Strajk nauczycieli w Kaliszu. Szkoły świecą pustkami

W niedzielę wieczorem w Warszawie odbyły się rozmowy ostatniej szansy przedstawicieli rządu i central związkowych, poświęcone oświacie. Na propozycję rządu zgodziła się Solidarność. Odrzuciły je ZNP i Forum Związków Zawodowych. W poniedziałek rozpoczął się strajk. W Kaliszu przystąpiły do niego dwa przedszkola oraz niemal wszystkie szkoły publiczne w mieście.

- Już w piątek informowałam rodziców, że może dojść do strajku. Rano zgłosiło się jedno dziecko, któremu zapewniliśmy opiekę. Zajmują się tym katecheci - mówi Aleksandra Stawicka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 18 w Kaliszu, gdzie 97 proc. nauczycieli opowiedziało się za strajkiem. - Od rana komitet strajkowy zbierał potwierdzenia od pedagogów chęci przystąpienia do strajku. Potwierdzili oni udział w proteście.

Zobacz także: III LO w Kaliszu. Nauczyciele napisali list otwarty w sprawie strajku

Podobnie jest w innych kaliskich szkołach.

- Przyszłam do pracy, aby od godziny 6.30 podjąć pracę w świetlicy, ale nie było takiej potrzeby - powiedziała nam Małgorzata Gałczyńska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 12 w Kaliszu. - W sumie przyszło troje uczniów, którzy mają zapewnioną opiekę w świetlicy. Nauczyciele, którzy przyszli do szkoły podjęli akcję protestacyjną. Nie strajkuje jedynie katecheta.

W Szkole Podstawowej nr 10 w Kaliszu na blisko 60 nauczycieli do strajku nie przystąpiło jedynie trzech. Podobnie jak w innych placówkach są to katecheci.

- Rano dzwonili jeszcze rodzice i dopytywali, czy faktycznie odbywa się strajk. Rano zawiązał się w szkole komitet strajkowy, który dopina formalności związane z protestem. Mamy jedno dziecko w świetlicy, ale dzwonił ono do rodzica, że jest samo i rodzic ma je odebrać - mówi Beata Prus, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 10 w Kaliszu. - Mamy trzy osoby, które mogą zaopiekować się dziećmi na czas strajku. Tym samym możemy zapewnić opiekę w świetlicy dla 75 uczniów.

Zobacz także: Strajk nauczycieli w Kaliszu. Miasto oferuje opiekę nad dziećmi