Także w Pleszewie może zabraknąć leków do chemioterapii

Nieoficjalnie mówi się, że produkująca je firma Sandoz doszła do wniosku, że ich sprzedaż w Polsce stała się nieopłacalna. Stąd w zastraszającym tempie kończą się zapasy tego leku w szpitalach i w hurtowniach. Rzecznik pleszewskiego szpitala Ireneusz Praczyk uspokaja, ale dodaje, że sytuacja jest poważna. – Sytuacja w naszym szpitalu nie różni się zasadniczo tej w innych ośrodkach onkologicznych w kraju – mówi Praczyk.
– W związku z występującymi trudnościami pod względem zaopatrzenia w leki cytostatyczne niezbędne w chemioterapii nowotworowej, Ministerstwo Zdrowia gromadzi informacje w tej sprawie poprzez NFZ i konsultantów w dziedzinie onkologii. Pleszewskie Centrum Medyczne przygotowuje szczegółową informację w tej sprawie. Możemy jednak powiedzieć, że jest już problem z niektórymi lekami cytostatycznymi.
Praczyk dodaje, że szpital posiada pewien zapas cytostatyków i pacjenci nie są jeszcze odsyłani do domów z powodu braku leków. – Prognozy na najbliższy okres nie są jednak dobre – przyznaje rzecznik.
– W niektórych przypadkach kontynuacja leczenia jest zapewniona dzięki zastosowaniu innych alternatywnych schematów chemioterapii. I zaraz dodaje, że w niektórych przypadkach jest to też niemożliwe, bo leki… zniknęły z rynku.
Zdaniem Praczyka sprawę można byłoby rozwiązać poprzez import docelowy. Ale to jest już zadanie Ministerstwa Zdrowia. Z kolei resort zdrowia na swojej stronie internetowej twierdzi, że problem z dostępnością do cytostatyków dotyczy całej Europy a nawet USA. Jednocześnie przyznaje, że procedura importu docelowego mogłaby doprowadzić do sytuacji, w której dostępność leków, w przypadku jej ograniczenia, będzie zachowana.
Zanim jednak Ministerstwo Zdrowia zdecyduje się, czy i w jaki sposób pomóc chorym, na raka, PCM do tego czasu musi radzić sobie samo.