Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Te epidemie dziesiątkowały ludność ziemi krotoszyńskiej przez wieki...

Redakcja
Strój lekarza chroniący przez epidemiami według Paula Fürsta z 1656 r.
Strój lekarza chroniący przez epidemiami według Paula Fürsta z 1656 r. Paul Fürst | Wikimedia Commons
Morowe powietrze to nazwa epidemii stosowana przed erą odkrycia drobnoustrojów. Za tym pojęciem kryje się m.in. epidemia dżumy, czarnej ospy, cholery czy tyfusu. W różnych księgach spotykamy wiele informacji o morowym powietrzu, warto jednak zauważyć, że każda zaraza objawiała się inaczej.

Pierwsze epidemie
Ciężko określić, kiedy pierwsze epidemie nawiedziły nasze ziemie. Warto wspomnieć, że Polska miała dużo szczęścia w XIV w., a dokładnie w czasach „czarnej śmierci”, która nawiedziła Europę w latach 1346-1352. Nie mamy żadnych lokalnych informacji nt. epidemii, które panowały w Wielkopolsce w latach 1542, 1568, czy 1599. Pierwsza znana nam epidemia pojawiła się w 1625 r. w Krotoszynie. Zmarłych grzebano przy kościele pw. św. Fabiana i św. Sebastiana, a później na nieistniejącym już cmentarzu św. Rocha przy ul. Sulmierzyckiej. W 1625 r. w Borku panowało morowe powietrze. Mieszkańcy chroniąc się od zarazy, ja pisał Józef Łukaszewicz „(...) powynosili się częścią do innych miejsc niezapowietrzonych, częścią też schronili się na pola miejskie, pozostawiwszy sobie na nich szałasy z chrostu. W aktach miejskich z tego roku jest kilka testamentów porobionych przez mieszczan borkowskich w takich szałasach w polu ". Łukaszewicz nie potrafił określić dokładnej liczby zgonów, lecz z samych obywateli zmarli na zarazę: Jakub Siwa, Paweł Zemel, Kasparowa Chroma i kilku innych. Kolejna zaraza w Borku wybuchła w 1629 r. Ks. Jan Koźmińczyk, wikary kościoła pw. św. Stanisława schronił się do Zimnejwody, lecz był już zarażony i zmarł. Kolejna zaraza nastąpiła już w 1630 r. W tym samym roku epidemia nawiedziła również Krotoszyn. Wówczas we wspomnianym kościele postawiono ołtarz św. Rocha (od którego kościół często potocznie jest tak nazywany). Kolejna epidemia miała miejsce tuż przed potopem szwedzkim w okresie od lipca 1653 r. do lutego 1654 r. Morowe powietrze zaatakowało również Borek w latach 1653-1655, nasilając się szczególnie od czerwca do grudnia. Nie znamy liczby zgonów, lecz jedną z ofiar był bogaty obywatel borecki Wawrzyniec Siejczyk.

Morowe powietrze w wojnie szwedzkiej
W latach 1655-1660 miał miejsce potop szwedzki. Najazd wojsk był mocno uciążliwy dla mieszkańców. Mało osób jednak wie, że tuż po wkroczeniu Szwedów miała miejsce zaraza. Ciężko określić straty spowodowane osobno najazdem wojsk i osobno zarazą, ponieważ dane są często łączone. Dla przykładu XIX-wieczny historyk Józef Łukaszewicz wyliczał, że wojna szwedzka i panujące po niej morowe powietrze uszczupliły ludność Kobylina o połowę. Liczba ludności przed zarazą wahała się między 3500-3800 osób. Na terenie dzisiejszych Zdun istniały wsie: Łacnowo i Wszystko, które całe wymarły w wyniku panującego tutaj od października 1656 r. do marca 1657 r. morowego powietrza. Wówczas wymarła też większa część mieszkańców Zdun Nowych, Zdun Starych i Sieniutowa. W 1661 r. powietrze morowe, które nawiedziło Borek, tak je zdziesiątkowało, że mieszkańców zostało ok. 200. W Głuchowie spośród wielu zmarłych w wyniku morowego powietrza, z czasów potopu szwedzkiego był szlachcic Jan Bogusławski. W Pogorzeli po morowym powietrzu zostało zaledwie czterech rzemieślników. W Krotoszynie w 1661 r. wybuchła kolejna epidemia. Według Józefa Łukaszewicza: „_wojna szwedzka za panowania Jana Kazimierza, w której Szwedzi w roku 1655 całe miasto spalili, zrabowali je poprzednio, i wymordowawszy wiele mieszkańców, tudzież morowe powietrze tak dalece je wyludniło, że w roku 1661 Jan Furmańczyk, burmistrz ówczesny Krotoszyna, złożył w grodzie pyzdrskim przysięgę na to, że cała ludność Krotoszyna w tym roku składała się tylko z 70 mieszkańców z rodzinami_”. Łukaszewicz do tej liczby doliczał jeszcze kilkadziesiąt rodzin niemieszczańskich, poddanych, urzędników gospodarczych, dworzan i sług zamkowych oraz przynajmniej kilkanaście rodzin żydowskich.

Morowe powietrze z czasów wojny północnej
Prawdopodobnie najgorszą epidemią, która nawiedziła ziemię krotoszyńską, była ta z lat 1708-1710. Pisano o niej wówczas tak: „Powietrze morowe nic innego nie jest tylko ognista, potężna gorączka, złość i jad skryty w sobie mająca, którym ciało ludzkie zmogło i nie wiadomo jak piorunem zaraża i zabija.”. Ówczesny dziedzic Kobylina, Stanisław Umiński nakazał zapisanie w księdze miejskiej: "Sesya obojga urzędów, cechmistrzów i poselstwa kobylińskiego (...) wolą (…) Pana Stanisława Umińskiego, podskarbiego nadwornego, koronnego (...) żeby nikt nie ważył się przyjmować na noclegi do domów obcych ludzi, żeby nikt z miasta nie ważył się wynieść bez attestacyi, jaki i z attestacyą, a ktoby miał wyjść swawolnie z miasta, ten do miasta nie ma być wpuszczony." Józef Łukaszewicz wspominał tę epidemię w ten sposób: "Ludzi zmarłych (...) nie chowano na cmentarzu, tylko na polu, na łąkach, ogrodach, jednem słowem na najbliższych ich zgonu miejscach. (...) Zarazy tej przyczyną byli najezdnicy kraju, Szwedzi, Moskale i Sasi, którzy przez 9 lat niszcząc całą ojczyznę naszą wzdłuż i szerz, z Polski Jagiellonów rzędnej, bogatej dobrze zabudowanej. (...) Zwłoki zapowietrzonych grzebano gdzie bądź, pod figurami, na polu, na łąkach. Nawet zwłok Rafała Walknowskiego [właściciel Kuklinowa - red.] nie można było złożyć w grobie familijnym. (...) Musiano je [jego zwłoki - red.] przeto pochować cicho, bez żadnej pompy kościelnej.". Łukaszewicz miał na myśli wojnę północną między, która toczyła się w latach 1700-1721 także na ziemiach Polski. Winił on za to najeźdźców. Podał również, że w morowe powietrze po raz kolejny uszczupliło ludność Kobylina tak potężnie, że w 1790 r., czyli osiem dekad po zarazie mieszkały tam zaledwie 1294 osoby! W Baszkowie nie zachowały się dokładne informacje, ale ze zmarłych wymienić należy proboszcza, wikarego oraz dziewięciu kmieci z całymi rodzinami.

