Tragedia rozegrała się w czerwcu ubiegłego roku na moście kolejowym w Nowych Skalmierzycach. Damian przyjechał z Topoli Wielkiej do swoich koleżanek. Na jednej z ulic zauważył go Daniel S. Postanowił, że wyrówna z chłopakiem zatarg sprzed kilku miesięcy do jakiego doszło między nimi na dyskotece w pobliskim Czekanowie. Przechodząc obok siebie mieli się wówczas zderzyć ramionami. Kiedy Daniel S. zwrócił nastolatkowi uwagę, miał zostać przez niego uderzony w twarz.
- Chciałem załatwić porachunki - mówił przed sądem Daniel S.
Założył więc na twarz maskę chirurgiczną, która miał ze sobą. Liczył, że nie zostanie rozpoznany. Pobiegł za idącym w towarzystwie dwóch dziewczyn Damianem i z kolana uderzył go w plecy. Bity nastolatek zaczął się bronić. Wtedy dopadli do niego Krzysztof K. i Dawid R. Pierwszy z nich tłumaczy, że chciał odciągnąć bitego 17-latka na bok. Przy okazji jednak również uderzył go w twarz. Drugi z nich miał z wyskoku kopnąć chłopaka w klatkę piersiową, a na koniec uderzyć go kolanem w plecy i łokciem w tył głowy. Po tych ciosach pobity osunął się na kolana, a następnie bezwładnie upadł twarzą na ulicę. Bandyci uciekli, a na miejscu po chwili pojawili się policjanci, którzy zaczęli reanimować nieprzytomnego 17-latka. Ostatecznie trafił on do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Po dwóch godzinach zmarł. Okazało się, że uraz okolicy splotu słonecznego spowodował odruchowe zatrzymanie akcji serca.
Czytaj także: Tłumy żegnały 17-letniego Damiana
Sprawcy szybko zostali zatrzymani. Wszyscy trafili do aresztu. Śledczy zarzucili im, że działając publicznie i bez powodu okazując rażące lekceważenie porządku prawnego, wzięli udział w pobiciu chłopaka. Miał on być wielokrotnie uderzany pięściami w twarz, głowę oraz klatkę piersiową, a także kopany w tułów. Cała trójka przyznała się do winy. Oskarżeni utrzymują jednak, że nie mieli zamiaru pozbawiać nastolatka życia, choć liczyli się z tym, że mogą mu zrobić krzywdę. Utrzymują, że bójka była dynamiczna i nie widzieli, bądź nie pamiętają, który z nich i ile zadał ciosów. Żaden nie chciał składać wyjaśnień przed sądem.
- Chciałem przeprosić za to zajście. Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu. Nie proszę o przebaczenie, bo nie ma to żadnego znaczenia. Codziennie modlę się za tego chłopaka - oświadczył Krzysztof K.
W piątek sąd rozpocznie przesłuchania świadków. Być może już w lutym zapadnie wyrok.
Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Kalisz.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?