W drugim meczu play-off o siódme miejsce siatkarki Energa MKS Kalisz musiały uznać wyższość ekipy z Radomia. O losach spotkania rozgrywanego w hali Kalisz Arena rozstrzygnął tie-break, w którym zdecydowanie lepsze były radomianki.
Kaliszanki osłabione brakiem swojej kapitan Ljubicy Kecman oraz atakującej Anny Miros robiły co mogły, aby zakończyć sezon na własnym parkiecie. W pierwszym secie zdecydowanie lepsze były radomianki. Dwa kolejne należały już do podopiecznych Jacka Pasińskiego. Radomka zdołała jednak wygrać w czwartej partii. Podobnie jak w pierwszym meczu w Radomiu o zwycięstwie musiał zdecydować piąty set. W tej odsłonie kaliszanki nie miały jednak zbyt wiele argumentów.
- W pierwszym secie liczyłem, oby dotrwać do dziesiątego punktu. Dotrwaliśmy. Nawet trochę więcej zdobyliśmy. Później zabrakło siatkarskiego rzemiosła i koncentracji. Nie mówię, że woli walki, bo ta wola była. Podbijaliśmy multum piłek, ale niestety nie kończyliśmy ich - mówi Jacek Pasiński, trener Energi MKS Kalisz. - Przegraliśmy, ale nie położyliśmy się na parkiecie. Niezależnie od tego jak potoczy się rywalizacja w Radomiu, to cieszymy się z tego co mamy i spokojnie patrzymy w przyszłość.
Energa MKS Kalisz - E.Leclerc Radomka Radom 2:3 (15:25, 25:18, 25:23, 21:25, 6:15)
Zobacz także: Kibice siatkarek Energa MKS Kalisz podczas meczu z E.Lecrerc Radomką Radom. ZDJĘCIA
Widzisz wypadek? Coś cię zaniepokoiło? Chcesz się czymś pochwalić?
Pisz do nas na: [email protected]
lub zostaw nam wiadomość na facebooku
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?