Do zdarzenia doszło w czerwcu ubiegłego roku. Mariusz H. od jakiegoś czasu przebywał w Grabowie nad Prosną i mieszkał w hotelu. Na miejscowym rynku miał on zaczepiać kilkukrotnie żonę Wojciecha P.
- Mamy dwójkę małych dzieci. Wolny czas ze znajomymi spędzamy osobno. Kiedy ja wychodzę żona zajmuje się dziećmi. Kiedy żona wychodzi z koleżanką, to ja zostaję z nimi w domu - mówił Wojciech P.
Podczas jednego z takich wyjść kobieta miała być zaczepiana przez Mariusza H. Zwierzyła się mężowi, a ten postanowił rozmówić się z mężczyzną. Jeszcze tego samego dnia pojechał na rynek. Tam zastał grupę osób, w której był Mariusz H.
- Poprosiłem pana H., aby odszedł na bok, to porozmawiamy, ale on nie chciał. Powiedziałem, że w takim razie przyjdę następnego dnia, kiedy będzie trzeźwy - zeznał przed sądem pokrzywdzony,
Inaczej całą sytuację opisuje oskarżony. Twierdzi, że wyszedł z hotelu do sklepu papierosy. Wówczas zauważył go Wojciech P. i był przez niego "ganiany". Udało mu się schronić w sklepie. Podobna sytuacja miała miejsce następnego dnia. Mężczyzna twierdzi też, że był obserwowany przez krewnego żony Wojciecha P.
Trzeciego dnia obaj mężczyźni ponownie wpadli na siebie. Mariusz H. miał przy sobie gaz pieprzowy i nóż. Wojciech P. ruszył w jego stronę. Doszło do szamotaniny. Najpierw poszedł w ruch gaz, a później nóż.
- Poczułem dwa uderzenia w plecy. Kiedy dotknąłem się, zobaczyłem krew - mówił poszkodowany.
Sprawca uciekł, a ranny mężczyzna pojechał z kolegą na pogotowie. Okazało się, że został dwukrotnie ugodzony w okolice kręgosłupa i nerki. Rany nie były jednak zbyt głębokie, a obrażenia nie okazały się poważne. Następnego dnia nożownik został zatrzymany. Prokuratura oskarżyła Mariusza H. o usiłowanie zabójstwa. Grozi mu za to nawet dożywotnie więzienie.
Przed kaliskim sądem sprawa nabrała jednak niecodziennego obrotu. Poszkodowany przyznał, że w całej sprawie czuje się współwinny.
- Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie powiedział, że oskarżony mógł mieć wrażenie, że jest zagrożony z mojej strony. Mógł odnieść wrażenie, że chcę mu coś zrobić - oświadczył Wojciech P. i dodał, że nie zamierza dochodzić żadnego zadośćuczynienia od sprawcy.
W tej sytuacji oskarżony przeprosił Wojciecha P. i obaj na zgodę w obecności sądu podali sobie ręce. Mimo to, proces toczy się dalej, a Mariusz H. nadal przebywa w areszcie.
Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected]
Zobacz także: Ciało 17-latki znalezione za garażem w Rybniku. Zatrzymano podejrzanego
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?