Wielkie emocje w kaliskiej Arenie. Piłkarze ręczni Energa MKS Kalisz pokonali Corotop Gwardię Opole. ZDJĘCIA

Szczypiorniści Energa MKS Kalisz udanie zainaugurowali rundę rewanżową ORLEN Superligi i po raz kolejny pokazali swój charakter. Mecz z Corotop Gwardią był bardzo wyrównany od pierwszych minut. Wynik cały czas oscylował wokół remisu. Do przerwy lepsi byli kaliszanie, którzy po celnym rzucie Gracjana Wróbla z niemal połowy boiska schodzili do szatni z dwubramkową zaliczką. Po zmianie stron MKS zdołał wypracować sobie nawet trzybramkową przewagę, ale gwardziści po raz kolejny zdołali doprowadzić do wyrównania. Najwięcej emocji dostarczyła końcówka, w której każdy z zespołów miał swoją szansę na przechylenie szali zwycięstwa w swoją stronę.

Bohaterem ostatniej akcji został bramkarz Energa MKS Kalisz Krzysztof Szczecina, który na niespełna pół minuty przed końcem spotkania obronił rzut karny wykonywany przez Marka Monczkę i tym samym pozbawił rywali wygranej.

- Był remis i myślałem tylko o tym, żeby odbić tę piłkę. Wiedziałem jak ważna jest to piłka Skoro chcieliśmy zdobyć punkty to trzeba było to odbić. Udało się i możemy cieszyć się z dwóch punktów. Sam mecz był bardzo ciężki. Myślę, że z Ostrowem od początku graliśmy lepiej, zbudowaliśmy przewagę i graliśmy spokojniej. Natomiast dzisiaj było trochę rwanej gry, prowadzenie zmieniało się z jednej na drugą stronę - powiedział Krzysztof Szczecina.

- Brałem to pod uwagę, bo zespół Gwardii jest mocny, ma równych czternastu zawodników, z których każdy może coś dołożyć. My mamy troszeczkę problemów. Bartek Kowalczyk ma kontuzję i bałem się trochę o tę naszą krótszą ławkę, ale pokazaliśmy swój charakter i przy pomocy wyciągnęliśmy mecz na remis, a rzuty karne to już jest loteria. Wygraliśmy tę loterią i zagarnęliśmy dwa punkty. Cieszę się, że wytrzymaliśmy ten mecz pod katem zdrowotnym, bo niektórzy grali bardzo dużo. Teraz jest czas, żeby się zregenerować i przed nami kolejny ciężki mecz - powiedział Rafał Kuptel, trener Energa MKS Kalisz.

Głosami kibiców najlepszym zawodnikiem spotkania został skrzydłowy MKS-u Krzysztof Komarzewski. Sam zawodnik był jednak wobec siebie bardzo krytyczny.

- Niestety dzisiaj zawiodła skuteczność i nie ukrywam, że przyłożyłem do tego dużą cegiełkę. Myślę, że nie zasłużyłem na ten tytuł, natomiast cieszy mnie wygrana. Nie ważne, czy po karnych czy nie. Fajnie, że są te punkty - powiedział MVP spotkania.

Pochwał pod adresem kaliskiego zespołu nie szczędził po meczu trener gwardzistów Bartosz Jurecki.

- Pokazaliście tydzień temu, czy we wcześniejszych meczach, choćby z Zabrzem, że macie bardzo dobrą drużynę. Mówiłem to już przed sezonem, że zespół z Kalisza ma bardzo dobrych zawodników, trafione transfery, zagrożenie z drugiej linii, twarda obrona, świetni bramkarze. Można więc powiedzieć, że kompletna drużyna. Tym bardziej cieszymy się, że wywozimy stąd punkt. Wiadomo, że każdy chciałby trzy, bo była i taka okazja, ale mogliśmy też mieć zero. Nie zatraciliśmy woli walki. Robiliśmy to co mieliśmy robić. Były taki momenty, że jak się trzymamy swoich zasad w obronie, to wszystko fajnie wychodzi i nagle ktoś chce coś dodać od siebie, a a nie zawsze to chyba funkcjonuje - ocenił szkoleniowiec Gwardii.

Energa MKS Kalisz – Corotop Gwardia Opole 25:25 (16:14), karne 4:3

Energa MKS: Szczecina, Hrdlicka – Starcevic 8, Komarzewski 6, Wróbel 3, Bekisz 2, Krępa 2, Nejdl 2, Molski 1, Pilitowski 1, Antolak, Kus, Karlas, Biernacki, Karpiński.

Corotop Gwardia: Malcher, Ałaj – Wojdan 6, Monczka 4, Kawka 4, Łangowski 3, Jędraszczyk 3, Sosna 2, Jankowski 1, Scisłowicz 1, Chychykalo 1, Jendryca, Wandzel, Hryniewicz, Milewski, Stempin.