drugą trasę paliwo otrzymaliśmy od firmy Storteboom. Za każde wsparcie dziękujemy - mówi.

Za zgodą Romana podajemy jego numer telefonu. Osoby, które mogą użyczyć samochód lub wesprzeć go w zakupie paliwa, mogą kontaktować się z nim pod numerem: 505 087 137.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto