To był trudny rok dla pszczelarzy. Trzeba się liczyć z podwyżkami cen miodu

Okazuje się, że był to rok trudny i nieprzewidywalny. Zaczął się łagodną zimą z wysoką wilgotnością powietrza, co stworzyło dobre warunki do rozwoju chorób oraz pasożytów.

- Wówczas pszczoły - jeśli dożywają wiosny - są z reguły w gorszej kondycji zdrowotnej, a więc i produkcyjnej. Znaczący odsetek rodzin pszczelich, szacunkowo około 20%, wiosny nie doczekało - przyznaje Jerzy Gnerowicz, pasjonat pszczelarstwa i działacz, były prezes Wojewódzkiego Zarządu Pszczelarzy w Kaliszu.

Z kolei wiosna przyszła nagle i była intensywniejsza niż w latach ubiegłych.

Jestem 35 lat pszczelarzem i nie pamiętam, by rzepak kwitł równocześnie z akacją. Zazwyczaj po przekwitnięciu rzepaku jest około 10 dni przerwy. W tym roku pole w Kościelnej Wsi, gdzie stacjonowały moje pszczoły, już 7 maja było przekwitnięte, a następnego dnia zaczynała kwitnąć akacja. Większość pszczelarzy chyba po raz pierwszy w życiu miód rzepakowy brała razem z akacjowym

- stwierdza Gnerowicz.

Rodziny pszczele nie dysponowały jeszcze wówczas pełnym potencjałem produkcyjnym i nie były w stanie zebrać całego nektaru, który był do dyspozycji.

Natomiast lato rozpoczęło się upałami i lipy, które w tym roku kwitły bardzo obficie, były mniej łaskawe dla pszczół. Ich nektarniki osadzone są płytko i w wysokich temperaturach wydzielany przez nie nektar szybko wysychał. Dlatego pszczoły nie zniosły do ula tyle wziątku, ile mogły.

- W środowisku słychać nawet głosy, że w tym roku zbiór miodu będzie w połowie tego, co w roku minionym. Pszczoła koegzystuje z całym otoczeniem rolniczym i jeśli w nim jest niekorzystnie, to u nas na ogół także - podsumowuje Jerzy Gnerowicz.

To wszystko przełoży się na cenę miodu. Te, które rok temu kosztowały 25-30 zł za słoik, w tym roku mogą być droższe o 5-10 zł.

Więcej w "Ziemi Kaliskiej".