Wielu zginęło...
Poprzez morowe powietrze zginęło wielu. Łukaszewicz opisując każdą miejscowość z osobna i nawet jeżeli nie podaje konkretnej liczby zgonów to zaznacza, że wioska czy miasto traciły także właścicieli, księży czy kmieci lub w przybliżeniu straty mieszkańców. I tak: w Benicach wymarła większość mieszkańców z proboszczem ks. Szymonem Dyczkiewiczem na czele; w Bożacinie kilkadziesiąt osób; w Lutogniewie zmarła większa część mieszkańców z administratorem parafii ks. Marcinem Kolinskim; w Kobylinie ok. 350 osób (200 katolików, 140 ewangelików, kilkunastu Żydów) z ok. 1500 mieszkańców; w Konarzewie „_powietrze morowe (...) większą część ludności z tej wsi z świata zabrało_”; w Perzycach „_zaraza sprzątnęła większość mieszkańców_”; w Rojewie niemal wszyscy zginęli; większość mieszkańców zmarła też w Starymgrodzie, a w Zdunach zmarło 1835 mieszkańców (ok. połowy). W Krotoszynie zmarła niemal połowa mieszkańców, czyli 1050 katolików o ok. 400-500 Żydów. Nie tylko na naszych ziemiach ginęli ludzie. Przykładem może być Gostyń (670 zmarłych na ok. 1000 zamieszkałych) lub Poznań (ok. 9000 zmarłych na ok. 12000 zamieszkałych). Co ciekawe, wieś Chachalnia wymarła, jednak sam Łukaszewicz wyjaśnił, że nie umiał wyśledzić, czy było to spowodowane zarazą w XVII w., potopem szwedzkim, czy zarazą z pocz. XVIII w. Wsi ok. 1720 r. już nie było, a jej miejsce zajęły nowe zabudowania w 1728 r. Pierwszymi mieszkańcami tej osady mieli być Ślązacy wyznania protestanckiego: Maciej Geide, Graber, Marcin Schefter i Daniel Schneider. W Dzierżanowie wymarła cała wieś poza dwoma kmieciami, a największe żniwo zaraza zebrała w czerwcu i w lipcu 1710 r. W Kuklinowie zmarło łącznie 201 z 241 mieszkańców. Sama zaraza z lat wspomnianych pochłonęła 170 osób. Później nastąpiła cisza przed burzą. 27 kwietnia 1711 r. zmarł na zarazę Rafał Wierusz Walknowski, a po nim jeszcze 40 osób.

Kolejne epidemie
Krotoszyn zdziesiątkowany największą chyba epidemią w swojej historii został nawiedzony kolejną zarazą w 1713 r. Wskutek tego liczba mieszkańców spadła do zaledwie kilkuset. Kolejne epidemie nawiedziły Krotoszyn w latach 1853 i 1868, a zmarłych chowano na cmentarzu św. Rocha. Epidemia ta nawiedzała też inne ziemie, np. Zduny, co odnotowano w aktach metrykalnych. Lekarz Kazimierz Chełchowski opisywał, że w latach 1846-1855 za największą klęskę ówcześni lekarze uważali nie cholerę i nie tyfus, lecz febry, czyli zimnice. Choć cholera nawiedziła Wielkie Księstwo Poznańskie w 1852 r.

Bibliografia
Robert Grupa, „Epidemie morowego powietrza w Gostyniu w XVII i XVIII wieku_”,
Kazimierz Chełchowski, „_Klęskowe lata na ziemiach polskich (1846-1855)_”, Warszawa 1916.
Kazimierz Krotoski, „_Dzieje miasta Krotoszyna. Miasto Krotoszyn i jego dziedzice za czasów polskich (od 1415 do 1779)_”, Krotoszyn 1930
Edmund Callier, „_Powiat pyzdrski w XVI stuleciu. Szkic geograficzno - historyczny
", Poznań 1888
Piotr Mikołajczyk, „Kalendarium historyczne Krotoszyna", Krotoszyn 2015
Paweł Hadrych „W czasach pruskich (1793-1918)_” w: „_Krotoszyn Tom II: Historia", Krotoszyn-Poznań 1996
Gazeta Warszawska, "Krotoszyn w Wielkim Księstwie Poznańskim" z 19 lutego 1876 r.,
Józef Łukaszewicz, "Krótki historyczno- statystyczny opis miast i wsi w dzisiejszym powiecie krotoszyńskim od najdawniejszych czasów aż po rok 1794", T. 1-2, Poznań 1869 - 1875
Jarosław Burchardt, Dorota Burchardt, "Morowe powietrze - krótki szkic do historii zarazy na ziemiach polskich w pierwszej połowie XVIII wieku", w: Nowiny lekarskie (77) 2008,

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto